Polska na tle

REKLAMA

Trwają narzekania, że ludzie odwracają się od historii, że nic to ich nie obchodzi, że patrzą jedynie w przyszłość, wzruszając ramionami na przeszłość. A jednak historia najnowsza budzi wciąż zainteresowanie. Także dzieje Polski międzywojennej. Czy to z czystej, poznawczej ciekawości? Chyba równie często (jeśli nie w przeważającej mierze) z tego, że II Rzeczpospolita w naszej obecnej polityce i gospodarce stanowi punkt odniesienia. A także jako pewien wzór idealny dla jednych bądź punkt porównawczy dla drugich. Zresztą powodów może być wiele. Dosyć, że historia II Rzeczypospolitej jest użyteczna dla obecnych polityków; można szermować w dyskusjach argumentami stamtąd czerpanymi.

Właśnie zupełnie niedawno Jerzy Tomaszewski i Zbigniew Landau opublikowali pracę „Polska w Europie i świecie 1918-1939“. Ten okres naszych dziejów w ostatnich latach był częstym przedmiotem wielu opracowań. Autorzy nie poszli jednak utartym torem. Nie ujęli sprawy chronologicznie, rok po roku. Żeby nie było nieporozumień: chronologia jest zachowana, lecz w ramach podziału tematycznego. Przede wszystkim jednak piszą o tym fragmencie naszej historii, ujmując ją na tle innych państw Europy i świata. Nie jest to jedynie historia Polski w latach 1918-1939, lecz historia Polski porównywana z historią (w owych latach) innych krajów, zwłaszcza Europy Środkowej.

REKLAMA

Po wtóre, autorzy skupiają się na najważniejszych ich zdaniem zagadnieniach. Idą nie rok po roku, lecz omawiają społeczeństwo, system władzy, produkcję (przemysł i rolnictwo), rolę pieniądza, kapitały, oświatę i naukę itd. – porównując wszystkie elementy z takimiż w innych państwach Europy. Celem ich bowiem było nie tylko „gołe“ pokazanie tych zagadnień w Polsce, lecz próba wskazania związków, podobieństw i różnic pod tymi względami Polski z innymi państwami. Pozwala to lepiej zrozumieć rolę i znaczenie Polski w ówczesnym świecie. Nie tylko znaczenie deklarowane, ale i rzeczywiste.

W tym miejscu należy podziękować autorom za to, że uwzględnili również taki element ówczesnych zainteresowań Polski, jak jej aspiracje kolonialne. Element pomijany czy chyba raczej niezauważany w podobnych całościowych opracowaniach obejmujących lata 1918-1939. A postulaty kolonialne były wówczas wysuwane i wyraźnie widoczne w życiu kraju. Niewielu historyków zajmuje się nimi, a szkoda. Pisał o nich jedynie prof. Piotr Łossowski w niektórych swoich pracach, jeszcze kilku autorów, lecz na palcach ich zliczyć. A szkoda, bo był to element ciekawy tak w polityce, jak i życiu społecznym Polski międzywojennej. Nie tylko wśród elit politycznych, lecz i wśród tzw. szerokich rzesz narodu.

To samo dotyczy spraw emigracji i osadnictwa. Zwłaszcza w Ameryce Południowej (Brazylia, Argentyna, inne kraje tego regionu) i polskich plantacji w Afryce (Angola, Liberia), co prawda na Czarnym Lądzie nielicznych. Jednakże zarówno postulaty kolonialne, jak i emigracyjne wiązały się z sobą. Dobrze więc, że autorzy uwzględnili te może drugorzędne, ale ważne tematy, o których dosyć głucho.

Pewne zagadnienia podnoszone przez autorów są jeszcze niezbyt dobrze znane lub niedokładnie zbadane. Dobrze jednak, że je podjęli, sygnalizując, że takowe istnieją i wymagają dalszych nad nimi prac. To też chyba było jednym z celów tej publikacji. Jakby włożenie kija w mrowisko?
Autorzy zresztą sami piszą, że utrzymują się, co do wielu spraw przez nich podjętych, rozbieżności poglądów między historykami są formułowane odmienne oceny i wnioski. Prezentują więc nieraz na zawsze ustalone prawdy, lecz własne stanowisko uznane za uzasadnione obecnym stanem wiedzy. Przyznaję, z pewnymi poglądami czy ocenami trudno było mi się zgodzić, jak i z językiem (stylistyką?). Ale w końcu historia podlega interpretacji autorów i czytelników. Tylko fakty są w niej niepodważalne. Tyle że fakty bywają przez każdego często odmiennie interpretowane. Zwłaszcza gdy dotyczą one porównań Polski z krajami ościennymi (no i dalszymi). Lecz dyskusja wokół interpretacji to dobre prawo każdego, kto czyta opracowania historyczne.

Trochę mi zabrakło tu rozwinięcia niektórych tematów, zauważyłem (może mylnie) pewne uproszczenia. Wynikły one zapewne z zasygnalizowanego braku rozwinięcia niektórych zagadnień. No, ale musiałaby wówczas powstać publikacja wielotomowa. Nie to było jej celem, lecz – o czym wcześniej -zasygnalizowanie rozmaitych spraw, mające pobudzić do dyskusji. I jeszcze co ważne – obficie omawiają autorzy zagadnienia gospodarcze. To nie jest częste. A przecież gospodarka zawsze odgrywała bardzo ważną rolę i ona to przede wszystkim decydowała o położeniu i znaczeniu państwa.

REKLAMA