Dueholm: Kulisy sektora antykoncepcji

REKLAMA

Firmy farmaceutyczne są jednym z najbardziej widocznych trybów machiny promującej antykoncepcję na świecie, ale wcale jej nie napędzają. Aby lepiej zrozumieć jej działanie, potrzebna jest odpowiedź na pytanie: kto i po co inwestuje najwięcej w sektor środków antykoncepcyjnych? Odpowiedź na nie dość zaskakująco znajduje się w książce proaborcyjnej feministki Betsy Hartmann „Reproductive Rights and Wrongs” (1995), która zidentyfikowała siedem głównych grup tego sektora.

Antykoncepcyjna machina

REKLAMA

Na pierwszym miejscu wymieniła agencje rządu amerykańskiego: USAID (United States Agency for International Development), zajmującą się pomocą zagraniczną, oraz Krajowy Instytut Zdrowia Dziecka i Rozwoju Ludzkiego (National Institute of Child Health and Human Development). Na drugim zaś amerykańskie organizacje non-profit, np. Family Health International, PATH czy Population Council (PC), które posiadają własne laboratoria do testowania antykoncepcji. Dla przykładu: PC jest właścicielem kilku patentów – tabletki aborcyjnej, antykoncepcyjnego implantu Norplant i spirali Mirena. Amerykańskie firmy farmaceutyczne znalazły się dopiero na trzecim miejscu – być może dlatego, że w czasie wydania książki Hartmann były mniejsze i specjalizowały się w jednym bądź dwóch produktach. Hartmann wymienia firmę Ortho Pharmaceutical Corporation, Inc., dziś należącą do Johnson & Johnson, Inc., produkującą plaster antykoncepcyjny Evra. Warto jeszcze wymienić Pfizer & Merck (MSD), który połączył się z Schering Plough i tym samym przejął dopochwowy pierścień Nuva-Ring, niegdyś produkowany przez Organon. Na czwartej pozycji na liście antykoncepcyjnych graczy uplasowały się prywatne fundacje amerykańskie: Mellona, Rockefellera czy Berlex (obecnie Bayer HealthCare Pharmaceuticals), a na piątej – międzynarodowe agencje takie jak UNFPA (The United Nations Population Fund), powstała na drodze amerykańskiego lobbingu, kontrolowany przez USA Bank Światowy czy WHO. W końcu na szóstym miejscu znalazły się krajowe centra, wśród których dominują Chiny i Indie. A na samym końcu figurują firmy farmaceutyczne spoza USA (np.
Gedeon Richter czy Bayer).

USA liderem antykoncepcji – polityka zagraniczna

Z analizy powyższych graczy wynika, że to Stany Zjednoczone zdominowały sektor antykoncepcyjny – nie tylko ze względu na zaangażowanie państwa, ale również sektora prywatnego. A wynika to z prostego faktu, że USA uznają kontrolę liczby ludności świata, a zwłaszcza krajów rozwijających się z bogactwem złóż naturalnych, za priorytet polityki zagranicznej. Cele tej polityki zostały ujęte w tajnym dokumencie National Security Memorandum 200 z 1974 roku, zatytułowanym „Implikacje wzrostu ludności świata dla bezpieczeństwa i zagranicznych interesów USA”, odtajnionym w 1989 roku. Memorandum to – przygotowane przez CIA, Departament Obrony i oczywiście USAID na wniosek prezydenta Nixona – omawia tempo rozwoju krajów biednych, popyt na towary eksportowe (szczególnie żywność) oraz potencjalne problemy z handlem spowodowane niedostatkiem zasobów naturalnych. Szczególne miejsce poświęcone jest w nim na omówienie prawdopodobieństwa zakłóceń stabilności w kraju i za granicą spowodowane niekontrolowanym wzrostem ludności. Jak podaje proaborcyjna Peige Eager w „Global Population Policy” (2004), zasygnalizowano w nim, że w ciągu najbliższych 25 lat (czyli do 1999 r.) brak kontroli liczby ludności może spowodować migracje do bogatych rejonów, zamieszki z powodu braku żywności, rozwój ruchów separatystycznych, zamachy stanu czy wybuchy rewolucji z inspiracji sowieckiego komunizmu. W dokumencie sugerowano również, że narzędziem kontroli ludności mogą być gratyfikacje finansowe dla „akceptorów” – jak nazywano wtedy użytkowników antykoncepcji. Wspomniano, że USAID powinna rozważać przyznanie pomocy zagranicznej tym krajom, które zgodzą się na implementację programów kontroli urodzeń. Wśród wymienionych państw priorytetowych znalazły się: Indie, Pakistan, Nigeria, Meksyk, Indonezja, Egipt, Turcja i Brazylia. Organizacjami, które miały rządowi USA pomagać chronić własne interesy, były International Planned Parenthood Federation (IPPF), PC i Pathfinder Fund.

Amerykańska perswazja

Zakulisowe działania antynatalistyczne USA, mające na celu przekonanie krajów o słuszności polityki kontroli urodzeń, przyjmowały różne formy. Czasem dla niepoznaki były one realizowane rękami słono za to opłacanych organizacji międzynarodowych i pozarządowych. Wśród tych działań znalazły się szkolenia ekspertów (m.in. demografów) w USA czy opracowanie podręczników edukacji seksualnej. Jak pisze Steven Mosher w „Population Control” (2008), w 2000 roku UNFPA zaoferowała Pakistanowi 250 milionów dolarów za wprowadzenie podręczników edukacji seksualnej do szkół (dość zaskakująco Pakistan odmówił). Dużo wcześniej Indie przekonały się do kontroli urodzeń wskutek perswazji organizacji PC. Nie ma wątpliwości, że mit przeludnienia jest ciągle żywy. Czołowi politycy – prezydent Obama, szefowa Departamentu Stanu czy szef wywiadu (do 2009 r.) Michael V. Hayden – przyjmują go za pewnik, a walkę z nim uważają za konieczną dla amerykańskiej gospodarki i bezpieczeństwa narodowego. Dziś jednak już nie mówi się oficjalnie o bombie populacyjnej, lecz sprzedaje tę samą ideę przy użyciu niewinnych i pozytywnych terminów, mówiąc o stabilizacji liczby ludności i prawach reprodukcyjnych (lub zdrowiu reprodukcyjnym). Aby nie być gołosłownym, należy dodać, że w styczniu 2011 roku USAID pisała o wzmocnieniu programów planowania rodziny systemami zachęt, w tym o rekompensatach finansowych (np. w zawoalowanej formie zwrotu kosztu dojazdu). Amerykańskie pomysły ingerowania w płodność ludzi na świecie niestety nie zniknęły i zapewne długo nie znikną.

Rozwój technologii motywowany ideologicznie

A to nie wszystko. Hartmann również pisze wprost, że rozwój technologii antykoncepcyjnych był jak najbardziej podyktowany ideologią przeludnienia, niezwykle popularną w kręgach bardzo bogatych i wpływowych Amerykanów. Byli wśród nich np. eugenistka Margaret Sanger (założycielka IPPF), John D. Rockefeller III (twórca Population Council) czy Hugh Moore i gen. William H. Draper junior (organizatorzy Population Crisis Committee). To oni inwestowali w wynalazki antykoncepcyjne i rozbudowali całą machinę złożoną z organizacji, które zajęły się ich dystrybucją. Hartmann wyszczególnia trzy cele przyświecające tym inżynierom społecznym: organizowanie masowej kontroli urodzeń, prestiż i zysk. Potrzeby bezpiecznej antykoncepcji, która leży na sercu feministce Hartmann, na pewno wśród nich nie było. Pokazują to zresztą przykłady łamania praw człowieka na etapie antykoncepcyjnych eksperymentów (np. na Portoryko czy Haiti), gdzie kobiet nie informowano o skutkach ubocznych stosowania najtańszej antykoncepcji, czasem bez amerykańskiego atestu (np. Depo-Provera) czy uznanej za niebezpieczną dla zdrowia kobiet (spirale Dalkon Shield, Majzlen Spring).

Wspólne cele, korzystny układ W tym, że firmy farmaceutyczne z USA uczestniczą w realizowaniu amerykańskiej polityki zagranicznej, nie ma oczywiście nic dziwnego. To się bardzo opłaca. Hartmann wyjaśnia, że najbardziej zarabia się na antykoncepcji doustnej i domięśniowej (w zastrzykach: Depo-Provera). Oprócz tego firmy mają jeszcze inne korzyści. Podatnicy z USA finansują prywatnym firmom farmaceutycznym badania nad antykoncepcją, które są bardzo kosztowne (100 mln dol) i czasochłonne (10-17 lat). Finansowy parasol ochronny władzy jest więc bardzo przydatny, gdyż przedsiębiorstwa muszą się liczyć z pozwami sądowymi, które potrafią zniszczyć firmę – jak pokazuje przykład A. H. Robins, producenta spirali Dalkon Shield. Oprócz dotowania i finansowania badań rząd USA zapewnia im również kanały masowej dystrybucji przy użyciu USAID. Jak podaje Hartmann, w latach 1972-1979 USAID miała kontrakt na tabletki antykoncepcyjne z jedną tylko firmą Syntex (dziś należącą do Hoffmann-La Roche), co stanowiło 25-30% jej sprzedaży. W niektórych przypadkach firmy zyskują nie tylko potężne kontrakty, ale są od nich uzależnione. Produkująca prezerwatywy Ansell Industries podobno upadłaby bez kontraktów USAID. Oprócz USAID inne agencje i organizacje (często otrzymujące granty od USAID) zajmujące się tzw. prawami reprodukcyjnymi promują antykoncepcję w krajach rozwijających się w ramach programów marketingu społecznego. Przez dziesiątki lat rozwijały własne kanały, głównie sklepiki czy kramy, gdzie antykoncepcja sprzedawana jest po niskiej cenie bez recepty czy kontroli lekarskiej. Ogromny rynek krajów rozwijających się (głównie Afryka oraz niektóre kraje Azji i Ameryki Południowej) służył również jako laboratorium eksperymentalne. Hartmann podaje, że jedna piąta badań miała miejsce w latach 1980-1983 w krajach rozwijających się (Indie, Chiny, Chile, Meksyk i Brazylia) ze względu na luźne standardy zdrowotne (np. PC testował pierścień dopochwowy na ubogich kobietach w Brazylii bez ujawnienia potencjalnych skutków ubocznych). Nie ma się więc co dziwić, że firmy i organizacje walczące z przeludnieniem zatrudniają
często te same osoby.

Firmy farmaceutyczne i organizacje pozarządowe w Europie

To, że firmy farmaceutyczne chętnie współpracują z organizacjami pozarządowymi, które można wykorzystać przy reklamie i dystrybucji, a przy okazji poprawić swój wizerunek, widać również w Europie. Taką strategię wyjaśnia i potwierdza raport organizacji broniącej praw konsumentów Health Action International (HAI) z 2010 roku. Po zbadaniu 23 organizacji (zwanych czasem organizacjami pacjentów) współpracujących z Europejską Agencją Leków (European Medicines Agency) okazało się, że większość z nich (dwie trzecie) otrzymała pieniądze od firm farmaceutycznych, a średnia wysokość takiej dotacji uzyskanej w 2008 roku wyniosła 321.230 euro (średnio ponad połowa budżetu danej organizacji). Według Katalogu Europejskich Grup Pacjentów 2009-2010 (European Patient Group Directory 2009-2010), do grup pacjenckich, mających wpływ na politykę zdrowotną, należą organizacje popularyzujące antykoncepcję i walczące o aborcję: International Planned Parenthood Federation European Network czy ASTRA, której biuro znajdowało się w siedzibie polskiej Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Z tej perspektywy nie należy się dziwić, że przy okazji sprawy sądowej wytoczonej przez Wandę Nowicką Joannie Najfeld wyszło na jaw, iż Federacja otrzymała pieniądze od firmy farmaceutycznej Gedeon Richter. Zeznanie podatkowe Fundacji Pfizer pokazało, że w 2004 roku przekazała ona Towarzystwu Rozwoju Rodziny (które jest częścią Federacji) 43 tys. dolarów. Pfizer jest producentem m.in. Depo-Provera i leku na wrzody zawierającego misoprostol, wykorzystywany w nielegalnych aborcjach. Posługiwanie się argumentem praw kobiet przy promocji antykoncepcji w przypadku firm farmaceutycznych, a szczególnie grup promujących kontrolę urodzeń brzmi szczególnie kiepsko w kontekście ich nadużyć wobec kobiet. Warto o tym kontekście pamiętać – nie tylko wtedy, kiedy Towarzystwo Rozwoju Rodziny będzie organizowało we wrześniu wraz z firmami farmaceutycznymi Światowy Dzień Antykoncepcji.

REKLAMA