Gowin kontra Tusk. Która Platforma Obywatelska jest tą oryginalną?

REKLAMA

Właśnie dowiedzieliśmy się, że Platforma Obywatelska – jakkolwiek to partia najliczniej reprezentowana w Sejmie – jest zbyt ciasna dla Donalda Tuska i Jarosława Gowina. Stwierdzenie premiera, że list byłego ministra sprawiedliwości do członków partii wskazuje, iż wydaje się on być członkiem innej partii niż PO, jest zapowiedzią, że nie długo „problem Gowina” zniknie. Innymi słowy: zostanie on z partii usunięty. Zwolennicy Tuska głośno mówią o sądzie partyjnym. To oczywiste: w partii jest demokracja, pluralizm, prawa człowieka, tolerancja i otwartość, ale zaraz, przecież nie ma prawa do krytyki szefa partii przez jego kontrkandydata! Demokracja i prawa człowieka – tak; ale bez „ekscesów”!

Gowin odpowiedział bardzo trafnie Tuskowi, iż rzeczywiście jest coś na rzeczy w tym, że zapisał się do „innej” partii niż ta Platforma Obywatelska, którą kieruje dziś premier.

REKLAMA

Aby rozstrzygnąć spór obydwu polityków o to, która Platforma Obywatelska jest tą prawdziwą i autentyczną, należy sięgnąć do dokumentów założycielskich, które uchwalono wtedy, gdy partia powstawała. Właśnie znalazłem w internecie coś, co nazywa się następująco: „Deklaracja ideowa Platformy Obywatelskiej, przyjęta przez Klub Poselski Platforma Obywatelska w dniu 21 grudnia 2001 r.”.

Bardzo ciekawa lektura, szczególnie pouczająca dla tego, kto będzie szukał racji w sporze o podstawowe różnice pomiędzy Tuskiem a Gowinem. Obaj ci politycy toczą spór o stosunek partii do kwestii obyczajowych, szczególnie zaś in vitro i tzw. związków partnerskich, stanowiących de facto formę uznania – obok małżeństw – jakiejś formy „rodziny” złożonej z dwojga osób tej samej płci. Zobaczmy, co na ten temat znajdziemy w „Deklaracji ideowej Platformy Obywatelskiej z 2001 r.”:

„Fundamentem cywilizacji Zachodu jest Dekalog. Wierzymy wspólnie w trwałą wartość norm w nim zawartych. Nie chcemy, by Państwo przypisywało sobie rolę strażnika Dekalogu. Ale Państwo nie może pozwalać, by jedni – łamiąc zawarte w nim zasady – pozbawiali w ten sposób godności i praw innych albo deprawowali tych, którzy nie dojrzeli jeszcze do pełnej odpowiedzialności za swoje życie. Dlatego zadaniem Państwa jest roztropne wspieranie rodziny i
tradycyjnych norm obyczajowych, służących jej trwałości i rozwojowi. Dlatego prawo winno ochraniać życie ludzkie, tak jak czyni to obowiązujące dziś w Polsce ustawodawstwo, zakazując również eutanazji i ograniczając badania genetyczne. Zadaniem polityki jest ciągłe wytyczanie granic, których przekroczenie przez człowieka lub grupę ludzi wystawia całą wspólnotę na niebezpieczeństwo”.

W związku z powyższym tekstem, przyjętym wszak przez klub parlamentarny PO 12 lat temu, warto zadać kilka pytań: jak połączyć cywilizację Zachodu, opartą na Dekalogu, z jednopłciowymi „związkami partnerskimi”? Czy mamy tutaj przypominać, co Stary Testament mówi na temat związków jednopłciowych? Jeśli któryś z polityków PO słabo się w temacie orientuje – wykonywanie funkcji Prezesa Rady Ministrów także nie jest uwarunkowane znajomością Litery biblijnej – to zawsze może zwrócić się o garść cytatów do posła Godsona, który ma w Piśmie Świętym zaznaczone odpowiednie fragmenty, czego jestem pewien, gdyż odczytywał je w telewizji.

Niestety, ale prawda jest brutalna dla Donalda Tuska: to nie on, lecz Jarosław Gowin odwołuje się do światopoglądu partii z epoki, w której ona powstała. Tak, PO u swojego zarania była partią chrześcijańską! Sprzeciwiała się wszelkim „związkom partnerskim”, popierała tradycyjny model rodziny, w którym nie ma ani miłości „wolnej”, ani „jednopłciowej”, ani in vitro, które zasadza się przecież na braku szacunku dla ludzkiego życia, czyli dla Dekalogu.

Dalej czytamy: „Zdolność człowieka do inicjatywy i przedsiębiorczości stanowi źródło bogactwa społecznego, zaś wolny rynek jest najbardziej skutecznym narzędziem wykorzystywania zasobów i zaspokajania potrzeb. Te słowa Jana Pawła II, pochodzące z encykliki »Centesimus Annus« (IV, 32, 34), dobrze wyrażają nasze przekonanie o wartości twórczego i aktywnego wysiłku człowieka w procesie gospodarczym”.

Strasznie niezręczne zdania dla Donalda Tuska! Nie dość, że nie zrealizował żadnej z zapowiedzi o liberalizacji gospodarki, zadowalając się kontemplacją „ciepłej wody w kranie”, to w dodatku – zapowiadając wielkie liberalne reformy – powoływał się przy tym na Jana Pawła II, czyli na tego, który w kwestiach moralnych stał bardzo mocno przy zasadach tego samego Dekalogu, który politycy PO chcą teraz schować na strychu pod starym materacem.

Jeśli byśmy mieli więc powiedzieć, która z wizji Platformy Obywatelskiej – ta Tuska czy ta Gowina – jest prawdziwa (w znaczeniu: oryginalna), to nie ma wątpliwości, że jest nią koncepcja Gowina. W ogóle dziwię się, że na niektórych stronach PO tekst ten można znaleźć, skoro tak bardzo nie pasuje on do partii kierowanej przez Donalda Tuska. Nieprzypadkowo piszę „niektórych” – nie udało mi się go znaleźć na centralnej stronie internetowej partii (nie twierdzę, że go tam nie ma, ale jeśli nawet gdzieś jest, to bardzo starannie ukryty przed internautami), lecz nadal znajduje się na stronach koła Warszawa-Bemowo, Staszowa czy Bytomia Odrzańskiego, gdzie „nowe” jeszcze nie dotarło.

Wynik starcia Tusk-Gowin jest oczywiście znany i nikt, nawet sam były minister sprawiedliwości, nie wierzy przecież w zwycięstwo. Wątpię, czy Gowin gra na zwycięstwo w walce wewnętrznej. Wie, że być może dla niego jeszcze starczy miejsca na listach wyborczych PO, ponieważ jego zniknięcie narobiłoby zbyt wiele hałasu. Wie jednak, że z list tych zostaną wycięci wszyscy jego ludzie. Dlatego nie ma dziś innego ruchu jak tylko samodzielna droga polityczna. Wewnętrzna kampania wyborcza doprowadzi do polaryzacji, którą będzie można zakończyć widowiskowym rozłamem. W ten sposób historia „frakcji konserwatywnej” w PO przekształci się w początek nowej partii konserwatywnej. Daj Boże, aby udało się jej przetrwać na scenie politycznej, która potrzebuje świeżego oddechu!

REKLAMA