Polscy pracownicy gliwickiego oddziału Opla oddelegowani do pracy w Niemczech znaleźli swoje rzeczy wyniesione z pokoi hotelowych i spakowane w worki na śmieci. Mężczyźni nagle, na obcej ziemi znaleźli się na bruku. Okazało się, że nie dopilnowano terminów.
„Kiedy polscy pracownicy, oddelegowani z zakładu Opla w Gliwicach do pracy w Niemczech, wrócili do hotelu po kolejnym dniu pracy, nie mogli uwierzyć własnym oczom. Przed budynkiem zobaczyli worki na śmieci wypełnione ich osobistymi rzeczami” – podaje „Fakt”.
Obsługa hotelu pod nieobecność naszych rodaków, którzy w tym czasie byli w pracy, dokonała ich eksmisji. Ofiarą tej sytuacji padło 30 z 400 Polaków zarabiających tymczasowo pieniądze w fabryce Opla w Reusselsheim. Wszyscy mieszkali w Niedernhausen, a pokoje zapewniał pracodawca.
Poszkodowani zostali eksmitowani ze swoich pokoi, ponieważ przez pomyłkę zarezerwowano im lokale na okres krótszy niż czas trwania pracy. W takiej sytuacji personel hotelu powinien poinformować gości o zaistniałej sytuacji. Tak się jednak nie stało, bo zabrakło osoby decyzyjnej. Pracownicy postanowili więc eksmitować Polaków pod ich nieobecność.
„W workach na śmieci pracownicy znaleźli wszystko – razem „spakowane” zostały ich zdjęcia rodzinne, sprzęt elektroniczny, kiszone ogórki i jogurty. Jeden z pracowników miał problem z odnalezieniem przyjmowanych regularnie lekarstw, przez co finalnie trzeba było wzywać pogotowie” – podaje dalej tabloid.
Na miejscu panowała bardzo napięta sytuacja. Pojawiła się policja. Jedna z osób zgłosiła zaginięcie 3 tys. euro.
Źródło: „Fakt”