Aborcja a spadek przestępczości

REKLAMA

W Stanach jeszcze Zjednoczonych bardzo popularna jest książka „Freakonomics”. Tytuł jest chyba nieprzetłumaczalny – Rosjanin miałby do dyspozycji bajkową frazę „Dziw-ekonomia”. Freak – to coś zaskakującego, ale na pograniczu wariactwa; „Szalona ekonomika” nie oddaje tego pojęcia. Autorami jest dwóch Stefanów – ale jeden, Steven D. Levitt, jest błyskotliwym, niekonwencjonalnym ekonomistą, a drugi, Stephen J. Dubner, publicystą zajmującym się nauką. Książka jest trudna pojęciowo – za trudna dla ćwierćinteligenta czytającego dzieła popularno-naukowe – ale napisana prostym, zrozumiałym językiem.

Autorzy pokazują, jak pozornie niezrozumiałe zjawiska dają się tłumaczyć przez proste mechanizmy gospodarcze – czyli robią coś, co ja robię od 40 lat. Jednak robią to powierzchownie, tłumacząc, jak ten mechanizm działa – nie zastanawiając się natomiast, jakie będą dalsze skutki tego mechanizmu. Typowy przykład zawarty jest we wstępie – i pozwolę sobie go streścić.

REKLAMA

Otóż w USA w latach 70. narastała fala przestępstw. Więzienia trzeszczały w szwach. Publicyści bili na alarm – przewidując, że jeśli zjawisko będzie narastać liniowo (lub co gorsze wykładniczo) to wizja Nowego Jorku rządzonego przez gangi stanie się realna w ciągu dziesięciu lat. Po czym proces zatrzymał się i cofnął: „Spadek przestępczości (…) był powszechny, spadała w każdej kategorii w każdej części kraju. Był ciągły, z postępującym spadkiem z roku na rok. I był całkiem nieprzewidywalny – zwłaszcza przez prawdziwych ekspertów, którzy przewidywali coś przeciwnego”.

Dla mnie, cybernetyka, nie wymaga to wyjaśnienia: każde społeczeństwo ma wbudowane ujemne sprzężenia zwrotne – w przeciwnym razie dawno by się rozpadło. Byłoby dziwne, gdyby takie sprzężenie nie zadziałało i tu. Jednak Autorzy szukali mechanizmu – i znaleźli go nie w naturalnym sprzężeniu (które oczywiście objawić się musi jakimś naturalnym mechanizmem), lecz znaleźli przyczynę niejako sztuczną. W każdym razie wynikająca ze zmiany ustawodawstwa.

W 1970 roku p. Norma McCorvey zaszła w ciążę po raz trzeci. Miała 21 lat, była alkoholiczką, narkomanką, biedną, niewykształconą kobietą bez zawodu – i chciała zabić kolejny płód. W procesie znana była pod pseudonimem Ms. Roe – i casus Roe vs Wade (p.Henryk Wade był prokuratorem występującym w imieniu hrabstwa Dallas) stał się słynny, bo sąd zezwolił na aborcję. A prawo w USA jest precedensowe. Wyrok był (na szczęście dla dziecka) mocno spóźniony – więc urodziło się (i podobnie jak dwoje poprzednich zostało szczęśliwie przez jakąś rodzinę adoptowane). P. McCorvey zresztą zmieniła poglądy i obecnie jest bojowniczką o prawo do życia. To jest dla sprawy bez znaczenia.

Teza Autorów jest taka: zabijają swoje dzieci w okresie płodowym głównie osoby takie jak p. Norma McCorvey – samotne, bez zawodu, bez wykształcenia, popijające, zażywające narkotyki. A z tych „rodzin” wywodzi się zdecydowana większość kryminalistów. Przestępczość po 25 latach spadła dlatego, że przyszli kryminaliści po prostu nie urodzili się – zostali „wyskrobani”.

Moja intuicja cybernetyka podpowiada mi, że Autorzy się mylą. Trzeba by jednak w tym celu zrobić staranne badania, pokazujące zasięg legalnych aborcyj w poszczególnych stanach (i innych państwach!) – i porównać to ze spadkiem przestępczości w odpowiednich okresach. Oraz przetestować inne teorie. Autorzy nie zadają sobie tego trudu, gdyż są olśnieni tym prostym odkryciem. Może ono być – powtarzam – prawdziwe; wiele prostych rozwiązań okazuje się prawdziwymi.

Pomyślmy jednak chwilę dalej. W Chinach kontynentalnych za rządów Zé-Dōnga Máo wierzono w ręczną interwencję. Gdy Wielki Przewodniczący w kolejnym błysku geniuszu odkrył, że ptaki wydziobują masę ziaren, nakazał ludności wybić ptaki. Nagradzano nawet za każdego zabitego ptaka. Niestety, przyniosło to w następnym roku potężną plagę much i innych owadów – władze zaczęły więc walkę z muchami, płacąc za każdą ubitą muchę. Jak to określił śp. Janusz Groszkowski, socjalista, para-prezydent PRL, po wizycie w tym kraju: „W Chinach nie chciałbym być muchą, wróblem… ani Chińczykiem”.

Otóż można zniszczyć plagę szarańczy, wypalając do cna spory kawał ziemi – tylko czy o to chodzi? Jest oczywistą prawdą, że ludzie z nizin społecznych są bardzo agresywni – a z lumpenproletariatu wywodzi się wielu groźnych i pomysłowych przestępców. Pytanie: czy byłoby dobrze, gdyby się nie urodzili? Otóż zgodnie z Teorią Krążenia Elit śp. Wilfryda Parety elity wymierają, na ich miejsce wchodzą agresywni przedstawiciele klasy średniej, a na ich miejsce agresywni przedstawiciele klasy niższej. Ludzie z tych klas mają silny pęd do przodu, w górę – bo bardzo chcą wyjść z biedy. Jedni poprzez przestępczość – inni poprzez dokonywanie wynalazków czy natchnioną pracę w różnych legalnych dziedzinach.

Lepsze społeczeństwo to nie społeczeństwo owałaszone. Sztuką jest urodzić agresywne dziecko, a potem wychować je tak, by swoją agresję powstrzymywało albo kierowało tam, gdzie odbędzie się to z pożytkiem społecznym. Tak więc: jest całkiem możliwe, że pp. Dubner & Levitt mają rację. Można jednak zadać sobie pytanie: czy w tym samym czasie nie zaobserwowano spadku np. wynalazczości? I w ogóle spadku liczby urodzeń Amerykanów – podczas gdy ich miejsce zajmują Latynosi, Chińczycy, Japończycy?

Bo można z góry zakładać, że w takich rodzinach połowa dzieci to debile, ćwierć to przestępcy – ale pozostałe ćwierć to późniejsi agresywni handlowcy, a 1% to zapewne wielcy wynalazcy. Z tym, że przyszli wielcy wynalazcy nie przeżywają tej rzezi niewiniątek na równi z debilami i przestępcami. Kosiarka goli równo: trawę, chwasty – i małe cyprysy. Można też zadać sobie pytanie, czy fala aborcji zapoczątkowana wyrokiem w sprawie Roe vs Wade nie jest odpowiedzialna za to, że dzisiejsi Amerykanie bez protestu przełykają kolejne nonsensy polit-poprawności. Bo kiedyś to często zbierał się tłumek i wybijał szyby w publikujących szkodliwe nonsensy redakcjach. A dziś?

REKLAMA