Piszę Ziemkiewiczem

REKLAMA

Nigdy w moim wstępniaku nie dawałem tak obszernych cytatów, ale diagnoza Rafała Ziemkiewicza z jego najnowszego „Subotnika” jest tak trafna, że przytoczę jej duży fragment. W dodatku pisze to ktoś, kto jednak jest nieco na zewnątrz naszego środowiska, co dodatkowo jego tezę uwiarygodnia. Otóż Ziemkiewicz napisał:

„za ważniejsze od tego, co robi PiS, uważam to, co dzieje się na prawo od niego. To ze środowiska narodowców i wolnościowców, wzbogaconych tradycją »Solidarności Walczącej«, wyrosnąć musi nowa polska elita, która za kilka lat stoczyć będzie musiała bój o Polskę nowoczesną i wolnorynkową, opartą na klasie średniej, własnej przedsiębiorczości i pragmatycznie realizującą w zbałkanizowanej Europie i świecie swój interes narodowy, bez oglądania się na mrzonki. To te środowiska muszą stworzyć siłę, która po wypaleniu się PiS (przewiduję, że historyczną rolą tej partii będzie skuteczne rozpirzenie okrągłostołowej zgnilizny, ale jej zdolność do budowania widzę słabiej) nastroje wyborców nie cofnęły się ku siłom liberalno-lewicowym, zastępującym patriotyzm »europejskością«. I o to się teraz, tak naprawdę, toczy gra. A wrzask tracących pozycję, wpływy i dochody sierot po Magdalence… to już tylko taki folklor”.

REKLAMA

Cóż, nic dodać, nic ująć. Mamy niecałe trzy lata na przeformowanie się, określenie możliwych do zrealizowania celów i przygotowanie dla wyborców takiej oferty, której nie odrzucą. Przy czym trzeba kibicować PiS w czyszczeniu lewackich złogów, jednocześnie krytykując tę partię za tak otwartą statolatrię, która do niczego dobrego nie doprowadzi, bo po prostu doprowadzić nie może. My ze swojej strony dynamicznie ruszamy do tej pracy.

Fundacja Najwyższy Czas właśnie uzyskała status OPP, co pozwoli znacznie zwiększyć jej aktywność. Ponownie przystępuję też do budowy klubów „NCz!”, którymi teraz będę zajmował się osobiście. Pracujemy również intensywnie nad naszym projektem informacyjnym – czyli portalem, który niemal na żywo będzie komentował polskie życie polityczne. Tak więc teraz się zbrójmy, by w kolejny maraton wyborczy wejść już nie z marzeniami o małym klubie opozycyjnym, tylko z perspektywą walki o główną część stawki.

REKLAMA