Tak Morawiecki oszukał przedsiębiorców. Najpierw kazał im płacić za interpretacje podatkowe, a teraz skarbówka zupełnie je ignoruje. Plaga kontroli w firmach gastronomicznych

Mateusz Morawiecki. / fot. PAP/Radek Pietruszka
Mateusz Morawiecki. / fot. PAP/Radek Pietruszka
REKLAMA

Nawet PiS jest w szoku. Jak donosi serwis wp.pl, według informacji posła tej partii Roberta Warwasa w całym kraju organy skarbowe kontrolują firmy sprzedające posiłki na wynos. Sprawdzane są zarówno „wielkie sieci, takie jak Telepizza Poland Sp z o.o., McDonald’s, AmRest, Sphinx, Domino’s”, jak i drobni przedsiębiorcy. Okazało się, że wpadli w pułapkę.

Firmy gastronomiczne i cateringowe to ulubiony cel skarbówki. Dzieje się tak z powodu pogmatwanych i niejasnych przepisów ustawy o VAT. Według niej dania kupione np. w sieci fast-food są obłożone pięcioprocentowym podatkiem VAT, ale z opcją dostawy do domu ten podatek powinien być już wyższy. Tak stanowi jeden z wydanych przez Mateusza Morawieckiego, jeszcze w czasach gdy był ministrem finansów, dokumentów.

REKLAMA

Ten sam Morawiecki zaproponował z kolei przedsiębiorcom, by w razie wątpliwości wystąpili do fiskusa o tzw. interpretacje podatkowe, oczywiście płatne, które miałyby ich chronić w razie kontroli skarbówki. Okazuje się jednak, że interpretacje, w które zaopatrzyło się wiele firm z branży gastronomicznej, przed niczym ich nie chronią. Przyznaje to nawet Ministerstwo Finansów.

Wiele firm z tej branży posiada tzw. interpretacje indywidualne, wydane przez fiskusa, które mówią o 5-procentowym podatku VAT na żywność z dostawą do domu. Problem w tym, że kontrolerzy w ogóle ich nie respektują i każą płacić rzekomo zaległy podatek wraz z odsetkami. Pretekst do ich zakwestionowania zawsze się znajdzie.

Podsekretarz stanu w ministerstwie Paweł Gruza powiedział serwisowi wp.pl, że interpretacje nie chronią przedsiębiorców, jeśli błędnie wskazano kod klasyfikacyjny działania. Nieważne, że zapłacili za nie nawet kilkaset złotych. W jego ocenie to firma, a nie fiskus, ma wiedzieć, który rodzaj działalności prowadzi. Skarbówka, nawet gdy podejrzewa błąd, nie musi uprzedzać podatnika.

Tymczasem zupełnie inne zdanie mają sądy – pisze portal. Według nich fiskus powinien pomagać przedsiębiorcom ustalać tzw. stan faktyczny. „Chyba ktoś tu kogoś wpuścił w maliny” – ocenił tą sytuację ekspert podatkowy z firmy Grant Thornton, Arkadiusz Łagowski. Nie trzeba chyba wyjaśniać, kto.

Czytaj też: Blisko połowa szpitalnych pacjentów jest niedożywiona. Zwiększa to śmiertelność, przedłuża pobyt i podraża koszty leczenia nawet o kilkanaście tysięcy złotych

REKLAMA