Michalkiewicz: Jak Lis i spółka próbują mnie umoralniać. I przecwelować

REKLAMA

Czyż nie można by stworzyć i u nas takiej gałęzi przemysłu? Niezawisłych sędziów przecież nie brakuje, a gdyby ustawodawca stworzył im tylko odpowiednie „ustawy”, to produkcja praworządności ruszyłaby pełną parą. Zresztą – dlaczego tylko rozwody? Z tego punktu widzenia wyrok pani sędzi Anny Łosik, która od zasady indywidualizacji odpowiedzialności odeszła ku odpowiedzialności zbiorowej, może być milowym krokiem w kierunku stworzenia w naszym nieszczęśliwym kraju potężnego przemysłu praworządności.

Z zacofanych krajów świata, które jeszcze hołdują zasadzie indywidualizacji, przybywałyby do Polski całe tabuny amatorów rozmaitych odszkodowań. Coś podobnego zresztą już było, o czym wspomina w swoich pamiętnikach Kajetan Koźmian. Trybunał Koronny w Lublinie znany był z przewlekłości postępowania, a przy tym – jak to już jest w niezawisłych sądach – nie do końca był niewrażliwy na brzęczące argumenty.

REKLAMA

Toteż uczestnicy postępowań musieli gdzieś mieszkać, a ponieważ w Lublinie o kwaterę było coraz trudniej, instalowali się w pobliskich Bełżycach, gdzie wkrótce miejscowi Żydzi – a za nimi również chrześcijanie – wybudowali coś w rodzaju pensjonatów, oferujących również rozmaite usługi. III rozbiór Polski podciął fundamenty tego przemysłu, ale wybudowane domy pozostały i w jednym z nich mieszkała nawet moja prababka Franciszka Kamińska, nazywana z tego powodu „Franciszkową z podsienia”. Zanim dom spłonął, miejscowy społecznik, dr Szymon Klarner, fotografował go jako osobliwość, ale nie wiem, czy to zdjęcie gdzieś się zachowało.

Gdyby zatem sądy nasze zasłynęły w świecie z opierania odszkodowań na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej, to czegóż chcieć więcej? Na początek można by przyjąć skargę Murzynów z obydwu Ameryk przeciwko Rotszyldom i całej diasporze żydowskiej o odszkodowanie za handel niewolnikami. W swojej książce: „Żydzi, świat, pieniądze” Jakub Attali cytuje list gubernatora Recife do króla, gdzie informuje on, iż Żydzi do tego stopnia opanowali handel niewolnikami, że licytacje nie odbywają się w żydowskie święta.

Jeszcze tylko trzeba by uznać handel niewolnikami za rodzaj ludobójstwa, ale z tym Zgromadzenie Ogólne ONZ z pewnością by sobie poradziło. Skoro to ludobójstwo nie podlegałoby już przedawnieniu, to Ludwik Farrakhan, który od lat Żydom się z tego powodu odgraża, mógłby wreszcie swoje groźby spełnić, a Polska mogłaby uzyskać z tego większe i trwalsze korzyści niż z elektrycznych samochodzików dla każdego.

Stanisław Michalkiewicz

REKLAMA