
W Warszawie grupa radnych wystosowała apel, by powstały specjalne patrole sprawdzające, czy pasażerowie komunikacji miejskiej stosują się do wytycznych o zakrywaniu ust i nosa.
Maseczki w Polsce należy nosić od połowy kwietnia. Początkowo zakrywanie nosa i ust dotyczyło wszystkich miejsc publicznych.
Aktualnie – oficjalnie – można po ulicy chodzić bez maseczki pod warunkiem, że zachowuje się minimum 1,5 metra odstępu od innej osoby, z którą nie mieszka się pod jednym dachem. Usta i nos cały czas należy jednak zakrywać w sklepach czy komunikacji zbiorowej.
Przepisy swoje, a życie swoje. Polacy są już zmęczeni niekiedy absurdalnymi nakazami i zakazami i coraz rzadziej się do nich stosują. W autobusach, tramwajach czy metrze można coraz częściej spotkać osoby bez maseczki lub przyłbicy.
To nie podoba się stołecznym radnym, którzy chcieliby dokręcić śrubę. Wystosowali specjalną petycję do prezydenta Rafała Trzaskowskiego, w którym apelują o utworzenie „maseczkowych patroli”.
„Obowiązek zakrywania ust i nosa w pojazdach komunikacji miejskiej wynika z rządowego rozporządzenia dotyczącego zwalczania epidemii COVID-19. Niestety, dotarło do nas wiele sygnałów, że mieszkańcy naszego miasta lekceważą powyższe rozporządzenie. Dlatego też, zwracamy się z prośbą o możliwość uruchomienia specjalnych patroli, które to monitorowałyby czy podróżujący miejskimi środkami transportu stosują się do rządowych zaleceń – czytamy w liście radnych do prezydenta stolicy” – czytamy w piśmie radnych.
Kto miałby wykonywać obowiązki w ramach patrolu? Pracownicy Zarządu Transportu Miejskiego, policji i straży miejskiej. Najwyraźniej według radnych nie ma pilniejszych obowiązków i każdy z pracowników wymienionych służb powinien porzucić codzienne obowiązki, by sprawdzać, czy ludzie noszą maski.
Na razie ratusz nie odpowiedział na pismo radnych.