Marszałek Kuchciński się broni i zapowiada cenzurę: „To wyssana z palca insynuacja”

Marszałek Sejmu Marek Kuchciński. / fot. PAP/Piotr Polak
Marszałek Sejmu Marek Kuchciński. / fot. PAP/Piotr Polak
REKLAMA

To kłamstwo od początku do końca. Nie ma w tym ziarna prawdy. To okropne pomówienia, w najgorszym – chciałoby się użyć słów nieparlamentarnych – wydaniu” – powiedział o doniesieniach „NIE” marszałek Sejmu Marek Kuchciński w wywiadzie dla tygodnika „Sieci”.

W marcu Radio ZET podało, że do prokuratora generalnego, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i premiera Mateusza Morawieckiego wpłynęło zawiadomienie dotyczące przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez szefa CBA Ernesta Bejdę. Według Radia Zet, złożył je prawnik b. agenta CBA, który twierdzi, że w Biurze zatuszowano skandal obyczajowy z udziałem ważnego polityka PiS z Podkarpacia.

REKLAMA

Polityk SLD Andrzej Rozenek w tygodniku „NIE” w artykule „Nieletnia laska marszałkowska” napisał, że chodzi o marszałka Sejmu. Jak napisał, z doniesienia b. agenta CBA wynika, że wszedł on w posiadanie nagrania wideo, na którym „marszałek Kuchciński obcuje płciowo z nieletnią prostytutką pochodzenia ukraińskiego”.

To kłamstwo od początku do końca. Nie ma w tym ziarna prawdy. To okropne pomówienia, w najgorszym – chciałoby się użyć słów nieparlamentarnych – wydaniu” – skomentował w opublikowanej w poniedziałek rozmowie Kuchciński. Zaznaczył, że w przypadku środowiska autorów doniesień podobna sytuacja ma miejsce nie po raz pierwszy, więc – jak mówił – „niespecjalnie zaskakuje”.

Według niego „chodziło nie tylko o uderzenie w konkretną osobę, lecz także o osłabienie prestiżu instytucji”. „A to element walki politycznej – i kampanii do europarlamentu, i przygotowania gruntu przed kluczowymi wyborami krajowymi” – dodał.

Natomiast ordynarna formuła i przedstawione pseudozarzuty mnie zirytowały. Uważam, że instytucje państwa polskiego odpowiedzialne za bezpieczeństwo funkcjonariuszy publicznych powinny energicznie się zajmować takimi sprawami i szybko je wyjaśniać. A pomawiający i rozpowszechniający oszczerstwa powinni być również szybko pociągani do odpowiedzialności karnej” – podkreślił marszałek.

Zauważył przy tym, że nie jest pierwszym pomówionym w ten sposób. „Zwykle różne oskarżenia puszcza się mimo uszu. Mówi się, że polityk powinien mieć grubą skórę. Ale z roku na rok jest coraz gorzej. Osoby publiczne są atakowane w coraz mniej wybredny sposób. Uważam że trzeba reagować” – powiedział.

Według Kuchcińskiego jeśli stawiane są publicznie takie zarzuty, muszą być ku temu poważne dowody. W tej sprawie jednak – wskazał – „żadnych dowodów nie ma”. „W tym przypadku to wyssana z palca insynuacja” – dodał.

Na uwagę, że trudno odwrócić to, co „rozlało się” już w mediach, zwłaszcza społecznościowych, marszałek przyznał, że jest to kłopot. Dlatego postanowił „stanowczo zareagować, domagając się nie tylko przeprosin, lecz również zadośćuczynienia na rzecz jednej z organizacji charytatywnych”.

Zdaniem Kuchcińskiego sprawa ta ma szerszy kontekst, z którym państwo powinno sobie poradzić. „Mam na myśli choćby rozwiązania, które gwarantowałyby większą odpowiedzialność za słowo” – doprecyzował.

(PAP)

REKLAMA