
Współrządząca Norwegią Partia Postępu chce wprowadzenia zakazu nawoływania przez głośniki wezwań do modlitw w meczetach. Sprawa będzie omawiana na mającym odbyć się w sobotę i niedzielę zjeździe ugrupowania.
Przeciwko propozycjom już zaprotestowały organizacje określające się obrońcami praw człowieka. Jon Helgheim, rzecznik Partii Postępu, powiedział, że jego ugrupowania chce zadbać o spokój ludzi.
– Chcemy by mieszkańcy mieli spokój w swej okolicy – mówi Helgheim. – A to oznacza, że nie chcemy by zakłócano go wezwaniami do modlitw.
Tymczasem lewicowe organizacje zarzucają próbę łamania praw obywatelskich i zapowiadają interwencję w Brukseli. Według nich takie przepisy naruszałyby Europejską Konwencję Praw Człowieka.
Pytany o tę kwestię rzecznik odpowiedział – Jeśli miałoby to stać w sprzeczności z Konwencją, to nic nas to nie będzie obchodzić, bo byłoby to zwyczajnie głupie.
Zobacz też: Ponad połowa osadzonych w niemieckich więzieniach to imigranci
Ograniczenia w używaniu głośników przez muzeinów wzywających do modlitw obowiązują już kilku miejscach w Norwegii – m.in w Buskerud. Szef tamtejszego oddziału partii twierdzi, że regulacje te zdają egzamin i, że wezwania nie mogą naruszać praw obywateli, którzy chcą żyć w ciszy i spokoju.
– Mnóstwo osób postrzega te wezwania jako męczące i i uciążliwe. W Norwegii mamy wolność religijną. To oznacza, że mamy prawo też do tego by naszego spokoju nie zakłócały wezwania do modłów – powiedział.
Zobacz też: W odmętach europejskich absurdów. W Belgii masowo wyrzynają drzewa z powodu imigrantów