Strona głównaOpiniePiwowarczyk: Biejat nie rozumie, co widać i czego nie widać

Piwowarczyk: Biejat nie rozumie, co widać i czego nie widać

-

- Reklama -

Wydawca serwisu Najwyższego Czasu! skomentował występ Magdaleny Biejat w sobotniej debacie wyborczej kandydatów na prezydenta Warszawy. Radosław Piwowarczyk demaskuje lewicową senator, korzystając z klasycznej wolnościowej literatury.

W sobotę na Kanale ZERO odbyła się debata wyborcza kandydatów na prezydenta Warszawy. Główną „atrakcją” starcia był występ kandydatki Lewicy Magdaleny Biejat, którą doedukować na temat gospodarki Warszawy próbowali razem wszyscy pozostali kandydaci.

Czytaj więcej: Debata kandydatów na prezydenta Warszawy na Kanale ZERO. Trzaskowski stchórzył, Biejat „wyróżniła” Korwina, Korwin podziękował [VIDEO]

Recenzję wystąpienie lewicowej senator w swoich mediach społecznościowych udostępnił również wydawca serwisu Najwyższego Czasu! Radosław Piwowarczyk. Publicysta odniósł się do klasyka idei wolnościowych – Claude’a Frédérica Bastiata.

Cały wpis z FB Piwowarczyka:

Słuchając W. Cz. p. senator Magdaleny Biejat podczas debaty na Kanale Zero można było odnieść wrażenie, że to, co mówi ma sens i jest poparte słusznymi argumentami. Nic jednak bardziej mylnego! Po którejś z kolei wypowiedzi zrozumiałem, że p. Biejat, jak na typowego przedstawiciela lewicy przystało, po prostu 𝓷𝓲𝓮 𝓻𝓸𝔃𝓾𝓶𝓲𝓮, 𝓬𝓸 𝔀𝓲𝓭𝓪ć 𝓲 𝓬𝔃𝓮𝓰𝓸 𝓷𝓲𝓮 𝔀𝓲𝓭𝓪ć.

Parafrazując francuskiego ekonomistę Frederica Bastiata, można stwierdzić, że „między złym a dobrym politykiem istnieje tylko jedna różnica: pierwszy poprzestaje na skutku widocznym, drugi zaś bierze pod uwagę zarówno skutek, który widać, jak i skutki, które należy przewidzieć”.

P. Biejat twierdzi, że „zmniejszenie natężenia ruchu w ścisłym centrum Warszawy również pomoże tym małym biznesom”, bo… więcej ludzi porusza się na piechotę i wtedy korzystają z tych piekarni, barów etc. Bingo! Tak dokładnie jest. Problem w tym, że p. Biejat 𝐧𝐢𝐞 𝐰𝐢𝐝𝐳𝐢 ż𝐞, jeśli ludzie robią zakupy w tych sklepach, to nie robią ich gdzieś indziej! Przedsiębiorca w centrum może zarobi dzięki temu więcej, ale inny przedsiębiorca na obrzeżach miasta będzie stratny.

P. Biejat chce budować mieszkania komunalne na najdroższych terenach w Polsce, bo dzięki temu ileś tysięcy osób będzie miało lokal w bardzo dobrym miejscu. Problem w tym, że p. Biejat 𝐧𝐢𝐞 𝐰𝐢𝐝𝐳𝐢 ż𝐞, gdyby te tereny sprzedać albo wynająć prywatnym biznesmenom, to miasto zarobi gargantuiczną kwotę, a za nią może wybudować dwa, trzy albo cztery razy tyle mieszkań na obrzeżach Warszawy. Poza tym p. Biejat 𝐧𝐢𝐞 𝐰𝐢𝐝𝐳𝐢 ż𝐞, części niezamożnych ludzi zapewni dobre lokale, ale rozwój wszystkich niezamożnych spowolni, bo będzie musiała ściągnąć z nich podatki, żeby spełnić swój wielki projekt.

P. Biejat pomstowała na konkurencję między szkołami, a jednocześnie chciałaby, żeby każde dziecko miało dobrą szkołę w okolicy. Problem w tym, że p. Biejat 𝐧𝐢𝐞 𝐰𝐢𝐝𝐳𝐢 ż𝐞, właśnie brak prawdziwej konkurencji sprawia, że poziom edukacji jest, jaki jest! Poziom usług telefonicznych czy serwisów streamingowych stale rośnie, bo jest między nimi prawdziwa konkurencja. Żeby poziom edukacji wzrósł, trzeba wprowadzić faktyczną konkurencję, w programach nauczania, sposobie prowadzenia lekcji etc. i co najważniejsze – złe szkoły muszą bankrutować, a na ich miejsce powstaną nowe.

P. Biejat chce zmniejszyć liczbę korków, m.in. poprzez budowanie torów tramwajowych i zwiększenie liczby buspasów, czyli… ograniczenie miejsca na pasy dla aut! Problem w tym, że p. Biejat 𝐧𝐢𝐞 𝐰𝐢𝐝𝐳𝐢 ż𝐞, nawet jeśli część ludzi przesiądzie się do komunikacji, to buspasy zabierają miejsca dla samochodów na stałe, a autobusy z kilkudziesięcioma osobami przejadą raz na jakiś czas. Niemalże wszędzie, gdzie są buspasy, powstają większe korki.

P. Biejat prezentuje myślenie małego dziecka, widzi tylko jedną stronę medalu, która może pozornie wydawać się korzystna. Jak jednak pisał Bastiat, „niemal zawsze (…) zdarza się tak, że jeżeli skutek natychmiastowy jest korzystny, wówczas skutki późniejsze są szkodliwe, i 𝘷𝘪𝘤𝘦 𝘷𝘦𝘳𝘴𝘢”.

spot_img

Najnowsze