Korwin-Mikke: O karaniu za porno

REKLAMA

Widmo krąży po Europie – widmo faszyzmu. Jak wielokrotnie pisałem, Unia Europejska jest wzorowana na III Rzeszy (ale takiej, którą rządziłby homoseksualista Ernest Röhm po zamordowaniu Adolfa Hitlera – a nie odwrotnie!) ze wstawkami ze Związku Sowieckiego (ale takiego, jakim rządziłby Leon Trocki po zamordowaniu Józefa Stalina!). Dzisiejsi faszyści kontrolują nasze życie w stopniu, o jakim Hitlerowi i Stalinowi nawet się nie śniło – bo tamci nie mieli telewizji, kamer i podsłuchów.

Ulubionym zagraniem faszystów jest straszenie ludzi: a to śmiercią od niezaszczepienia na odrę, a to pedofilią, a to pornografią dziecięcą, a to terroryzmem… Zastraszeni ludzie godzą się na ograniczanie ich wolności – i o to faszystom chodzi!

REKLAMA

Jestem jednym z nielicznych ludzi, którzy jasno wiedzą, o co chodzi, jakie są zamierzenia neo-faszystów – i na tyle popularnym, by móc demaskować ich plany. Stąd zawziętość, z jaką jestem atakowany, stąd przekręcanie moich słów tak, że nawet moja rodzina czuje się dotknięta i zagrożona.

Np. „FAKT” pisze (opatrując to przezornie znakiem zapytania…) – „Korwin-Mikke chce legalizacji pornografii dziecięcej?” (tutaj) (to pokłosie tekstu: telegraph.co.uk)

Jak można na podstawie tekstu, w którym domagam się się surowego karania (nb. surowszego, niż więzienia!) twórców dziecięcej pornografii coś takiego napisać?!?

Natomiast z drugiej strony ja jestem chowany za zasadach cywilizacji europejskiej, gdzie my home is my castle – i w swoim domu każdy może sobie trzymać co mu się żywnie podoba. Mogę mieć np. fałszywe kości do gry – i nikt na tej podstawie nie może mnie oskarżyć, że oszukuje przy grze w kości!

Prawo do prywatności i wolności osobistej jest znacznie ważniejsze, niż walka z terroryzmem czy pornografią. Tak nawiasem: pornografia dziecięca stała się problemem dopiero teraz, gdy zaczęto z nią „walczyć” – bo, jak wiadomo, gdy państwo zaczyna coś robić, to zawsze to spieprzy. To właśnie wrzaski o „walce z pornografią dziecięca” rozbudziły zainteresowanie tym tematem – przedtem nikomu to nawet do głowy nie przychodziło! Dopiero trąbienie o tym niebezpieczeństwo zwróciło uwagę zdemoralizowanych producentów, że jest (a raczej: „że można wykreować”) rynek, na którym można zarobić!

Tak nawiasem: w inkryminowanym wywiadzie wyraźnie mówiłem, że chodzi o pornografię tworzona bez udziału dzieci – np. rysunki. Wiecie Państwo, jaka wspaniałą kolekcje takich rysunków znaleziono po śmierci pewnego niesłychanie popularnego rysownika (zajmującego się również ilustrowaniem książek dla dzieci)? Rysował sobie, miał to sobie w domu – i co z tego? Może gdyby nie wyżywał się w ten sposób, to zająłby się pedofilią w realu?

To jest moje stanowisko. Ja uważam, że Anglicy mieli dobrą politykę penitencjarną: zamiast trzymać człowieka 10 lat trzymano go w koloni karnej rok – a co dwa tygodnie urządzano taką chłostę, że mu się odechciewało. Nazywanie mojej opinii na ten temat, że chcę „legalizacji pornografii dziecięcej” – co robią to popularne portale – to skandal – i musza się tym zająć prawnicy.

REKLAMA