Korwin-Mikke: Komu potrzebne są pieniądze?

REKLAMA

Często patrząc na gospodarkę, widzimy rzeczy takie, jakimi są – ale wydaje nam się, że to wóz pcha konia, a nie odwrotnie. Z samego oglądu bowiem nie wszystko można wywnioskować – jeśli widzimy na filmie konia ciągnącego wóz, to to, że to koń ciągnie, a nie wóz pcha, wiemy nie z tego filmu, tylko z doświadczenia. Marsjanin oglądający ten film by tego nie wiedział! Bo niby skąd? Zastanówmy się na przykład, komu potrzebne są pieniądze…

Odpowiedź brzmi: ludziom, którzy nie potrafią przewidzieć przyszłości!

REKLAMA

Paradoks polega na tym, że na ogół uważa się, iż pieniądze chomikują ludzie przezorni. Chomikują, chomikują – aż przychodzi jakaś rewolucja lub wojna, jedno jajo kosztować zaczyna tyle, ile dawniej mendel, a po jakimś czasie tyle, ile dawniej kopa jaj – i nagromadzona fortuna rozpływa się… Ludzie przezorni okazują się więc nieprzezorni…

Gdyby właściciel pieniędzy umiał przewidzieć przyszłość, kupiłby naftę, sól, benzynę, generator prądu, zapałki, siekiery, karabin z nabojami – innymi słowy: rzeczy, które są przydatne do czegoś konkretnego, a w razie potrzeby można wymienić je na mendel jaj. Natomiast pieniądze jako takie nadają się wyłącznie na fidybus do zapalenia papierosa lub zatykanie szpar w oknach, jeśli są to banknoty – albo do gry w cymbergaja lub w gazdę, jeśli jest to bilon!

Gdybyśmy z góry wiedzieli, jakie rzeczy będą niedługo cenne, to byśmy je od razu kupili; jeśli trzymamy pieniądze, to dlatego, że nie wiemy jeszcze, co kupić. Pieniądze to po prostu rezerwa. W zasadzie dowódca powinien uderzać w bitwie wszystkimi siłami. Jednak większość generałów trzyma w rezerwie część żołnierzy, by w razie potrzeby posłać ich na zagrożony odcinek lub na wzmocnienie przełamania. Oczywiście gdyby dowódca wcześniej wiedział, gdzie będą potrzebni…

Te banalne rzeczy piszę dlatego, że niektórzy uważają, iż bogactwo polega na posiadaniu dużej ilości pieniędzy. Nie! Pieniądze trzeba natychmiast zamieniać na rzeczy, które pomagają nam żyć.

Czasami, rzecz jasna, nie mamy potrzeby zakupu czegoś konkretnego – a nie wiemy, co ma wkrótce zdrożeć. Kupić byle co – to ponosić straty na magazynowaniu. Z ciężkim sercem zanosimy naszych cennych żołnierzyków do banku, a od banku wypożycza ich ktoś, kto wie, gdzie użyć żołnierzy. I oczywiście za ich wypożyczenie płaci nam tzw. procent. Jest to więc – wbrew Koranowi – godziwa zapłata.

Lichwa jest wysoce moralna. Potwierdza to Jezus Chrystus w „Przypowieści o talentach” (Mt. XXV, 14-30, Łk XIX 11-26): pan wyjeżdża i trzem sługom powierza po talencie (ok. 30 kg) srebra; jeden zainwestował w gospodarstwo, drugi w handel, a trzeci tak bał się odpowiedzialności, że srebro ukrył, zakopując je w ziemi. Pan po powrocie nagrodził pierwszego i drugiego, a trzeciego nazwał złym sługą, gdyż „Przecz-żeś tedy nie dał srebra mego do lichwiarzy? A ja przyszedłszy, wziąłbym je był z lichwą!?” – i posłał go „tam, gdzie płacz i zgrzytanie zębów”.

Przy okazji: Chrystus zaleca tamże, by dawać więcej tym, co mają dużo, a tym co mają mało, odbierać (to ku uwadze chrześcijańskich socjalistów) – oraz bezlitosne zabijanie wrogów chcących zniszczyć królestwo (ku uwadze tych, którzy kłamią, że chrześcijaństwo jest przeciwko karze śmierci). Ale to już inna historia. Wracamy do rozważań nad gospodarką. Dokładnie to samo, co dotyczy ludzi, dotyczy i rządów – one też nie powinny chomikować pieniędzy. Tyle że w dzisiejszych czasach akurat to nie jest bolączką. Chomikowanie praktykowały rządy, które gospodarowały tak samo, jak robią to ludzie. Obecne rządy działają tak, jakby były stadem małp. Czyli nie tezauryzują pieniędzy, lecz przeciwnie – wydają na pniu wszystko, co mogą wydać, zapożyczają się, gdzie się da, w tym i u przyszłych pokoleń…

Obecnie zaczynają ponownie przebąkiwać, że może by powstrzymać to szaleństwo – a nawet (UWAGA, UWAGA!!) obniżyć podatki. Oto cudowna, ozdrowieńcza rola kryzysu! Teraz jednak wśród polityków zaczynają się rozważania: komu je obniżyć? Liczy się to, by obniżyć podatki grupom liczącym ok. 51% wyborców – bo wtedy partie rządowej koalicji wygrają następne wybory…..

O tym, jak obniżać, by przyniosło to efekt gospodarczy, mało kto myśli. Na szczęście jednak jest dokładnie obojętne, gdzie obniży się podatki: jeśli obniżymy od samochodów, to po kupieniu tańszego samochodu zostaną mi wolne pieniądze, których użyję na zakup np. butów. Skorzystają więc i obuwnicy – choć im wcale podatku nie obniżono!

Tymczasem politycy nie chcą po prostu obniżyć podatków – chcą je obniżać tak, by skłaniać ludzi do inwestycyj. Ciekawe, bo w normalnym świecie ludzi nie trzeba do inwestowania zachęcać – sami, z niskiej żądzy zysku, chcą inwestować, inwestować i inwestować… Pod warunkiem, iż nie będą się obawiali, że im rząd na ich inwestycjach położy Widzialne Łapsko Fiskusa.

Udzielanie „ulg inwestycyjnych” nie jest oczywiście złe; żadna obniżka podatków nie jest zła. Zło „ulg inwestycyjnych” leży nie w obniżce podatków, tylko w tym, że obniżka ta sterowana jest nie przez Rynek, lecz przez urzędników. Ludzi często przekupnych, często dyletantów – ale nie w tym rzecz! Rzecz w tym, że nawet gdyby chcieli jak najlepiej i byli najuczciwsi, nie wiedzą, co najbardziej ja chciałbym kupić i co najkorzystniej może wyprodukować Mr. Struper-Duper, kapitalista. Nie wiedzą – bo skąd? A decydują – bo muszą… I to jest właśnie tragedia.

Oczywiście zło leży nie w tym, że udzielą ulgi w niewłaściwym miejscu. Zło leży w tym, że nigdy nie wiemy, w jakim miejscu jej udzielą! Co powoduje zawirowania w gospodarce, zmusza nas do wydatkowania dodatkowej energii. To tak jakbyśmy zamiast pływać w jeziorze, pływali w zbiorniku, w którym potężne pompy raz zasysają wodę z tej strony, a raz z tamtej.

Dlatego wołam wielkim głosem o STABILNOŚĆ! Ale to oznacza, że politycy musieliby powściągnąć swoją radosną twórczość…

(źródło: NCZ! 10/2009; publikujemy w ramach cyklu tekstów archiwalnych, które nie poddały się upływowi czasu i prezentują “ostre”, często kontrowersyjne poglądy naszych Autorów; przedruk tylko za zgodą redakcji)

REKLAMA