
Tomasz Lis poczuł się źle. Taki stan jest spowodowany ogłoszeniem wizyty Donalda Trumpa w Polsce. Redaktor Newsweeka spodziewa się „medialnego orgazmu”, a jednocześnie ostro atakuje prezydenta USA.
Tomasz Lis wylał swe frustracje w mediach społecznościowych. Napisał, że już teraz odczuwa mdłości z powodu „medialnego orgazmu” jaki wywoła ta wizyta.
Następnie ostro zaatakował Donalda Trumpa określając go mianem kłamcy i rasisty. Nazwał go także przyjacielem Kim Dzong Una.
Tomasz Lis uważa także, że Donald Trump nie zostałby wybrany na prezydenta USA gdyby nie pomoc ze strony Putina. To, że głosowało na niego 54 miliony Amerykanów najwyraźniej nie ma dla redaktora Newsweeka znaczenia.
Oczywiście można się domyślać jaki jest prawdziwy powód problemów żołądkowych redaktora Lisa. Wizyta Trumpa wpisuje się w kampanie wyborczą PiS i z pewnością nie przysporzy głosów opozycji z KO, którą Tomasz Lis popiera słowem i czynem.
Będzie bowiem przez rządzących przedstawiana jako wielki sukces na arenie międzynarodowej. Poniekąd tak jest skoro Trump drugi raz odwiedza Polskę, a nie był jeszcze na przykład w Kanadzie czy Meksyku.
Jednocześnie trzeba podkreślić, iż redaktor Lis w swym ataku słowem nie wspomniał na temat forsowania przez administrację Donalda Trumpa ustawy 447. Najwyraźniej nie jest tym zaniepokojony i nie interesuje go co PiS robi w tej kwestii i jakie mogą być konsekwencje tych działań dla Polaków.
