Michalkiewicz: O nieustających roszczeniach organizacji żydowskich

REKLAMA

Do tej pedagogiki wstydu zaangażowane są nie tylko media, ale również, w coraz większym stopniu, przemysł rozrywkowy. W nadziei na okruchy ze stołu pańskiego angażują się w tę pedagogikę wstydu również polskie zdemoralizowane elementy spośród pracowników przemysłu rozrywkowego. Celem pedagogiki wstydu jest nie tylko doprowadzenie społeczeństwa polskiego do stanu bezbronności wobec żydowskich roszczeń, ale również – a może nawet przede wszystkim – do wyrobienia w nim nawyku uległości wobec szlachty jerozolimskiej na przyszłość.

Wiele wskazuje na to, że w koordynacji działań w ramach pedagogiki wstydu wiodąca rola przypada właśnie Muzeum Historii Żydów Polskich, w którego siedzibie znalazło przystań również biuro Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego. Jego terytorialny zasięg obejmuje całą Europę Środkową, pokrywając się tym samym z terytorialnym zasięgiem utworzonego w roku 2011 zespołu HEART, którego celem było „odzyskiwanie mienia żydowskiego w Europie Środkowej”.

REKLAMA

Tymczasem pan prezydent Andrzej Duda powitał otwarcie wspomnianego biura specjalnym listem, odczytanym przez ministra Kancelarii Prezydenta, pana Wojciecha Kolarskiego. „Z radością i satysfakcją witamy na polskiej ziemi” – napisał prezydent Duda – „zarówno żołnierzy amerykańskiej armii, jak i reprezentantów AJC” (American Jewish Committee – S.M.).

Wypowiedziane jednym tchem powitanie amerykańskiego wojska i żydowskiego Komitetu nie jest chyba przypadkowe. Myślę, że pan prezydent Andrzej Duda dał w ten sposób do zrozumienia, że między jedną a drugą obecnością zachodzi ścisły związek, to znaczy, że Amerykański Komitet Żydowski ma zainkasować od Polski wynagrodzenie za radosny przywilej goszczenia na polskim terytorium amerykańskiego wojska.

Trudno tę koincydencję wytłumaczyć inaczej niż właśnie tak – co, nawiasem mówiąc, znakomicie wpisuje się w moją ulubioną teorię spiskową, według której Prawo i Sprawiedliwość jest polityczną ekspozyturą Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego. Gdyby bowiem było inaczej, to i pan prezydent Duda, i rząd pani Beaty Szydło, w zamian za udostępnienie Stanom Zjednoczonym polskiego terytorium dla potrzeb globalnej rozgrywki USA z Rosją, powinien domagać się od USA wynagrodzenia, a nie „z radością i satysfakcją” witać inkasenta, który przychodzi po zapłatę.

Nie po to jednak Amerykanie dokonali przetasowania na tubylczej scenie politycznej, przy pomocy spisku kelnerów i innych agenturalnych działań usuwając z pozycji lidera polityczną ekspozyturę Stronnictwa Pruskiego i wciągając również starych kiejkutów na listę „naszych sukinsynów”, żeby Polsce cokolwiek wynagradzać.

Radosne powitanie przez prezydenta Dudę żydowskiego biura w Warszawie świadczy raczej, że podczas rozmów w Nowym Jorku złożył żydowskim organizacjom przemysłu holokaustu jakieś obietnice. Tym samym w konflikcie interesów między tymi organizacjami a Polską stanął po żydowskiej stronie.

REKLAMA