Do pudła!

REKLAMA

Pozytywnym bohaterem mediów stał się swego czasu młody człowiek, którego przyłapano w pociągu ze sfałszowaną – w celu wyłudzenia zniżki – legitymacją szkolną. Wykroczenie nie najcięższego kalibru, ale sprawca konsekwentnie ignorował wezwania sądu, sąd więc zawiadomił policję, która faceta wsadziła do ciupy. Jednym słowem: i sąd, i policja zrobiły, co do nich należy.

Nie w oczach mediów. Oto nagle zaczął się festiwal obrońców małego fałszerza. Żarliwe i duszoszczypatielne jeremiady, zjadliwe żarciki, kpiny i szyderstwa: – patrzcie, co to się wyrabia, zamykają do więzienia dziecko za podrobienie legitymacji szkolnej, a tymczasem prawdziwi bandyci chodzą bezkarnie. Precz z takim sądem, precz z taką policją, co to w ogóle za idioci, żeby fałszerza legitymacji traktować jak przestępcę – i tak dalej. Wszystko to – zwracam uwagę – oparte na zasadniczym i uparcie powtarzanym kłamstwie, bo przyczyną aresztowania nie było sfałszowanie legitymacji, tylko uporczywe uchylanie się od odpowiedzialności. W końcu, na fali wznieconego przez media media publicznego oburzenia, cwaniaczek został wypuszczony. Jeszcze wystąpił w telewizji z dumnie podniesionym czołem, jak na bohatera przystało.

REKLAMA

Kraje cywilizowane tym się między innymi różnią od Polski, że Prawo jest w nich traktowane poważnie. Jeśli amerykański policjant widzi, że ktoś popełnia drobne wykroczenie, to podchodzi i wymierza karę. Jeśli sprawca nie ma pieniędzy, żeby zapłacić, a zarazem nie ma przy sobie karty kredytowej albo dowodu tożsamości, policjant wzywa patrol i gość ląduje w areszcie. Jeśli tam w ciągu 48 godzin nie zdoła udowodnić, że zapłaci, staje przed sędzią i dostaje inną karę.

A co robi polski policjant, kiedy widzi, że jakiś pijany łysol rozrabia na ulicy? Wzdycha w duchu i schodzi mu z oczu, żeby nie zostać zbluzganym. No, bo co zrobi? Wypisze mu mandat? Każdy z państwa łatwo sobie dośpiew, co – zgodnie z obowiązującymi procedurami – będzie dalej.

Idiotyczną histerię w obronie fałszerza legitymacji łatwo było wzniecić, bo Polacy rozgoryczeni są faktem, iż sprawcy przestępstw naprawdę poważnych i brutalnych do więzień w Polsce nie trafiają. Tylko, że nie trafiają oni tam właśnie dlatego, że nie traktuje się z przykładną surowością szczeniaków wybijających szyby albo wydzierających się po pijaku na podwórkach, a potem podcierających się mandatami czy wezwaniami do sądu. W cywilizowanym świecie od czasu Brattona i Giulianiego nikt już nie wątpi, że prawo musi być surowe i konsekwentne nawet w drobiazgach. Do Polski jeszcze to nie dotarło…

REKLAMA