Bumar: Jak się kręci szmal na wojsku

REKLAMA

Z bankowego kredytu udzielonego Bumarowi na zakup materiałów do kontraktu z rządem Malezji na dostawę czołgów Twardy, Bumar wypłacał słone prowizje sięgające 94 milionów dolarów. Dostawały je osoby posiadające tzw. dojścia. Sęk w tym, że nie można wypłacać prowizji z kredytu na finansowanie produkcji, zwłaszcza gdy jego poręczycielem jest Ministerstwo Finansów. Bo jeśli Bumar nie spłaci kredytu, to za prowizje zapłaci Skarb Państwa.

Przeprowadziłem dla Redakcji Tygodnika „Najwyższy Czas!” dziennikarskie śledztwo na temat nowoczesnego systemu do wykrywania skażeń chemicznych i radiologicznych Tafios, powstałego na zlecenie MON kilka lat temu. System ten po dopracowaniu jest montowany na czołgach Twardy dostarczanych przez Bumar do Malezji. Jednak Bumar ukrył ten fakt przed MON i resort był przekonany, że system jest jeszcze w fazie badań, co zmusiło MON do zakupu znacznie gorszego od Tafiosa systemu Cherdes, który nie znajduje się na wyposażeniu żadnej armii świata poza Polską. Okazuje się, że to nie jedyny kłopot Bumaru przy kontrakcie malezyjskim. Sprawa okazała się wielowątkowa, a za powstałe nieprawidłowości odpowiada m.in. kierownictwo MON, stąd cała historia zostanie opisana w wydaniu internetowym. Dziś piszę jedynie o wątku finansowym kontraktu malezyjskiego, na który natknąłem się przy okazji rozmowy z moim informatorem z Ministerstwa Skarbu Państwa.

REKLAMA

Bumar ukrył przed resortem finansów fakt, że pieniądze poręczone przez Skarb Państwa, zamiast na zakup materiałów do produkcji czołgów, szły na prowizje do nieznanych firm o dziwnie brzmiących nazwach, ulokowanych za granicą. Bumar wypłacał prowizje jeszcze zanim zaczęto produkować czołgi. Tylko w październiku 2003 r. jedna z takich firm dostała od Bumaru ponad 9 mln dolarów.

Co ciekawe, niektóre płatności wydały się podejrzane nawet bankom, które odmówiły ich realizacji bez podania przyczyny. Zwykle dzieje się tak w wypadku, gdy istnieje podejrzenie prania brudnych pieniędzy. MF dowiedziało się o wypłaconych prowizjach dopiero w tym roku. Natychmiast zażądano wyjaśnień i cofnięto poręczenie. Bumar odgrażał się, że bez poręczenia nie będzie możliwe dokończenie kontraktu i przy okazji po raz kolejny wprowadził MF w błąd, że są realizowane dostawy części zamówionego sprzętu pochodzącego z produkcji seryjnej. Nie jest to prawdą, bo jak donosiliśmy w zeszłym tygodniu, system Tafios będący na wyposażeniu czołgu Twardy nie jest produkowany seryjnie. I nic nie wskazuje na to, żeby miało się to zmienić w najbliższym czasie, bo Bumar nawet nie prowadzi w tej sprawie rozmów z MON.

7 maja br. Bumar podpisał z bankiem kolejny aneks do umowy kredytowej, który z powodu nieprawidłowych wypłat z kredytu (prowizje) wymagał dla swojej ważności potwierdzenia poręczenia przez MF. Resort uległ szantażowi Bumaru, że w przeciwnym razie nie będzie dalszego finansowania kontraktu malezyjskiego i przyznał poręczenie. Skądinąd MF przykryło w ten sposób wszystkie wypłacone do tej pory przez Bumar prowizje. Bez poręczenia Skarbu Państwa trzeba by szczegółowo rozliczyć cały kredyt, co pokazałoby, ile naprawdę pieniędzy poszło nie tam, gdzie powinno. A tak ani bank udzielający kredytu, ani Bumar nie muszą się więc martwić o to, czy kredyt zostanie spłacony. MF tłumaczy, że w interesie Skarbu Państwa leży dokończenie kontraktu malezyjskiego i samodzielna spłata przez Bumar poręczonego kredytu. Może być z tym jednak duży problem. Kontrakt został zawarty w dolarach w 2003 r. bez zabezpieczenia różnic kursowych. Obecny niski kurs dolara rozwiewa raczej wszelkie nadzieje na zysk Bumaru z tego kontraktu, zwłaszcza gdy łączna kwota wszystkich prowizji to ponad 1/4 jego ogólnej wartości, tj. ponad 94 mln dolarów.

W kwietniu br. Przemysław Gosiewski z PiS domagał się kontroli NIK w Bumarze z powodu prawdopodobieństwa bankructwa. Co ciekawe, wtedy właśnie odchodził z Bumaru zarząd powołany przez PiS. Obecny zarząd firmy z nadania PO, aby uniknąć upadłości, wymusza na MF poręczenie, które nie powinno zostać udzielone, więc w razie czego za wszystko zapłacą jak zwykle podatnicy. Premier Tusk mówił niedawno o nowej zawodowej armii, która ma być mniej liczna, ale za to bardziej skuteczna, bo nowocześnie wyposażona. Ale zamiast wdrażać w Bumarze nowoczesne technologie wojskowe, prezes Nowak przeprowadza etatyzację. Oby tylko z tego powodu Bumar nie oBUMARł.

REKLAMA