Iwona Hartwich, główna twarz protestów opiekunów osób niepełnosprawnych w Sejmie w rozmowie z „Wirtualną Polską” mówi o analogiach między tamtym czasem a protestem nauczycieli. Oprócz tego dzieli się ze strajkującymi swoimi mądrościami.
Iwona Hartwich w rozmowie z „Wirtualną Polską” powiedziała, że widzi analogie między strajkiem nauczycieli a strajkiem opiekunów osób niepełnosprawnych.
– Widzę wiele analogii, jak choćby odwracanie uwagi od głównego postulatu, czyli pieniędzy. Premier Morawiecki zaprosił nauczycieli do okrągłego stołu. W obradach mieliby uczestniczyć także rodzice, zatem będą zajmować się wieloma problemami systemu edukacji, a nie koronnym postulatem dotyczącym pieniędzy – powiedziała Iwona Hartwich.
– Moim zdaniem najpierw powinno zostać spełnione to podstawowe żądanie, dopiero później można dyskutować o innych, także bardzo ważnych kwestiach i problemach w szkolnictwie – dodała.
Oprócz tego ma radę dla nauczycieli.
– Na pewno, żeby nie dali się zbyć. Trzymam kciuki, by egzaminy odbyły się bez zakłóceń, bo w innym wypadku rodzice mogą przestać popierać protest. Uważam też, że nauczyciele powinni jak najszerzej tłumaczyć Polakom, o co i dlaczego walczą. Bo ludzie nie rozumieją i zarzucają: „domaga się podwyżki, a zobaczcie, jakim dobrym samochodem jeździ!”, „a ja widziałem zdjęcie tej pani na wakacjach w ekskluzywnym hotelu” – mówi Hartwich.
– Gdy w ubiegłym roku protestowaliśmy w Sejmie, przedstawiciele rządu powiedzieli, że jeśli dołożą 500 zł do skromnej renty dla osób niepełnosprawnych, to państwo zbankrutuje. A później co się stało? Przyszły wybory i okazało się, że są środki na to, by dać na pierwsze i na drugie dziecko – kontynuowała.
– Rząd nie spełnił postulatów, o które walczyliśmy. Zostaliśmy perfidnie oszukani. Nie ma darmowych pampersów i cewników. Państwo dopłaca „do 95 proc.” na utrzymanie osób niepełnosprawnych, ale „do” oznacza nawet zero – zaznaczyła.
Źródło: wp.pl