Korwin-Mikke: Czy Gazprom zrobił Polsce dobrze?

REKLAMA

Zdumieni Polacy mogli przeczytać, że „Gazprom uzgodnił z PGNiG obniżkę cen gazu dla Polski”. Forbes.pl dodaje przy tym rzecz banalną: „Polska za rosyjski gaz płaci najdrożej w całej Unii. W pierwszej połowie tego roku za 1000 m3 gazu PGNiG płaciło Gazpromowi ponad 500 $. W tym samym czasie w UE taką ilość gazu rosyjski koncern sprzedawał średnio za 381 $. Niemiecki koncern BASF płaci np. 394 $ za 1000 m3”.

Co się stało? Szefostwo Gazpromu ruszyło sumienie? Dostali prikaz z Kremla? Niektóre media posuwały się do sugestyj, że JE Włodzimierz W. Putin postanowił zrekompensować Polakom ściągnięcie magnesem tupolewa na ziemię smoleńską i zastrzelenie tych pasażerów, którzy przeżyli…

REKLAMA

Przy okazji lecą rozsądne komentarze: „Korzystniejsza umowa z Gazpromem nie musi jednak oznaczać niższych rachunków dla samych Polaków. Od stycznia 2013 r. PGNiG zamierza podnieść ceny i niedługo złoży w tej sprawie wniosek do URE. Nowa umowa może więc sprawić, że ceny zostaną utrzymane na dotychczasowym poziomie”.

No, do tego już przywykliśmy. Ceny paliw na stacjach benzynowych zależą w 70% od podatków, w 20% od kursów walut, a tylko w 10% od ceny ropy… Dobrze – ale dlaczego Gazprom obniża ceny? Może polskie służby specjalne wykryły korupcję przy podpisywaniu tego kontraktu – i szantażując Gazprom ujawnieniem skandalu, wymusiły obniżkę? Nic z tych rzeczy.

Wyjaśnienie mogliśmy znaleźć już po kilku dniach. 18 listopada na stronie TVN24 czytamy: „AMERYKA SZYKUJE GIGANTYCZNY EKSPORT GAZU. CENA KILKAKROTNIE NIŻSZA NIŻ W EUROPIE” i dalej: „USA, które przeżywają rewolucję gazu łupkowego, mogą wkrótce zacząć eksportować surowiec na dużą skalę. Planują budowę nowych i rozbudowę istniejących terminali LNG, dzięki czemu eksport gazu z tego kraju w 2020 r. może osiągnąć 190 mld m3 rocznie. Dla porównania, Polska zużywa rocznie 14 mld metrów sześciennych gazu”. (http://tiny.pl/hkpm2).

Gazprom po prostu o tym z góry wiedział – i podjął działania wyprzedzające. Podejrzewam, że tej obniżce towarzyszy postanowienie, iż Polska nie obniży ilości sprowadzanego gazu.

Trzeba bowiem wiedzieć, że kontrakt, który w imieniu Polaków zawarł skorumpowany „Rząd” III Rzeczypospolitej, nie tylko przewidywał najwyższą cenę gazu na świecie, ale i postanowienie, że Polska musi odbierać zakupiony i zagwarantowany gaz – i nie wolno Rzeczypospolitej odsprzedać go komu innemu!

Ta umowa byłaby korzystna, gdyby ceny gazu były niskie. Jednak umówiona cena była bardzo wysoka – a ilości o 20% wyższe niż ówczesne potrzeby. Oczywiście można twierdzić, że zamawiający liczyli się z tym, iż spożycie gazu w Polsce znacznie wzrośnie – jednak powinni wiedzieć, że ludzie wynajdują coraz oszczędniejsze urządzenia – po części zresztą pod przymusem, w ramach „walki z GLOBCIEM”.

Korupcja czy głupota? Nie wiem. A co za różnica? To znaczy: jest różnica – malwersantowi można przemówić do sumienia lub zagrozić mu karą, a na głupotę nie ma lekarstwa.

Czytamy jednak dalej: „Wiele zależeć będzie jednak od rządzącej krajem administracji, która na eksport musi wyrazić zgodę. Za otwarciem na nowe rynki opowiadają się firmy wydobywające surowiec, natomiast przeciwny jest przemysł, który z gazu ziemnego korzysta, obawiając się, że zgoda na eksport błękitnego paliwa doprowadzi do znaczącego wzrostu cen gazu na rynku amerykańskim i uderzy w konsumentów. Obecnie cena gazu w USA jest kilkakrotnie niższa niż w Europie i Azji. Tymczasem zapotrzebowanie na import tego surowca rośnie szczególnie w regionie Azji i Pacyfiku – w ciągu pierwszej dekady tego wieku zwiększyło się z 19 mld do 112 mld m3. O ile Kanada, która również posiada duże złoża gazu łupkowego, planuje budowę terminali eksportowych LNG na zachodnim wybrzeżu, Amerykanie chcą głównie modernizować istniejące terminale importowe LNG na wschodnim wybrzeżu tak, aby mogły surowiec eksportować. Planują też budowę nowych. Największym wyznaniem dla inwestorów w USA jest jednak uzyskanie niezbędnych pozwoleń regulatorów rynku – Federalnej Komisji Regulacji Energetyki (FERC – Federal Energy Regulatory Commission), która wydaje pozwolenie na budowę takich instalacji, oraz Departamentu Energii, który wydaje zgody na eksport surowca”.

Jak widzimy, w USA też nie ma wolnego rynku – zresztą w sytuacji handlu surowcem strategicznym nigdy go chyba nie było. Wyższa cena w Azji i w Europie tylko po części jest skutkiem kosztu transportu; w znacznie większym – skutkiem polityki. W Ameryce też rządzą mądrale „dbający o dobro przemysłu”. Bo, jak uczy się Amerykanów: „Co dobre dla General Motors, jest dobre dla USA”.

No nic – nauczenie Amerykanów zasad działania wolnego rynku i płynących z tego korzyści jest dziś równie trudne jak w stosunku do Europejczyków. Jest, jak jest – i trzeba się z tym pogodzić. Ale najwyraźniej Amerykanie mają jednak zamiar pozwolić na wielki eksport. Dlaczego? Pewno dla pieniędzy.

Jednak w d***kracji żaden rząd nie zaryzykowałby wzbogacenia się branży gazowej kosztem strat – choć mniejszych – całej reszty przemysłu. W d***kracji nie działa kryterium Kaldora-Scitovsky’ego: „Lepsze jest to, co daje więcej pieniędzy”. Jeśli jeden człowiek zarobi milion, a 100 tys. ludzi straci po 5 dolarów – to w d***kracji podjęcie słusznej decyzji jest niemożliwe – mimo że kraj wzbogaciłby się o pół miliona.

Czy jest inna przyczyna? Tak. Przypomnijmy sobie, jak śp. Ronald Reagan rzucił na kolana Związek Sowiecki: doprowadził do obniżki ceny ropy naftowej – głównego źródła wpływów do budżetu ZSRS. Czy Amerykanie obniżą ceny, czy nie – to jeszcze zobaczymy. Natomiast mówią o tym, że obniżą – by skłonić Kreml do rozmów. Np.: „OK, nie pozwolimy na zbyt duży eksport – ale przestańcie wspierać obecny reżym w Syrii”. I to wygląda logicznie.

REKLAMA