#RespectUS. Patriotyzm za prywatne pieniądze

REKLAMA

– Mówicie o wsparciu wielu ludzi. Skąd jednak pieniądze na Waszą działalność? Cała kampania #RespectUs musi sporo kosztować. Dlaczego nie słyszymy nic o zbiórkach?

– Wielokrotnie opowiadaliśmy o tym, ile kosztuje nas kampania, a kosztuje znacznie mniej, niż wszystkim się wydaje. Spoty kręcimy praktycznie bezkosztowo – mamy pokój zaaranżowany na studio, a kamery i sprzęt pożyczamy od przyjaciół. Od samego początku chcieliśmy zachować maksymalną niezależność naszych działań. Nie chcemy być zależni od nikogo z zewnątrz. Zawsze gdy ktoś płaci, to jednocześnie wymaga. Jeśli podróżnik podróżuje za pieniądze sponsora, czuje presję – musi dotrzeć do celu za wszelką cenę, musi osiągnąć to, czego oczekuje od niego sponsor.

REKLAMA

My naszą kampanię prowadzimy po godzinach, w wolnym czasie, tak jak potrafimy najlepiej. Robimy to, bo czujemy taką potrzebę, a nie dlatego, że ktoś czegoś od nas wymaga. Jeśli jesteśmy w stanie, nasze działania finansujemy z prywatnych kieszeni. Jeśli coś nas przerasta finansowo, pomaga nam Fundacja Wsparcia Rolnika „Polska Ziemia” ze Szczepanem Wójcikiem na czele. To kolejny argument, żeby nas atakować…

– Atakować?

– Tak. Za to, że „za akcją stoją futrzarze”. A kto ma stać? Święty Mikołaj z workiem pieniędzy? Często słyszymy albo czytamy: „ta cała kampania #RespectUs to pijar przemysłu futrzarskiego, to nie ma nic wspólnego z patriotyzmem”. W Polsce CSR, społeczna odpowiedzialność biznesu, nadal jest czymś egzotycznym. Każdy z nas robi coś zawodowo, z czegoś się utrzymuje. Mamy prawo wydawać ciężko zarobione pieniądze, na co chcemy. A my akurat jesteśmy takimi świrami, że postanawiamy wydawać je na walkę o dobre imię naszej Ojczyzny. Czy się to komuś podoba, czy nie.

Wracając jednak do kwestii datków. Gdy ktoś pyta nas o numer konta, odpowiadamy: „Dziękujemy, nie trzeba”. Zachęcamy do tego, żeby wziąć sprawy w swoje ręce. Skrzyknąć grupkę przyjaciół, kolegów ze studiów czy z pracy i działać. Nasze słynne tablice rejestracyjne z hasztagiem #RespectUs każdy może wydrukować na własną rękę – koszt takiego gadżetu to kilka-kilkanaście złotych. Podobnie wlepki np. na samochód. Wzory grafik dostępne są na naszej stronie respectus.pl. Pobierajcie, ulepszajcie, drukujcie – manifestujcie. W razie czego przypominamy jednak, że na każdą fundację można wpłacać darowizny (śmiech).

– Parlament szybko przegłosował, a prezydent od razu podpisał nowelizację ustawy o IPN. Zgadzacie się z tezą, że to największy dyplomatyczny sukces Polski od lat?

– …(śmiech). Serio? Musimy to komentować? Sprawa jest bardzo poważna, ale wsłuchując się w narrację rządu, w to, co wygaduje premier Morawiecki, pozostaje jedynie westchnąć i gorzko się zaśmiać. Miała być nieustępliwa postawa, miało być wstawanie z kolan, miało nie być nigdy więcej tych nieszczęsnych „polskich” Death Camps. Skończyło się na tym, że z podkulonym ogonem wracamy do punktu wyjścia.

Tu nie chodzi już nawet o spór dotyczący tego, w jaki sposób zakłamywanie polskiej historii i przypisywanie nam współodpowiedzialności za holokaust ma być karane. Chodzi o to, że jednego dnia słyszymy, iż nie cofniemy się ani kroku, a kolejnego słyszymy, że nasi izraelscy przyjaciele jednak mieli rację. A wszystko to – powiedzmy sobie wprost – dlatego, że ktoś w Tel Awiwie czy Waszyngtonie tupnął nogą i powiedział, że nie będzie kasy. Smutne i straszne.

– Co zamierzacie dalej?

– Na pewno nie mamy zamiaru odpuszczać, bo komuś się nie podoba, że finansowo wspierają nas futrzarze albo ktoś inny uważa, że nasz spot był kiepski. Mamy sporo pomysłów i nie tracimy zapału do działania. Po wakacjach planujemy ruszyć z kolejną kampanią społeczną pod hasłem #PolishTeam. Chcemy zorganizować mobilną wystawę promującą mniej lub bardziej zapomnianych Polaków, którzy przysłużyli się światu. Jesteśmy dumni z naszych naukowców, artystów, bohaterów i pragniemy tą dumą podzielić się z całym światem.

– Dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów w Waszej działalności.

REKLAMA