Pewien Rosjanin był tak niezadowolony z usługi metafizycznej w postaci mszy za teścia, jaką wykonała dla niego Rosyjska Cerkiew Prawosławna, że wytoczył jej proces. O nieprzestrzeganie ustawy o ochronie praw konsumenta.
W sierpniu zeszłego roku Aleksiej Koniew z Jekaterynburga zamówił w cerkwi parafialnej mszę za duszę właśnie zmarłego teścia – tak zwane otpiewanije. W wyznaczony dzień udał się do cerkwi, jednak jakość wykonania usługi Aleksieja rozczarowała.
Odprawiano od razu za dwóch – teścia i jeszcze jednego. Ja się z księdzem umawiałem inaczej. Poza tym, ksiądz robił takie wrażenie, jakby się spieszył na obiad. Wtedy zacząłem się zastanawiać – dlaczego usługi cerkiewne nie są uregulowane prawnie? W końcu biorą za to pieniądze; ja zapłaciłem 300 rubli. Czyli trzydzieści złotych.
Aleksiej Koniew zgłosił się ze swymi zastrzeżeniami do biskupa. Odpowiedź rzecznika diecezji jekaterynburskiej, ks. Borysa Kosinskiego była rzeczowa, pomysłowa – i nieoczekiwana.
W takim przypadku usługobiorcą jest tak naprawdę nieboszczyk. A on, jak na razie, żadnych pretensji nie zgłaszał. Zaś porównywanie Cerkwi do przedsiębiorstwa jest oburzające. Pieniądze za cerkiewne usługi to nie zapłata, tylko ofiara. Co mamy robić? Przyszedł ktoś się wyspowiadać – podpisywać z nim umowę kupna-sprzedaży? Absurd.
I takim sposobem sprawa trafiła do sądu. Pierwsze posiedzienie jeszcze w maju…
(źródło)