To się dzieje w Szwecji. Dramatyczny list 15-latki. „Czuję się tu jak zwierzyna łowna”

Gangi imigrantów w Szwecji. foto: yt
Gangi imigrantów w Szwecji. foto: yt
REKLAMA

To jak zmieniła się Szwecja pod naporem przybyszów ciężko jest zrozumieć nie widząc tego bezpośrednio. Joanna Teglund, Polka mieszkająca w Szwecji, przetłumaczyła i opublikowała na swoim facebookowym profilu dramatyczny list 15-letniej Szwedki, który ukazał się w szwedzkim dzienniku „Upsala Nya Tidning”. Podzieliła się także swoimi spostrzeżeniami i relacjami znajomych.

Poniżej pełna treść wpisu pani Joanny, która sama przedstawia się jako „Matka, Polka, warszawianka, emigrantka. Niezależny ekspert ds. migracji z 30-letnim doświadczeniem w pracy z migrantami w Szwecji, zawsze blisko człowieka.”

REKLAMA

Dzisiaj Szwecja. Jutro Polska. W tej chwili nie ma w Polsce żadnej siły politycznej, ani społecznej, która jest w stanie zatrzymać ten rozwój wypadków. I nie ma żadnej siły politycznej, ani społecznej, która jest, czy też chce być świadoma tej sytuacji. Posłuchajmy, jak będzie wyglądać nasze jutro, jutro naszych matek, żon, córek, sióstr i przyjaciółek. Jutro polskich kobiet.

Tłumaczenie listu 15-letniej Szwedki opublikowanego w szwedzkim dzienniku Upsala Nya Tidning.

„Ciągła ostrożność, przerażenie i niepewność poza domem to codzienność dla bardzo wielu dziewcząt, ale też chłopców. Dlaczego? Powiem ci to. Krzyczą i gwiżdżą, słyszysz takie słowa jak np. „chodź tu seksiara” i komentarze na temat twojego ciała lub tego, co chcą z tobą zrobić seksualnie.

Możesz też zostać otoczona przez gang, obmacywana. Jeśli zaczniesz się bronić lub protestować, mogą ci grozić, lub nawet pobić. Kiedy rozmawiam o tym z dorosłymi, to w zasadzie nikt nie jest świadomy, jak straszna jest rzeczywistość w której żyjemy, my młode dziewczęta w dzisiejszym społeczeństwie, ale także i chłopcy, pobicie i rabunek są powszechne z tego co słyszę od moich przyjaciół i znajomych.

Tego wszystkiego doświadczamy codziennie, ja i wielu innych.

Nie mogę przejechać się autobusem, żeby to się nie zdarzyło, nie mówiąc już o centrum i innych miejscach w Uppsali. Zdarza się to kilka razy dziennie, mnie, moim przyjaciołom i znajomym.

To zdarza się niezależnie od tego, czy idziemy sami, czy jest nas kilkoro.

Tego lata zostałam otoczona przez duży gang chłopaków na Dużym Rynku tu, w Uppsali.

Krzyczeli mi prosto w twarz masę słów, których nie rozumiałam i obmacywali mnie. Podniosłam głos i krzyczałam przestańcie, patrząc cały czas w ziemię, żeby nie spojrzeć im w oczy. To było o 15.00 po południu i na mieście było dosyć dużo ludzi. Ludzie wokół mnie reagowali i patrzyli, ale nikt nie miał odwagi, żeby coś zrobić, czy się wtrącić.

To trwało kwadrans zanim kilku chłopaków otaczających mnie opuściło krąg i miałam możliwość uciec. Otaczających mnie chłopaków było co najmniej 14. To tylko jedno z wielu zdarzeń, które mi się przytrafiły. Chciałabym czuć się bezpiecznie poza domem…”

[KONIEC LISTU]

W tym roku nie składałam życzeń świątecznych moim szwedzkim znajomym. Bałam się. Czułam, że nie dam rady wysłuchać kolejnej opowieści o gwałtach, rabunkach, strachu w jakim wszyscy żyją, nie tylko w dzielnicach wykluczenia, ale już wszędzie. W tym roku eskalacja przemocy dotarła do jeszcze do niedawna spokojnych i bezpiecznych dzielnic. Nikt nie czuje się bezpiecznie.

Co godzinę w Szwecji jest gwałcona kobieta. Badania wykazują, że większość gwałtów, gdzie sprawca jest nieznany, ma miejsce w promieniu kilometra od miejsca zamieszkania ofiary. Kobiety są atakowane w drodze do domu, z domu. Jesteśmy jak zwierzyna łowna. Przemykamy się chyłkiem z pracy do domu, oglądając się cały czas przez ramię.

W centrum Sztokholmu nadal w miarę bezpiecznie można jeździć autobusem, ale unikamy jazdy metrem. Już nawet taksówki nie są bezpieczne, 21% gwałtów z napaścią miało miejsce w taksówkach. Po zmroku nawet mężczyźni raczej nie wychodzą z domu.

Minęły święta i już miałam z ulgą odetchnąć, że nie musiałam wysłuchiwać kolejnych opowieści o eskalacji przemocy, ale dwa dni temu spotkałam się ze znajomą parą dwudziestoparolatków. Po kilku godzinach rozmowy zaczęli opowiadać, co zdarzyło się kilka miesięcy temu.

Chłopak, rosły jak dąb Szwed, wyszedł na spacer z psem. Najspokojniejsza i najbezpieczniejsza dzielnica Sollentuny pod Sztokholmem, same mieszkania własnościowe, prawie żadnych cudzoziemców. Naprzeciw idzie dwóch śniadych młodzieńców, na oko Bliski Wschód. Oddawaj kurtkę. Chłopak się opierał. Wyciągnęli długi nóż. Chłopak pomyślał o psie. My już wszyscy wiemy, co oni potrafią zrobić z psem. Rzucił kurtkę z zawartością na ziemię i się oddalił. Długo czekał na policję. Spisali protokół. Nikt nie oczekuje śledztwa. Wiemy, że nie mają nawet ludzi do przeprowadzania śledztwa w sprawie morderstwa, czy gwałtu.

Najtrudniejsza jest świadomość, że nikt nie jest w stanie powstrzymać tej eskalacji przemocy. Dla mnie jest coś, co jest jeszcze trudniejsze. Straciłam złudzenia co do tego, że w Polsce uda się powstrzymać tę tragedię. Ślepi, głusi, bezrozumni, jak lunatycy idziemy w kierunku samozagłady. Ale zanim to nastąpi, czeka nas wielkie cierpienie.

REKLAMA