Korwin-Mikke: Dlaczego 4 czerwca powinien być świętem?

REKLAMA

Platforma Obywatelska zaproponowała, by ustanowić nowe święto – Święto Wolności i Praw Obywatelskich – w dniu 4 czerwca. Przeciwko temu zaoponował JE Wiesław Mering, biskup włocławski. Zaprotestował słusznie – ale z dziwacznym uzasadnieniem.

Otóż ja też jestem przeciwko uznaniu dnia tamtych wyborów za święto. W tamtym przecież właśnie dniu Polska, która już-już po ustawie Wilczka wychodziła z socjalizmu, została do niego ponownie nagoniona. I to nie przez PZPR – która już nauczyła się, że socjalizm nadaje się wyłącznie jako hasło na wiece – lecz przez ogłupione masy, sterowane w dodatku przez pazernych, chciwych, skorumpowanych, a często durnych polityków – i chyba jeszcze gorszych związkowców.

REKLAMA

Tyrania Większości nie jest żadną „Wolnością”, lecz tyranią na ogół gorszą niż tyrania Mniejszości. Bądź co bądź gdy rządziła Mniejszość (czyli członkowie PZPR), było nam coraz lepiej: Bierut – Gomułka – Gierek – Rakowski – za każdą zmiana ekipy było coraz mniej socjalizmu, coraz mniej głupoty. Obecnie jest z wyborów na wybory coraz gorzej i głupiej – właśnie dlatego, że tyrańskie rządy sprawuje głupia Większość, w dodatku wodzona za nos przez kliki polityków i szajkę biurokratów.

Jakie ja mam „prawa obywatelskie”, skoro w sklepie nie mogę nawet kupić niepasteryzowanego mleka, by nastawić je na zsiadłe; skoro po żarówki i termometry rtęciowe muszę jeździć do Wolnego Świata, czyli na Białą Ruś!!! Skoro nie mam prawa nawet się nie ubezpieczyć!! Czy coś takiego mogło komuś przyjść do głowy w 1989 roku?

Zapewne wynika to stąd, że „d***kracja socjalistyczna” to coś innego niż zwykła d***kracja, „sprawiedliwość społeczna” to coś innego niż zwykła sprawiedliwość, „krzesło elektryczne” to coś innego niż zwykłe krzesło, „nauka społeczna Kościoła” to coś innego niż nauka Koscioła, a „prawa obywatelskie” to coś innego niż prawa normalne. Normalne prawa bowiem gwarantują mi wolność – a „prawa obywatelskie” zapewniają mi jedynie możność głosowania. Najczęściej nad tym, jakby innych pozbawić ich praw! Np. nad tym, czy zmusić wszystkich do posyłania dzieci do szkoły w wieku sześciu (a może siedmiu? a może pięciu?) lat. Jak tyran sobie życzy…

Natomiast nawet ustawa Wilczka z 1988 roku nie może dziś zostać przywrócona, bo jest zanadto liberalna…

Nie chcę więc tego święta. Dlaczego jednak tego święta nie chce ks. Mering? Otóż dlatego, że (cytuję za: tutaj) „4 czerwca – gdy w Polsce trwały przełomowe wybory – w Chinach wojsko masakrowało studentów na placu Tiān Ān-Mén”! Powiedzmy jasno: gdy ktoś okupuje centralny plac stolicy i nie chce z niego zejść, to trzeba tego warchoła usunąć siłą – i tyle. Będą trupy? No to będą – w wolnym kraju każdy ma prawo stanąć na drodze czołgu i dać się rozjechać! Chcącemu nie dzieje się krzywda! To tyle co do metody. Powiedzmy jednak teraz, w jakim celu zastosowano te brutalne metody. Po to, by pozbyć się wreszcie Czerwonej Hołoty!

Protestujący studenci byli za wprowadzeniem w Chinach zachodniej socjald***kracji. Gdyby Chiny poszły tą drogą, to zamiast obecnego rozwoju spotkałby je los Burkina Faso czy innego kraju Trzeciego Świata zasilanego subwencjami z Europy i Ameryki. Zamiast ogromnej nadwyżki w skarbie, byłyby zadłużone na gigantyczne sumy w pazernych bankach (wiecie, ile kosztuje wypłacanie zasiłków socjalnych dla miliarda ludzi?!?). Nie pozwolono by im mieć broni jądrowej, nie pozwolono by im na program kosmiczny… I zamiast rozwoju +10% rocznie, kulałyby jak kraje Unii Europejskiej w tempie +1 albo -1% rocznie…

Prawdą jest, że tamci studenci chcieli jak najlepiej; że wierzyli, ogłupieni przez złotoustych panów d***kratów, iż właśnie zachodnia socjald***kracja zapewnia wolność i „prawa obywatelskie”. Co więcej: zostali oni dodatkowo wprowadzeni w błąd przez partyjnych bonzów spod znaku śp. Xiǎo-Píng Dènga, którzy twierdzili, że bronią przed nimi zdobyczy socjalizmu!!! Właściwie twierdzą tak (ale już tylko w publikacjach dla mas!) do dziś!

Przypuszczalnie taka była wtedy w Chinach konieczność. Chińskie masy nauczone zostały za Zé-Dōnga Máo socjalistycznej i komunistycznej frazeologii. Gdyby powiedzieć im (jak ja to usiłuję wytłumaczyć znacznie bardziej przecież kumatym Polakom!), że KomPartia planuje właśnie likwidację większości socjalizmu i wprowadzenie dzikiego, drapieżnego kapitalizmu, jak w XIX-wiecznych Stanach Zjednoczonych – to by zmiotły całą KP Chin, wypuściły z więzień Bandę Czworga i p.Qīng Jiāng, wdowę po Wielkim Przewodniczącym, a Xiǎo-Píng Dènga i jego koterię zamordowały, oprowadziwszy uprzednio po ulicach z Wielkimi Tablicami Hańby na plecach.

I oczywiście do dziś w Chinach byłoby tak jak w Korei Północnej – a być może nawet nadal wytapiano by stal w dymarkach. Bo masy (i skrajnie lewaccy przywódcy…) tymi studentami zupełnie by się nie przejmowały…

Bardzo wielu młodych ludzi w Chile wierzyło, że wolność niesie im śp. Zbawiciel Allende. Bardzo wielu nadal sądzi, że Unia Europejska ostatecznie jakieś wolności zapewnia. Ale to śp. gen August Pinochet i śp. Xiǎo-Píng Dèng są ludźmi, którzy potrafili uratować swoje kraje przed komunistyczną zapaścią i wprowadzić je na ścieżkę wolności i dobrobytu. Podobnie Napulione Buonaparte kazał strzelać z armat do motłochu pragnącego kontynuować dzieło rewolucji antyfrancuskiej – i w ten sposób z nią skończył, wysyłając jakobinów na stryczki albo do Gujany… I jakoś mało komu w Polsce to przeszkadza.

I nie ma co żałować Czerwonych ani Różowych. Nawet jeśli na placu Bramy Niebios działali w dobrej wierze i najlepszych intencjach! Jeśli więc świętować 4 czerwca – to właśnie tylko jako dzień rozgromienia Lewicy w Chinach!
Ale być może ks. Biskup argumentuje w takim samym stylu jak chińscy „komuniści”?

REKLAMA