Strona głównaMagazynKampania Konfederacji. Co poszło nie tak?

Kampania Konfederacji. Co poszło nie tak?

-

- Reklama -

Poniższy tekst jest próbą odpowiedzi na pytanie, czy wynik wyborczy Konfederacji był dobry, czy zły – oczywiście na tle całej reszty – oraz do wskazania pozytywów, ale przede wszystkim negatywów w tej kampanii, dlatego że te negatywy przeważyły.

Jaka jest moja interpretacja tej równi pochyłej, która była od początku sierpnia? Otóż jest taka, że w kampanii nie było żadnego paliwa. O ile na etapie wzrostu Konfederacji było paliwo – główne dwa elementy paliwa, czyli awantura wokół „piątki Mentzena” (marzec) oraz awantura wokół sędziego Marciniaka (czerwiec), to były naprawdę sprawy dużego zasięgu, które wybiły się na czołówki wszystkich mediów – to później nie było już podobnej sprawy. Trudno nawet uznać tę wypowiedź Korwina za taką wypowiedź, która zdominowała przekaz jak wtedy. Dlaczego nie było Konfederacji w mediach podczas kampanii w tym okresie? Były poszczególne osoby, ale nie było przekazu!

Wipleryzacja Konfederacji

Nagle w imieniu Konfederacji zaczęły wypowiadać się osoby, których związek z tą Konfederacją był albo wątpliwy, albo żaden, albo naciągany. Przypominam, że do głównych mediów, gdzie można było wywołać swego rodzaju poruszenie, rezonans, chodziły takie osoby jak poseł Stanisław Tyszka, Przemysław Wipler, Ewa Zajączkowska-Hernik (chociaż to była już próba ratowania sytuacji, która jednak nic dobrego nie przyniosła) czy Jakub Banaś, który w ogóle żadnego związku ze środowiskiem, być może poza sympatiami, nie miał. W tym momencie elektorat, który odbierał te komunikaty z mediów, widząc wypowiedzi nie na temat, widząc wypowiedzi, które bardziej pasowały do Trzeciej Drogi, może Koalicji Obywatelskiej (zwłaszcza kolegi Banasia, np. słynny płacz na cmentarzu żydowskim), z jednej strony stawał się chłodny, a z drugiej strony – nie przychodziły żadne nowe osoby. Te osoby, które przyszły na moment po tych dużych wydarzeniach medialnych, znudzone kampanią wyborczą, znudzone widokiem takich przedstawicieli, po prostu nie czuły się zobowiązane do zagłosowania na Konfederację.

W tym czasie dwóch liderów, współprzewodniczących, czyli Sławomir Mentzen i Krzysztof Bosak, prowadziło swój objazd po Polsce – objazd bardzo dobry. Ja na początku bardzo się ucieszyłem, że jest taki pomysł, bo miał on duży potencjał. Przyznam, że pierwszy raz szczęka mi opadła, gdy się dowiedziałem, że Przemysław Wipler startuje – bo wiedziałem, jak to się skończy. Teraz jest materialne potwierdzenie tego faktu. A drugi raz szczęka mi opadła, jak się dowiedziałem, że ta kampania objazdowa ma być zamknięta dla mediów. Przyznam, że osłupiałem. Jak można prowadzić kampanię zamkniętą dla mediów? Przecież ludzi na tego typu spotkania nie zapraszamy po to, żeby ich do czegokolwiek przekonywać – oczywiście jak się kogoś przekona dodatkowo, bo sympatyk przyprowadzi znajomego, to jest fajna sprawa – ponieważ to są spotkania na 200, niech będzie 500 osób. Jeżeli zrobimy takie spotkanie nawet na 5 tysięcy osób, to przecież aspirujemy do 5 milionów, do 15 milionów – do takich grup. Tutaj trzeba mediów!

To jest oczywista oczywistość, ale ktoś chyba w tym sztabie tego nie zrozumiał. To jest dla mnie zupełnie zadziwiająca rzecz, zwłaszcza że te eventy były fajne i stanowiły wręcz idealną platformę do tego, aby prowadzić kampanię. Wystarczyło je lekko zmodyfikować w zakresie przebiegu. Wyrzuciłbym to piwo, monotematyczność i stand-up. Nastrój pół żartem, pół serio można zostawić, ale muszą być rozmowy o poważnych, aktualnych sprawach. Efekt tego był taki, że kampania wyprowadziła liderów na spotkania, których nikt nie widział, a w mediach pojawiały się osoby, które z Konfederacją nie miały nic wspólnego. Szczerze powiedziawszy, to – z punktu widzenia analizy kampanii, badań społecznych itd. – trzeba by zacząć wyrywać sobie włosy z głowy, oglądając tego typu cuda. Jest to naprawdę coś zupełnie nieprawdopodobnego.

Jaki jest efekt?

Efekt jest taki, że wynik jest bardzo słaby, grubo poniżej oczekiwań, co zresztą jeszcze być może dodatkowo spowodowane przez fakt, iż nie padły poważne deklaracje, jakie są właściwie oczekiwania. Padało hasło o wywracaniu stolika, hasło niepoważne, a co więcej – z jakimś upiorem maniaka liderzy Konfederacji trzymali się go do ostatnich dni, kiedy było już wiadomo, że żadnego wywracania stolika nie będzie. Mimo to jeszcze dzień przed końcem kampanii, chyba z ust Krzysztofa Bosaka, słyszałem to wywracanie stolika. Od samego początku była to koncepcja niepoważna. Nikt nie mówił, o co tak naprawdę Konfederacja walczyła… a może nie walczyła? Może rzeczywiście walczyła o wywracanie stolika i się nie udało – nie wiem. W moim przekonaniu Konfederacja walczyła o to, aby mieć pozycję mocnego języczka u wagi, dzięki któremu decyduje o tym, kto w Polsce rządzi.

To był strategiczny kierunek Konfederacji. Dzięki takiemu upozycjonowaniu, przy wzięciu 15%, Konfederacja miałby w granicach 70 posłów i decydowałaby, czy będzie rząd PiS, czy będzie rząd PO, czy będzie jakiś rząd pośredni. Krótko mówiąc: stanęłaby w sytuacji demiurga sceny politycznej, ale ta oczywista oczywistość nigdy nie padła. Między wierszami ktoś coś mówił. Przyznam, że dla mnie to też nie jest jasne. Dlaczego postanowiono prawdziwy cel ukryć, opowiadając jakieś historie, że się nie zrobi koalicji z PiS-em ani Platformą? W takim razie jeśli nie walczymy o 45% – bo wtedy nie trzeba robić z nikim koalicji – to po co właściwie ci posłowie startują? Jeżeli ktoś zadał sobie takie pytanie, to powiedział, że to nie jest dobra opcja i rzeczywiście lepiej jest zagłosować na Trzecią Drogę, która ma takie same poglądy jak Tyszka, Wipler czy Banaś, ale przynajmniej nie pieprzy bzdur.

Proszę zwrócić uwagę, że Trzecia Droga właśnie zajęła to miejsce, które strategicznie powinna uzyskać Konfederacja. Największą klęską Konfederacji jest to, że nie zajęła tej pozycji. Prawdopodobnie jest to historia nie do powtórzenia, gdyż zyskując 15%, można było decydować o władzy w Polsce. Prawdopodobnie żeby teraz rzeczywiście decydować o władzy w Polsce, trzeba będzie wywalczyć ponad 40%. To jest bardzo, bardzo dużo – i to jest zupełnie inny poziom funkcjonowania struktury politycznej. Oczywiście każda partia, Platforma, jak i PiS, zaczynała od wyniku poniżej 10%, jednak był to wyższy wynik niż to, co teraz uzyskała Konfederacja. Progres w ciągu ostatnich 10 lat jest żaden. 10 lat temu mieliśmy wynik 7,15, a obecnie mamy 7,16. W międzyczasie był wynik 6,8 oraz dwa poniżej kreski, przy czym jedną z kampanii, która doprowadziła do wyniku poniżej kreski, prowadził właśnie Przemysław Wipler. I chociażby na tej podstawie osoby ze sztabu powinny być, delikatnie mówiąc, zdystansowane wobec jego propozycji. Zresztą ja słyszałem w tym przekazie te same propozycje, co były w czasie tamtej nieudanej kampanii. Dumna, bogata Polska – nie wiem, dlaczego to ma ekscytować wyborców, ściągać młodych ludzi i pomagać starszym. Nie wiem.

Trzeba brać przykład z AfD

Naturalny elektorat prawicowy jest w PiS-ie. Jeżeli ktoś decyduje się, że idzie do środka i rezygnuje z elektoratu prawicowego, będąc partią nominalnie prawicową, staje w takim rozkroku, robi taki szpagat, który musi się zakończyć bólem nie powiem czego. I tak się stało. Nie można być jednocześnie zwolennikiem ochrony życia nienarodzonego oraz mówić o tym, że 12 tydzień to jest OK. Nie można mówić, że sodomia to jest problem, ale jednocześnie ci sodomici są fajni i zróbmy im ulgę podatkową. Moim zdaniem, autorzy tych pomysłów, którzy tego typu rzeczy proponowali, powinni być pokazani z imienia i nazwiska. Kto wymyślił kwestię podatku od gejów? Było to tworzenie z tego ugrupowania partii niewiarygodnej, które odcina się od wszystkiego, co deklarowała przez dziesięciolecia. Emeryci to grupa bardzo aktywna wyborczo, dosyć duża i dosyć bogata. Jaki był przekaz do emerytów? Wielokrotnie były takie głosy, że Tuska i Kaczyńskiego trzeba wyrzucić na emeryturę. Nie był to oczywiście jawnie antyemerycki przekaz, ale jednak był antyemerycki. Jeżeli kogoś wyrzucamy na emeryturę, to znaczy, że to miejsce, gdzie jest wyrzucony, jest złe, a ludzie, którzy są w tym miejscu, są napiętnowani, źli, gorsi itd. To jest zupełna podstawa myślenia. Nie bez powodu w tej grupie Konfederacja dostała – uwaga – 1%, podczas gdy PiS dostał 54%. Katastrofa zupełnie szokująca.

Nie znalazłem wśród tych wypowiedzi wyborczych ani jednej, która by próbowała cokolwiek zaproponować tzw. elektoratowi patriotycznemu. Jest to o tyle dziwne, że organizacje związane z obecnym Ruchem Narodowym przejęły Marsz Niepodległości i teoretycznie cały czas deklarują program patriotyczny. W Marszu Niepodległości uczestniczy kilkaset tysięcy osób i jest to duże wydarzenie medialne. W ogóle tego nie wykorzystano. Jeżeli spojrzymy np. na to, co się dzieje w Niemczech, to widać, jakiego rodzaju są przepływy. Skąd AfD bierze swoich wyborców? Nie od lewicy, nie od SPD, nie od FDP. Bierze od CDU-CSU. Innymi słowy: CDU-CSU jest żywicielem tamtejszej Konfederacji, czyli AfD. Niemiecka prawica nie bierze bezpośrednio z tzw. partii tęczowych i nie ma takiego programu, który by kogokolwiek do tego namawiał.

spot_img

Najnowsze