„Polexit” czas zacząć

REKLAMA

Gdy przed unijnym referendum z 2003 roku organizowałem uniosceptyczne konferencje, w tzw. głównych mediach była wtedy z tego kupa śmiechu. No bo jak tu się sprzeciwiać naszej akcesji, skoro niemal wszystkie partie, wszyscy „ważni” politycy i z lewicy z Kwaśniewskim na czele, i z prawicy z Kaczyńskim i Tuskiem na czele byli „za”. Nawet w ówczesnej UPR wielu przekonywało, że należy zajmować stanowisko „uniorealistyczne”, a nie „uniosceptyczne”, bo nie wypada tak otwarcie negować „zachodnich aspiracji”…

Ale jak można było ich nie negować, skoro z prostej analizy faktów wynikało, że Unia nic szczególnie dobrego Polsce nie przyniesie. Za to ograniczy uwerenność, narzuci swoją lewacką ideologię, doda do tego rujnujący socjal oraz ekoterror i jeszcze każe za to słono zapłacić. Przy okazji oczywiście zwiększy wszelkie możliwe zadłużenia. A na rynek polityczny wrzuci nowe obszary korupcji.

REKLAMA

Rozumiało to wtedy niecałe 23 proc. polskiego społeczeństwa, które zagłosowało na „nie”. To i tak był dobry wynik, biorąc pod uwagę skalę propagandy, te jednoczone nagle wszystkie media, tych ekspertów przytłaczających rosyjskim zagrożeniem i straszących, że jak nie wejdziemy, to zostaniemy sami i padniemy ofiarą niewyobrażalnych wcześniej nieszczęść i katastrof…

Minęło 13 lat. Okazało się, że wszystkie moje prognozy, które zawarłem w wydanej wtedy książce „Poza Unią jest życie”, z grubsza się sprawdziły. Akcesja obniżyła polski wzrost gospodarczy, spowodowała gigantyczne zadłużenie, którego wcześniej nie było, doprowadziła do lawinowego przyrostu liczby urzędników, zwiększyła ceny produktów rolnych i surowców, a geopolitycznie zamieniła Polskę w peryferia Niemiec. O wszystkich tych rzeczach tydzień w tydzień piszemy w „NCz!”, lecz dopiero zebranie razem wszystkich niekorzystnych zmian daje wyobrażenie o tym, w jakie bagno daliśmy się wessać.

Ale równocześnie w Polsce nastąpiła zmiana pokoleniowa. A dla młodych ludzi UE i jej biurokraci są symbolem obciachu. W dodatku nowi wyborcy nie są już tak bardzo podatni na argumenty o „ruskim zagrożeniu”, które z jakichś tajemniczych przyczyn rozwiązuje rzekomo nasza obecność w Unii. Świat Zachodu to z kolei dla nich nic nadzwyczajnego – po prostu norma. Wbrew przedstawianym w mediach sondażom, znaczniej bardziej niż kiedyś uniosceptyczne jest też starsze pokolenie, któremu obiecywano w momencie akcesji cuda nie widy, które oczywiście nie nastąpiły. A teraz jeszcze nastąpił „Brexit”. Obywatele jednego z największych unijnych państw pokazali, że skoro Unia nie jest niczym dobrym, to po prostu trzeba się z nią pożegnać. Myślę więc, że czas na rozpoczęcie propagowania „Polexitu”.

Nie dlatego, żeby Polskę wyciągnąć ze wspólnego europejskiego rynku, świata europejskich wartości czy Europy w ogóle. Dokładnie odwrotnie. Trzeba to zrobić po to, by właśnie Polska w świecie wolnej europejskiej tradycji i ekonomii pozostała. Unia Europejska nam takiego komfortu nie zapewni. Trzeba to dostrzec i bez specjalnych sentymentów się z nią pożegnać. Po Unii i poza Unią jest życie!

REKLAMA