Afera pod nazwą „uchodźcy” rozwija się w najlepsze

REKLAMA

Afera pod nazwą „uchodźcy” rozwija się w najlepsze. Sprawa jest w rzeczywistości zupełnie absurdalna – więc powstają rozmaite teorie spiskowe. Najbardziej przekonująca jest taka, że p. Aniela Merkel z jakichś powodów postanowiła zlikwidować strefę Schengen. Gdyby to zaproponowała wprost, podniósłby się straszny krzyk, bo ludzie przywykli, że – jak w XIX wieku – mogą sobie spokojnie przejeżdżać z jednego kraju do drugiego. W gruncie rzeczy gdyby nie Schengen, nie istniałby dla większości ludzi żaden rozsądny powód, by pozostawać w Unii, znosić absurdalne kaprysy federastów, wypełniać ich „dyrektywy” i płacić za to wszystko gigantyczne pieniądze.

Federaści wmówili jednak ludziom, że Schengen to właściwie Unia Europejska – i jeśli zlikwiduje się tę bandę biurokratów, to strefa Schengen się rozleci.
Co nie jest prawdą. W XIX wieku żadnej „strefy Schengen” nie było – a raczej: cała Europa, bez pomocy Unii Europejskiej, była jedna wielka strefą Schengen.
I panowała w niej wspólna waluta – ZŁOTO!

REKLAMA

Więc p. Merkel umyśliła sobie, że jak sprowadzi trochę „imigrantów” i postraszy nimi ludzi – to ci z przerażeni zgodzą się na likwidację „Schengen”! Ta teoria jest doskonała – ma jednak pewna słabą stronę: nie bardzo widać, dlaczego p. Merkel (czy ktokolwiek…) miałaby chcieć zlikwidować „Schengen”?!? A może to jakieś porozumienie Niemiec z Rosją? Nie – doprawdy nie widać żadnego ku temu powodu.

W takim razie trzeba jasno powiedzieć: zakłócono cały porządek europejski z powodu miliona uchodźców! Tyle że to wcale nie o żadnych uchodźców chodzi! Unia Europejska to – jak powiedziała śp. Małgorzata baronessa Thatcherowa – „chory wymysł lewicowych intelektualistów”. Ludzie ci postanowili wykończyć cywilizacje europejską – co widać. Ale przecież wcale nie szło im o to, by zastąpić ją cywilizacją muzułmańską! Więc druga teoria spiskowa upada. W takim razie należy przyjąć, że wszystko to po prostu typowy unijny bałagan. Poprzez zmniejszenie (świadome!) dzietności i wprowadzenie systemu zasiłków wytworzyło się ciśnienie – i teraz politycy zostali po prostu zaskoczeni!

Kiedyś śp. Janusz Kafta (ps. „Jonasz Kofta”) w kabarecie „Pod Egidą” śpiewał piosenkę, której refren brzmiał:

„To chyba jest dywersja,
to chyba jest sabotaż,
bo przecież niemożliwe,
by zwykła głupota”

– a na końcu aktorzy (zapewne bez zgody cenzury) rechotali ironicznie: „Niemożliwe? He-he-he…”.

Pamiętajmy, że ci politycy od siedmiu boleści i ósmego smutki chodzili do szkół, których programy układali już tacy sami jak oni „postępowcy”. Więc całkiem możliwe, że nie dostrzegają konsekwencji swoich działań. A teraz popatrzmy na sprawę z naszego, konserwatywno-liberalnego punktu widzenia. Otóż problemem nie są żadni „uchodźcy” – z tymi dalibyśmy sobie radę. I nie o to chodzi, że są to muzułmanie – choć z tym już trochę gorzej. Najgorsze jest to, że ta afera obnażyła kompletną niekompetencję tych wszystkich „polityków”. Oni nie umieją podjąć żadnej decyzji! Gdy zaczęły się coraz potężniejsze antyimigranckie demonstracje, poszli po rozum do gło… – co ja wygaduję: po radę do biur badania opinii publicznej – i zaczęli się rakiem wycofywać .

Co nas oczywiście w niczym nie zadowala.

Bo nas nie przerażają uchodźcy ani muzułmanie. Przeraża nas co innego:
– To, że rządy, zamiast pozwolić ludziom przygarnąć prawdziwych uchodźców, same się tym zajmują. Z katastrofalnym skutkiem.
– Przeszkadza nam, że ludzi – zarówno swoich obywateli, jak i imigrantów – traktuje się jak głupie bydło.
– Przeszkadza nam, że tych ludzi sprzedaje się w pęczkach po 12,5 tysiąca akurat.
– Przeszkadza nam, że się ich grupuje w jakichś obozach koncentracyjnych. Widziałem już takie na Malcie – tam od trzech lat siedzą uciekinierzy z Libii!
– Przeszkadza nam, że ci „uchodźcy” robią nas w bambuko i śmieją się po kątach z frajerów, którzy im „dadzą”.
– Przeszkadza nam, że wydaje się na nich spore pieniądze. Nie – oczywiście, że nas „stać”, natomiast nie stać nas, by ludzie widzieli, jak demoralizuje się tych uchodźców – kosztem własnych obywateli.

Ludzie sobie takich abstrakcyjnych haseł jak „demoralizacja” nie uświadamiają. Trudno się dziwić, że to zło personifikują sobie w postaci „muzułmanów”. Ale nawet gdyby byli to spokojni Eskimosi, to po umieszczeniu w obozach za drutami i po wydaniu na nich kupy klasy zaczęłyby się protesty antyeskimoskie! My to wiemy. I oczywiście będziemy korzystać z haseł „antyimigranckich” i „antymuzułmańskich” – bo żyjemy w d***kracji, więc trzeba budować siłę nacisku. Ważne, byśmy sami nie uwierzyli, że sedno tkwi w tym, co się skanduje na ulicach. Ale też z drugiej strony trzeba jeszcze pamiętać, że wśród tych uchodźców istotnie większość to muzułmanie. A wśród muzułmanów większość to bynajmniej nie potulni Eskimosi. A wśród nich trafiają się tacy, którzy założą u nas tajną jaczejkę ISIL-u czy Al-Qaidy.

Przecież nie musimy tym ryzykować?

Oczywiście, że nie musimy. A to, że przy okazji użyje się tych haseł do stworzenia w d***kracji siły politycznej, która zmiecie tych wszystkich polityków, którzy umieją tylko gadać, kraść i kłamać. Kto wie, czy za 20 lat nie będziemy budować pomnika Nieznanego Muzułmanina, który swoim pojawieniem się skatalizował niechęć, jaką żywimy dla tych „polityków”. Co umożliwiło pozbycie się ich! Bóg wybiera sobie różne narzędzia. Raz jest to woda – a raz muzułmanie. Każdy potop jest dobry, jeśli nas od NICH uwolni!

REKLAMA