500 złotych nie pomoże!

REKLAMA

Jeśli ktoś myśli, że 500 złotych zmieni demograficzne trendy, to albo grzeszy naiwnością, albo jest oszustem. Od dawna przecież wiadomo, że dużo dzieci mają rodziny albo bardzo biedne, albo ekstremalnie bogate. Te pierwsze z uwagi na szeroko pojęty brak jakiejkolwiek podatności na antynatalną propagandę, wynikający często, powiedzmy to sobie szczerze, z braku namysłu nad kwestią własnej dzietności (co oczywiście jest dużo lepsze niż przesadne się nią przejmowanie).

Ostatnio brytyjskie bulwarówki wykryły przypadek pewnego Anglika, który miał kilkadziesięcioro dzieci z kilkunastoma kobietami. Zapytany, dlaczego jest aż tak dzietny, wyjaśnił, że po pierwsze – to jest przeciwnikiem antykoncepcji, o czym uczciwie ostrzega swoje partnerki, a po drugie – to przecież Pan Bóg powiedział „bądźcie płodni” i on się temu zaleceniu podporządkował. Przez skromność nie dodał, że w świecie socjalu taka taktyka to niezły biznes. Rodziny bardzo bogate nie poddają się zaś antynatalnej propagandzie, bo je po prostu na dzieci stać. W skrócie: dużo dzieci mają ci, którzy z braku innej pracy mogą ją włożyć tylko w potomstwo, albo ci, którzy są na tyle bogaci, że mogą zapłacić za to, by inni włożyli pracę w wychowanie ich dzieci.

REKLAMA

Z tego wynika, że aby zwiększyć dzietność, rząd PiS czy jakikolwiek inny ma do wyboru tylko dwie taktyki: dać każdej rodzinie po 10 milionów dolarów albo całkowicie zniszczyć gospodarkę, by spauperyzowani Polacy z desperacji zaczęli rodzić dzieci. Tylko to drugie jest oczywiście możliwe. Natomiast dawanie po 500 złotych, paradoksalnie, jako czynnik zmniejszający biedę, ale tylko trochę, musi doprowadzić do pewnego spadku dzietności. Tak jak socjal kierowany do Cyganów powoduje zmniejszenie ich rodzin, co wiedzą doskonale polscy socjologowie, którzy prześledzili i opisali to zjawisko.

Co więc potrzebne jest do poprawy dzietności? Nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie. Na pewno jednak kluczowa jest religijność, odpowiednie wzorce wszczepione czy przekazane kobietom. PiS może więc odnieść sukces w zakresie demografii, ale z zupełnie innych przyczyn. Wszak zwycięstwo tej partii zahamowało trwającą od wielu lat wściekłą promocję lewackiej propagandy, co może nieco powstrzymać zaawansowany już proces robienia naszym kobietom wody z mózgu…

A dla wolnorynkowców prawdziwym wzorem w tych sprawach powinna być ujgurska dysydentka Rebija Kadir (NA ZDJĘCIU), matka dziesięciorga dzieci. Zachwycające jest to, że ta kobieta, gdy ojciec jej pierwszej czwórki wyrzucił ją z domu, postawiła sobie za cel odzyskanie potomstwa i dzięki ciężkiej pracy w kilka lat udało jej się go osiągnąć, a przy okazji zarobić kilkadziesiąt milionów dolarów. Ta dzielna kobieta zawsze do dziś powtarza, że kocha Boga, swój kraj i swoje dzieci i w tych trzech sprawach nic nie jest w stanie jej zatrzymać. Tylko tyle i aż tyle.

nczas-kup-ewydanie-7-8-2016

REKLAMA