
Mijający rok do wesołych nie należał. Zwolennicy Nowej Normalności i Wielkiego Resetu skutecznie dewastowali – delikatnie rzecz ujmując – nasze codzienne życie.
Czy w nowym roku covidowe szaleństwo wciąż będzie zarażać umysły i izolować zdrowy rozsądek? Jak szybko tzw. Polski Ład wydrenuje nasze portfele? Czy dojdzie do jakiegoś przełomu w polskiej i międzynarodowej polityce?
O to, co się (nie)wydarzy, zapytaliśmy osoby dobrze Państwu znane i cenione.
Rafał Ziemkiewicz:
Spodziewałbym się, że nastąpią jakieś gwałtowne wydarzenia w polityce międzynarodowej. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby Chiny uderzyły na Tajwan i zdecydowały się na taką półzbrojną konfrontację z Ameryką.
Nie wiem, czy wtedy Ameryka odpowie pełnią swoich sił, czy będzie próbowała takiej ograniczonej wojny. Chińczycy na pewno będą takiej próbowali, bo się silniej w czymś takim czują. Wtedy prawdopodobnie Rosja również poczuje, że jest w stanie w tej chwili
załatwić sprawy na Ukrainie czy na Białorusi, ponieważ Stany Zjednoczone same
pokazały, że nie są w stanie interweniować w kilku miejscach globu naraz.
Generalnie mam wrażenie, że nadchodzi rok, w którym różni ludzie będą dochodzić do wniosku, że los Saddama Husajna już im nie grozi, ponieważ to nie jest ta Ameryka, która się z Husajnem czy Kadafim rozprawiła.
W związku z tym będzie dużo ciekawych zajść na świecie i ci, którzy bardzo krytykowali Amerykę w roli światowego żandarma, będą jeszcze musieli zatęsknić za tym żandarmem. Bez niego okaże się, że porządek światowy będzie się kruszył.
W polityce wewnętrznej nie spodziewam się niczego specjalnego poza tym, że władza PiS-u będzie dalej słabnąć i mimo wszystko nie nastąpi zmiana, bo nie ma za bardzo na kogo zmienić. Chyba że dojdzie do jakiegoś przewrotu pałacowego, ale moim zdaniem to jeszcze nie w tym roku.
Jeśli chodzi o podwyżki i kwestie gospodarcze, Polacy zareagują źle. Ale rząd ma jeszcze duże możliwości łatania za sprawą rozmaitych dopłat, zasiłków, tarcz itd., bo są duże możliwości zadłużania kraju. Zadłużenie i niezadowolenie będzie rosło, ale w 2022 roku to się na nic konkretnego nie przełoży. Możliwe, że przełoży się w zaprzyszłym, 2023 roku.
Sytuacja z pandemią idzie ku przesileniu. Zgodnie z naturalnym porządkiem rzeczy, znowu liczba zachorowań się zmniejszy. Wariant Omikron jest mniej zjadliwy.
Myślę, że to już nie jest temat, jeżeli oczywiście rząd nie zwariuje i nie będzie próbował na siłę wrzucić jakichś bardzo rygorystycznych obostrzeń. Wywiad z Jarosławem Kaczyńskim w Interii sugeruje, że chciałby czegoś takiego.
To jest chyba dowodem na to – jak celnie zauważył mój redakcyjny kolega – że on żyje w bańce otoczonej przez informacje, a dokładnie wie to, co mu pochlebcy włożą do uszu. Nie wkładają mu wiedzy o rzeczywistości, tylko raczej jakieś rozmaite dezinformacje.
Sukces Polaków w 2022 roku nastąpi wtedy, jeśli zdołają przekonać Unię Europejską, że dotychczasowa droga prowadzi do niczego. A eskalowanie nacisków nie powoduje, że Polacy przerażeni perspektywą wyrzucenia z Unii Europejskiej padną gremialnie na kolana i odrzucą władzę, która na kolana nie chce paść i się podporządkować.
Myślę jednak, że determinacja unijna jest duża. Sądzę, że PiS raczej nie może skapitulować, bo straci absolutnie swoją bazę społeczną. Ale oczywiście politycy czasem popełniają błędy, więc nie wiadomo, czy nie popełnią tym razem.
Tekst jest fragmentem artykułu „Prognozy na 2022 rok. Co nas czeka?”, który ukazał się w numerze 01-02 (2022) „Najwyższego Czasu!”, który można nabyć TUTAJ.