Carson, Trump. Republikańscy kandydaci na prezydenta USA

REKLAMA

Ben Carson (fot. facebook.com/realbencarson)
Ben Carson (fot. facebook.com/realbencarson)
Chociaż do wyborów prezydenckich w USA pozostał jeszcze rok, już teraz budzą one ogromne emocje wśród amerykańskich wyborców. A to głównie za sprawą dwóch ludzi nie związanych dotychczas z polityką: Donalda Trumpa i Bena Carsona. Obecnie na liście dziesięciu najpopularniejszych kandydatów Partii Republikańskiej do urzędu prezydenta nie sposób znaleźć osoby o umiarkowanych poglądach centrowych. Dominują politycy o zdecydowanie prawicowej wizji politycznej. Wśród nich najbardziej popularni w ostatnim czasie są dwaj kandydaci nie związani zawodowo z pracą na Kapitolu i nigdy wcześniej nie piastujący urzędu publicznego.

Według sondaży CBS News oraz Public Policy Polling, aż 27 procent wyborców Partii Republikańskiej chciałoby zagłosować w przyszłym roku na Donalda Trumpa. Ten 69-letni miliarder, szef ponad 100 przedsiębiorstw i właściciel jednych z najbardziej prestiżowych nieruchomości w Nowym Jorku i Chicago, jest niewątpliwymi liderem tegorocznego i przyszłorocznego wyścigu do Białego Domu. Potwierdzają to także badania sondażowe Fox News oraz RCP Average, w których Donald Trump dystansuje wszystkich swoich konkurentów poparciem rzędu 24 procent.

REKLAMA

Jedynie sondaż przeprowadzony przez „Investors Bussiness Daily” daje miliarderowi 17 procent poparcia. W tym badaniu pierwsze miejsce zajmuje 64-letni, czarnoskóry neurochirurg, filantrop i znany publicysta Ben Carson, który depcze Trumpowi po piętach, ustępując mu zaledwie o 2-4 punkty procentowe poparcia.

Naukowiec i kreacjonista

Kim jest ten cieszący się coraz większą sympatią polityk? W Polsce słyszeli o nim głównie lekarze. Czarnoskóry neurochirurg zasłynął bowiem w środowisku lekarskim z przeprowadzenia w 1987 roku pierwszej na świecie operacji rozdzielenia bliźniąt syjamskich złączonych głowami. Trzy lata wcześniej, w dowód uznania dla jego wielkiej wiedzy medycznej, zarząd światowej rangi szpitala Johna Hopkinsa w Baltimore mianował go dyrektorem Oddziału Neurochirurgii Dziecięcej. 33-letni wówczas Ben Carson był najmłodszym dyrektorem oddziału w historii tego szpitala.

W 2013 roku Carson przeszedł na emeryturę, skupiając się bardziej na działalności publicznej. Nawet wśród Republikanów wyróżnia się bardzo wyrazistymi poglądami konserwatywnymi, jest zwolennikiem gospodarki wolnorynkowej i człowiekiem głęboko religijnym, głoszącym obecność Boga na każdym etapie swojego życia.
Jego religijność zdumiewa kolegów po fachu. Neurochirurg wierzący, że mózg nie jest siedliskiem duszy, może wywoływać zaniepokojenie zlaicyzowanego środowiska medycznego. A jednak ów światowej sławy neurochirurg niemal na każdym kroku głosi pogląd, że Bóg stworzył świat, a człowiek posiada nieśmiertelną duszę. Niedawno Amerykę obiegło zdjęcie, na którym widzimy Bena Carsona trzymającego w dłoni kartkę z napisem ,,Jestem chrześcijaninem”.

W czasie jednego z wywiadów telewizyjnych żartował: ,,Wiem, że wiele osób twierdzi, iż ja wierzę, jakoby Ziemia miała zaledwie 6 tysięcy lat, chociaż nie mam żadnych podstaw naukowych, aby tak twierdzić. Tak naprawdę to wcale nie wiem, ile Ziemia ma lat. Wiem natomiast, że w Biblii jest napisane: »Na początku Bóg stworzył Niebo i Ziemię«. I ja po tym zdaniu stawiam kropkę. Nie mamy bladego pojęcia, ile czasu upłynęło”.

Ta wypowiedź nie była pierwszą demonstracją wiary doktora Bena Carsona w kreacjonizm. W 2011 roku sławny neurochirurg nazwał darwinowską teorię ewolucji dziełem szatana, a w wywiadzie udzielonym dziennikarzowi tygodnika „Time” wyjaśniał swoje stanowisko: „Cóż, i tak tego byś nie zrozumiał, zresztą nikt tego nie może zrozumieć, póki nie zda sobie jasno sprawy, że działały tu siły dobra i zła. Jeżeli w to nie wierzysz, to nigdy tego nie zrozumiesz”.

Widząc zdumienie u swojego rozmówcy, dodał: „Jestem przekonany, że siły zła poszukują sposobu, aby ludzie przestali wierzyć w Boga. Ja sam wierzę w mikroewolucję oraz w selekcję naturalną. Lecz mam na nią nieco inne spojrzenie. Ewolucjoniści twierdzą, że istnieje dowód na to, iż ewolucja jest prawdą – tłumaczył Carson. – Ja natomiast uważam, że istnieje inteligentny i troskliwy Bóg, który dał swoim stworzeniom zdolność do dostosowania się do środowiska naturalnego, po to aby nie rozpoczynać aktu kreacji od nowa co 50 lat”.

Głupi żart z pani Carson

Wydawać by się mogło, że czarnoskóry lekarz powinien podziwiać i chwalić pierwszego murzyńskiego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Nic bardziej mylnego. W Carsonowskiej ocenie prezydentury Baracka Obamy nie ma cienia solidarności rasowej. Jako zadeklarowany konserwatysta społeczny i zwolennik wolnego rynku Carson jest najbardziej zagorzałym krytykiem Obamy, a w szczególności jego reformy ochrony zdrowia.

Na początku 2015 roku Ben Carson zszokował opinię publiczną radykalną krytyką niemal wszystkich dokonań prezydenta Obamy. Podczas wywiadu telewizyjnego w programie „Newsmax” doktor Carson punktował wszystkie porażki obecnej administracji. Prezydentowi dostało się szczególnie za politykę bezpieczeństwa wewnętrznego. Zapytany, jak Republikanie mogliby wzmocnić agencję bezpieczeństwa, odpowiedział: „Ja osobiście podzieliłbym gigantyczne fundusze Homeland Security na mniejsze części. Nie przedstawiłbym ich Kongresowi w postaci jednolitego aktu prawnego. Dzięki temu on [prezydent Barack Obama – przyp. autora] nie byłby w stanie stanąć na drodze takim rozwiązaniom. A nawet gdyby już stanął im na drodze, szczególnie w sprawach fundamentalnych dla bezpieczeństwa tego państwa, miałbym powód, aby oskarżyć go o zdradę”.

Mocna słowa o zdradzie wywołały burzę w prasie. Komentatorzy mediów lewicowych uznali, że człowiek, który znajduje się w grupie dwudziestu najbardziej uznanych lekarzy amerykańskich w historii, nie powinien pozwalać sobie tak kontrowersyjne wypowiedzi. „Dlaczego pierwszy czarnoskóry lekarz, zaliczony przez Bibliotekę Kongresu do grona 89 »żyjących legend« Ameryki, polityk nagrodzony przez prezydenta George’a W. Busha Medalem Pokoju, wypowiada się w ten sposób o pierwszym czarnoskórym prezydencie?” – pytali liberalni publicyści.

Najwyraźniej jednak dla Bena Carsona kolor skóry oraz pochodzenie etniczne prezydenta nie mają większego znaczenia. Jest człowiekiem absolutnie wiernym swoim konserwatywnym poglądom. Zapytany przez prowadzącego program J. D. Haywortha, czy zdaje sobie sprawę, że oskarżenie prezydenta o zdradę jest zarzutem o najwyższym ciężarze gatunkowym, odpowiedział: „Jeżeli dzieją się rzeczy, które wyraźnie wskazują na świadome osłabianie bezpieczeństwa narodowego, to ktokolwiek jest przy władzy, winny jest zdrady państwa”.

Otoczenie prezydenta Baracka Obamy nie pozostaje dłużne neurochirurgowi z Baltimore. Nie mogąc znaleźć wad u samego Bena Carsona, liberalne media społecznościowe przypuściły atak na jego żonę Laceny „Candy” Carson. W dniu, w którym dr Carson ogłosił, że zamierza kandydować na najwyższy urząd w państwie, na portalach zwolenników Obamy ukazało się zdjęcie przedstawiające pierwszą parę Ameryki obok zdjęcia małżeństwa Carsonów. Na pierwszym zdjęciu widać parę prezydencką zmierzającą na uroczysty obiad państwowy wydany w Białym Domu na cześć prezydenta Chińskiej Republiki Ludowej. Pierwsza Dama, Michelle Obama, jest ubrana w zmysłową suknię zaprojektowaną przez światowej sławy projektantkę chińską Verę Wang. Na sąsiadującej fotografii widzimy państwa Carsonów. Uwagę zwraca szczególnie dość niewybredny strój pani Laceny Carson, ubranej w tanią spódnicę, białą koszulę i granatową marynarkę. Nad zdjęciami umieszczony jest sugestywny napis: „Cześć, jestem prezydent Obama i mam Direct TV (telewizję satelitarną)”, a pod nim napis: ,,Cześć, jestem kandydat na prezydenta Carson i mam kablówkę”.

Trywialne porównanie obu pań wywołało jednak efekt odwrotny od zamierzonego. Większości Amerykanów, a w szczególności Amerykanek, nie spodobała się drwina z urody i sposobu ubierania pani Carson. Na autorów tego prostackiego żartu posypały się gromy ze wszystkich stron sceny politycznej. Dziennikarze nie zostawili na zwolennikach Obamy suchej nitki.

Tak oto dzięki głupiemu dowcipowi mało znana aktorka Lacena „Candy” Carson stała się jedną z najbardziej lubianych kobiet w Ameryce. Jej naturalny styl bycia, uśmiech na twarzy i uwielbienie dla męża wzbudziły powszechną sympatię.

Lekarz, który nie chce żyć w socjalizmie

Państwo Carsonowie mają trzech synów: Murraya, Benjamina juniora oraz Rhoeyce’a. Wszyscy synowie przejęli od ojca poglądy konserwatywne społecznie oraz bardzo liberalne gospodarczo. Wszyscy trzej – podobnie jak ich rodzice – są też bardzo religijnymi członkami wspólnoty Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego. Głęboka wiara jest fundamentem tej rodziny. Doktor Ben Carson jest synem Salomona Carsona, pastora Adwentystów Dnia Siódmego z Detroit, który – podobnie jak jego żona Sonya – pochodził z południowych rubieży Georgii.

W 2006 roku doktor Ben Carson zgodził się wystąpić w miniserialu dokumentalnym pt. „African American Lives” („Życiorysy czarnoskórych Amerykanów”). Warunkiem wystąpienia w tej produkcji publicznej telewizji PBS była zgoda na pobranie materiału genetycznego w celu określenia pochodzenia przodków Carsona. Wyniki tego badania były bardzo ciekawe. Okazało się bowiem, że 20 procent przodków sławnego neurochirurga pochodziło z Europy, a 80 procent z afrykańskiego ludu Makua z grupy Bantu, stanowiącego obecnie największą grupę etniczną Mozambiku.

Sam Ben Carson był zdumiony tymi wynikami, ponieważ żył w przekonaniu, że w jego rodzinie były wyłącznie osoby pochodzenia afrykańskiego. Eksperci oceniają, że emerytowany neurochirurg ma obecnie największe szanse na nominację Partii Republikańskiej w przyszłorocznych wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Świadczy o tym choćby fakt, że w najpoważniejszych sondażach Ben Carson cieszy się poparciem większym niż Jeb Bush, Ted Cruz, Mark Rubio i Rand Paul razem wzięci. Jego popularność nie spadła od początku tego roku, kiedy niemal w przypadku każdego innego kandydata republikańskiego, w tym także Donalda Trumpa, obserwuje się stałą tendencję zniżkową popularności.

Jednym z czynników, które powodują uznanie opinii publicznej dla doktora Carsona, jest niezmienność jego poglądów. Ten człowiek nie manipuluje własnym zdaniem, aby przypodobać się tłumom. Od lat głosi konieczność legalizacji uprawy i dystrybucji konopi indyjskich. Jest też przekonany, że teoria o globalnym ociepleniu klimatu na naszej planecie jest zwykłym kłamstwem, na którym rządy, instytuty naukowe i przeróżne inne organizacje zarabiają miliardy dolarów. W 2014 roku oświadczył: „zawsze będzie jakieś oziębienie lub ocieplenie klimatu”, a w wywiadzie dla „San Francisco Chronicle” dodał: „ja wiem, że jest pełno ludzi twierdzących, iż istnieją przytłaczające dowody naukowe [na potwierdzenie teorii o globalnym ociepleniu – przyp. autora], ale kiedy prosisz ich o dowód, oni nigdy go nie przedstawiają”.

W opinii Carsona, konieczne jest całkowite zlikwidowanie wprowadzonej przez Obamę reformy ochrony zdrowia oraz narzucenie większego rygoru kontrolnego firmom ubezpieczeniowym. Zapytany kiedyś, dlaczego nie chce zaakceptować reformy Obamacare, odpowiedział: „Lenin powiedział kiedyś, że kluczem do socjalistycznego państwa jest uspołeczniona służba zdrowia. A ja zwyczajnie w świecie nie chcę żyć w socjalizmie”.

REKLAMA