Strona głównaOpinieMentzen walczy z wiatrakami i kreśli wizję przyszłości Konfederacji. "Stajemy przed tragicznym...

Mentzen walczy z wiatrakami i kreśli wizję przyszłości Konfederacji. „Stajemy przed tragicznym wyborem” [VIDEO]

-

- Reklama -

W Sejmie odbyło się „Forum Wolnościowe”, którego organizatorem był parlamentarny Zespół członków i sympatyków Nowej Nadziei „Wolność, Własność, Sprawiedliwość”. Jako pierwszy swoje wystąpienie wygłosił jeden z liderów Konfederacji i prezes Nowej Nadziei, Sławomir Mentzen.

Mentzen przypomniał dwa swoje wystąpienia na temat budowania i działania partii politycznej sprzed lat i stwierdził, że nie wycofuje się z tego, co wówczas powiedział, ale obecnie Konfederacja jest w innym miejscu niż wówczas. – Na początku roku 2019 (…) mało kto o nas słyszał, nikt nie traktował nas poważnie, w sondażach zwykle mieliśmy 1 procent, jak ktoś nas zaprosił do mediów, to było wielkie święto – przypomniał prezes Nowej Nadziei.

- Reklama -

Teraz wygląda to troszkę inaczej. Tylko wczoraj (16 lutego – przyp. red.) sześciu naszych ludzi było w sześciu różnych programach publicystycznych – powiedział Mentzen. – Nie ma czegoś takiego, że ludzie nie wiedzą kim jesteśmy. Nie ma problemu, że nie jesteśmy w stanie przekonać ludzi do tego, że istniejemy, że mamy coś do powiedzenia, że mamy jakieś poglądy.

Poseł stwierdził, że pięć lat temu, żeby zwrócić na siebie jakąkolwiek uwagę, „to trzeba było coś naprawdę porządnego odwalić”. – To jest zasadnicza różnica między rokiem 2019 a rokiem 2024. Jesteśmy w innym miejscu – podkreślił Mentzen.

KUP TANIEJ W PRZEDSPRZEDAŻY KSIĄŻKĘ „KAMPANIA KONFEDERACJI 23. BRUDNA PRAWDA”

Walka z wiatrakami

Niektórzy mówią, że trzeba robić to, co do tej pory przez poprzednie 30 lat, mozolnie przekonywać do siebie ludzi, mozolnie budować te struktury, robić dokładnie to samo, tylko że bardziej i liczyć na to, że w końcu się uda – powiedział Mentzen. Nie do końca wiadomo, kim są „niektórzy”, na których Mentzen się powoływał, bo trudno takie głosy krytyczne znaleźć. Środowisko wolnościowe od lat trapione jest przez rozmaite problemy, a obecnie główna krytyka spada na Nową Nadzieję za politykę personalną oraz znaczne złagodzenie przekazu.

Ja uważam, że jest inaczej. Uważam, że zostanie w tym miejscu, w którym jesteśmy, nie tylko nie umożliwi nam ani szybkiego wzrostu ani powolnego wzrostu, co raczej sprawi, że my znikniemy, bo w „dolinie śmierci” się na ogół umiera – powiedział Mentzen, nawiązując do tytułu swojego wystąpienia. Znów jednak nie do końca wiadomo, z czym Mentzen polemizuje. Krytycy obecnych poczynań Konfederacji nie uważają w żadnym przypadku, że powinna ona pozostać na poziomie poparcia ok. 7 procent, ale w innych działaniach upatrują szansy na wzrost.

Zupełnie inna partia

Mentzen stwierdził, że aby się wydostać z „doliny śmierci”, „muszą się znacznie zmienić, muszą wymyślić się na nowo, muszą sprawić, żeby to poparcie szybko urosło”. Mentzen przypomniał jesień 2022 roku, kiedy „w sondażach mieli 5 procent” i „byli po 10 miesiącach mierzenia się z tym, że oni wcale nie są ruskimi agentami i oni wcale nie kibicują Rosji w tej wojnie”, gdyż – jego zdaniem – „wiele osób robiło naprawdę wiele, żeby przekonać ludzi, że tak właśnie jest”.

Zaczęliśmy się ratować, żeby nie powtórzyć losu poprzednich partii, które weszły na jeden sezon do Sejmu. Zmieniliśmy liderów, zmieniliśmy przekaz, zmieniliśmy sposób komunikowania się z ludźmi, staliśmy się zupełnie inną partią – przyznał Mentzen, którego zdaniem, gdyby Konfederacja tego nie zrobiła, to nie utrzymałaby się w Parlamencie.

Wewnętrzne problemy Konfederacji

Mamy w ramach naszej dużej partii Konfederacji zupełnie inne spojrzenie na to, kim my powinniśmy być, w jaki sposób powinniśmy działać, w którym miejscu powinniśmy być za kilka lat oraz w jaki sposób tam dojść. Mamy rozjazd wewnętrzny – zdradził prezes Nowej Nadziei. – Nie jesteśmy w tym momencie monolitem ani na poziomie wyborców (…) mamy rozjazd na poziomie działaczy, mamy nawet rozjazd w samym kierownictwie partii.

Zdaniem Mentzena tkwienie Konfederacji w miejscu, w którym się obecnie znajduje grozi jej śmiercią. – Staniemy się zaraz partią dla nikogo. Będziemy partią zbyt radykalną dla wyborców umiarkowanych i zbyt umiarkowaną dla wyborców radykalnych – stwierdził i dodał, że jego ugrupowanie musi coś zrobić i wyrwać się z miejsca, w którym się obecnie znajduje.

Musimy mieć postulaty akceptowalne dla wyborców (…) jeżeli mamy mapę wyborców, mamy oś, załóżmy: liberalizm – konserwatyzm, wysokie – niskie podatki (…) to są miejsca, gdzie wyborcy są i są miejsca, gdzie wyborców nie ma. Według mnie należy się znaleźć w miejscu, gdzie są wyborcy, a nie w takim, w którym wyborców nie ma. Inny pogląd mówi, że trzeba iść tam, gdzie nie ma żadnej konkurencji, np. żadnej innej partii – opisywał Mentzen.

Robiąc tak budowaliśmy teraz McDonaldy na Antarktydzie, bo jak spojrzy się na rozłożenie McDonaldów na Antarktydzie to wszędzie jest tego gęsto, ale są takie obszary kuli ziemskiej, gdzie McDonaldów w ogóle nie ma – kontynuował. Po raz kolejny trudno określić, do czego Mentzen się odnosi, gdyż nie wydaje nam się, aby ktokolwiek postulował pójście tam, gdzie nie ma wyborców. Z tak przedstawionym poglądem przeciwnika łatwo jednak walczyć, co jest niezwykle wygodne.

Trzeba oczywiście pracować nad tym, żeby ludzie zmieniali swoje poglądy na rzeczywistość, ale trzeba też rozumieć, jak ta rzeczywistość wygląda – stwierdził Mentzen. – Jeżeli będziemy kierować ofertę do ludzi, którzy nie istnieją, to będziemy potem mieli wyborców, którzy nie istnieją.

KUP TANIEJ W PRZEDSPRZEDAŻY KSIĄŻKĘ „KAMPANIA KONFEDERACJI 23. BRUDNA PRAWDA”

Przyszłość Konfederacji

Mentzen stwierdził również, że „nie mogą być też zbyt wielkimi oryginałami”. – Jeżeli będziemy robili rzeczy naprawdę dziwne, to możemy mieć problem z przekonaniem ludzi do tego, że warto nam zaufać, że warto nam powierzyć przyszłość swojego kraju – powiedział.

Lider Nowej Nadziei przytoczył przykład „człowieka bizona” z USA, który stał się słynny po szturmie na Kapitol i wspomniał, że w czasie wyborów samorządowych wielu ludzi nie chce wchodzić z Konfederacją w sojusz, ponieważ „nie chcą z nimi brać na klatę tych wszystkich rzeczy, które oni biorą”. – Musimy przemyśleć sprawę, czy my rzeczywiście powinniśmy mieć taki wizerunek, czy być może należałoby to chociaż troszeczkę zmienić – podkreślił.

Musimy zacząć widzieć rzeczywistość taką, jaką ona jest, a nie taką, jaką byśmy chcieli, żeby ona była (…) w naszym środowisku nie wszyscy to rozumieją – stwierdził poseł. – Musimy przestać głosić rzeczy, które nie są prawdziwe, niezależnie od tego, jak chcielibyśmy, żeby były prawdziwe. To bardzo wygodne twierdzić, że nie mamy wysokiego poparcia, bo wyborcy są głupi, że jeszcze nie dorośli, nie dojrzeli, nie wyedukowali się. Jak oni otworzą oczy, włączą myślenie, to wreszcie zrozumieją, że to trzeba na nas głosować.

Trzeba dopuścić myśl, że to może z nami jest coś nie tak, a nie z wyborcami – dodał Mentzen. Prezesowi Nowej Nadziei nie wydaje się, „żeby to było tak, że zawiązany został wielki spisek przeciwko nam, że wszystkie wielkie, mroczne siły, zarówno krajowe, jak i zagraniczne, zmówiły się, żeby ich nie dopuścić do władzy, bo są największym zagrożeniem”.

Mentzen przekonywał również, że Konfederacja musi szkolić kadry i mieć ludzi, którym po przejęciu władzy będzie można powierzyć stanowiska ministrów, wiceministrów oraz szefów różnych agencji. Prezes Nowej Nadziei żalił się, że „kiedy ogłosił Szkołę Liderów po to właśnie, żeby kształcić młodych ludzi, którzy kiedyś w przyszłości będą mogli wziąć odpowiedzialność za Polskę, to dostał atak, że przecież mieli likwidować instytucje, a nie wsadzać tam ludzi”.

Muszę rozczarować tę część naszego środowiska. Naszym programem nie jest likwidacja państwa polskiego, a skoro naszym programem nie jest likwidacja państwa polskiego, to ktoś tym państwem musi rządzić i mamy nadzieję, że to będą nasi ludzie – grzmiał Mentzen. – Taka niechęć, żeby brać na siebie odpowiedzialność jest naprawdę martwiąca.

Jeżeli będziemy wewnętrznie na tyle skłóceni i będziemy się na tyle różnić, że nie będziemy w stanie pójść w jednym kierunku, to nie ma sensu próbować iść razem w jednym kierunku – podkreślił Mentzen. Lider Konfederacji dodał także, że „potrzebują też mediów”, ale nie chodzi o media partyjne, ale „media samodzielne”, co brzmi dość komicznie w ustach polityka.

Wszystko to wymaga ciężkiej pracy, mozolnej, długoletniej, długoterminowej pracy na zapleczu, a nie w świetle reflektorów. Te działania są nudne, trudne, nieciekawe, niesatysfakcjonujące, nie powstają o nich piosenki, virale, nie trafia się dzięki nim na okładkę gazety, nie trafia się na pierwsze strony portali internetowych, zawsze taka ciężka, długoterminowa praca na samym początku przynajmniej, nie jest zbyt efektowna. I to jest strasznie duży problem – zaznaczył Mentzen.

Ogromne ryzyko

Musimy postawić sobie takie pytanie, po co my w tej polityce jesteśmy? Czy jesteśmy po to, żeby robić show dla samego show? Czy jesteśmy po to, żeby tworzyć virale? Czy jesteśmy po to, żeby zachwycać i wprowadzać w uniesienie ludzi radykalnych? Czy jesteśmy po to, żeby ten świat zmieniać? Czy jesteśmy po to, żeby te zmiany wprowadzać? – powiedział poseł.

Zdaniem Mentzena Konfederacja „staje przed tragicznym wyborem”. – Jak będzie dalej tak jak jest, to będzie niedobrze, to my w tej „dolinie śmierci” zginiemy. Jeżeli pójdziemy do przodu, jeżeli spróbujemy się sprofesjonalizować, jeżeli spróbujemy wziąć na siebie odpowiedzialność, to mnóstwo radykałów, mnóstwo cennych działaczy, mnóstwo ludzi, dla których to show jest naprawdę bardzo ważne, którzy chcą radykalnych zmian tu i teraz, na które nie chcą czekać, nawet jeżeli się tych zmian nie da wprowadzić (…) już nie mówiąc o tym, że nikt nie chce tych zmian poza nimi, to ci ludzie nie będą chcieli popierać i pracować dla partii, która jest troszeczkę nudniejsza, która jest trochę mniej radykalna (…) więc jest ryzyko, że chcąc iść do przodu, chcąc się rozwijać, stracimy ludzi, którzy całymi latami tutaj byli, którym zależy na tym, żeby to show było – kontynuował.

Jest olbrzymie ryzyko, że próbując się wyrwać do przodu, stracimy tyły; że stracimy wyborców radykalnych, a wyborcy trochę bardziej umiarkowani i tak na nas nie zagłosują. To jest olbrzymie ryzyko, którego trzeba być świadomym (…) Mam wielką nadzieję, że biorąc na siebie to ryzyko przetrwamy i nie zginiemy w miejscu, w którym jesteśmy – podkreślił Mentzen.

spot_img

Najnowsze