Rysio od pieniędzy

REKLAMA

Ryszard Petru i jego formacja w ciągu kilku tygodni przed wyborami stali się czarnym koniem kampanii. Kim jest faworyzowany w mediach ekonomista z wieloma kontaktami?

Kiedy mały Ryś chodził do szkoły, interesował się wszystkim, co nieznane: dużo liczył, dużo pytał i dużo planował. Został więc ekonomistą, pracował w bankach, w Ministerstwie Finansów i w firmie doradczej. Teraz zajmuje się wszystkim, co wiąże się z pieniędzmi, pomaga różnym firmom i rządom planować, jak dobrze inwestować i wydawać pieniądze – tak przedstawia się Ryszard Petru w książce dla dzieci, której jest współautorem, „Zaskórniaki i inne dziwadła z krainy portfela”.

REKLAMA

Książka „Pana Rysia od pieniędzy” (jak przedstawia się autor) swoją premierę w księgarniach miała pod koniec grudnia ubiegłego roku – na cztery miesiące przed założeniem stowarzyszenia Nowoczesna RP. Wydawcą kreującego się na zwolennika wolnego rynku Pana Rysia zostało działające przy Ministerstwie Kultury i rozdysponowujące środki z kieszeni podatnika Narodowe Centrum Kultury. Dziś Pan Ryś, według niektórych sondaży, walczy o miejsce na podium w nadchodzących wyborach. Jak stojący w cieniu Leszka Balcerowicza spec od finansów w ciągu zaledwie kilku miesięcy wdrapał się na szczyt popularności i dziś bryluje w faworyzujących go mediach?

Wszystkie Ryśki to porządne chłopy

Ryszard Petru w przeszłości był doradcą Leszka Balcerowicza, gdy ten ostatni pełnił funkcję wicepremiera i ministra finansów; pracował m.in. jako ekonomista ds. Polski w Banku Światowym; był głównym ekonomistą Banku BPH, dyrektorem BRE Banku i banku PKO BP. Dziś – 14 lat od nieudanej próby wejścia do parlamentu z list Unii Wolności, jego Nowoczesna (według większości badań) niemal na pewno przekroczy próg wyborczy.

Na swoją rozpoznawalność Pan Ryś pracował od początku roku, gdy polityczne trendy stały się dla wszystkich jasne. Wspomniana książeczka dla dzieci i jej promocja były zaledwie jednym z elementów promocji nowego-starego gracza. Już w lutym br. (dwa miesiące przed ogłoszeniem powstania stowarzyszenia Nowoczesna) ukazała się następna książka – „Koniec wolnego rynku? Geneza kryzysu”. Wydawcą ponownie było Narodowe Centrum Kultury.

Książka i autor otrzymali kolejny zastrzyk pieniędzy i promocji z publicznej kasy. Książki to jednak nie wszystko – szczególnie w kraju, gdzie prawie połowa obywateli czyta góra jedną książkę rocznie. W lutym br. ruszyła kampania Ministerstwa Gospodarki reklamująca Sieć Centrów Obsługi Inwestorów i Eksporterów. Twarzą i głosem akcji promocyjnej został Ryszard Petru, który pojawił się zarówno na plakatach, jak i w klipie wideo (głos). Jak podawał branżowy portal WirtualneMedia.pl, akcja prowadzona była przez cały miesiąc w telewizji (TVP, TVN, Polsat), w prasie oraz w internecie.

– Najlepszym centrum obsługi inwestorów i przedsiębiorców jest polski rząd, który (…) będzie dobrze rządził, czyli proponował przepisy i ustawy, które pomagają lub nie przeszkadzają w prowadzeniu przedsiębiorstw. (…) Nie ma potrzeby traktowania indywidualnie inwestora, jeżeli zasady są tak dobre, że bez proszenia, bez nakazywania polscy i zagraniczni przedsiębiorcy będą chcieli w Polsce zakładać swój biznes. Tu nie jest potrzebna żadna dodatkowa instytucja – ocenia reklamowane przez Petru COIiE w rozmowie z „Najwyższym CZASEM!” prezydent Centrum im. Adama Smitha, Andrzej Sadowski.

Sprawą spotu reklamowego z Panem Rysiem zainteresował się były poseł Ruchu Palikota, Armand Ryfiński, który złożył oficjalne zapytanie do resortu wicepremiera Janusza Piechocińskiego. Jak czytamy w odpowiedzi, koszt wyprodukowania spotu wraz z przekazaniem praw autorskich wyniósł ponad 285 tys. zł. Emisja filmu kończącego się słowami „zapraszam, Ryszard Petru” w telewizji kosztowała podatnika ponad 2 mln zł, a w internecie prawie 224 tys. zł. Reklama z udziałem Petru zamieszczana była m.in. na stronie tygodnika „Wprost”, „Pulsu Biznesu” czy na drugim największym w Polsce portalu internetowym – „Wirtualnej Polsce”.

Ryś idzie po władzę

Po zakończeniu kampanii i licznych spotkań promocyjnych nowej książki Pana Rysia, w kwietniu ogłoszono powołanie stowarzyszenia Nowoczesna RP. – Stowarzyszenie ma zabierać głos w sprawach politycznych, ale nie jest partią polityczną. Gdybym chciał założyć partię, to od razu założyłbym partię. Stworzyłem jednak stowarzyszenie, które ma być wolnorynkowe, bo uważam, że w polskim dyskursie politycznym takie myślenie jest nieobecne. Nasze argumenty nie są słyszalne – przekonywał w rozmowie z portalem Onet.pl Petru. Wyjaśnił też, iż celem stowarzyszenia było zebranie podpisów pod projektem ustawy znoszącej przywileje emerytalne wielu grup zawodowych. Jednak już w sierpniu nowa partia polityczna – Nowoczesna Ryszarda Petru – została zarejestrowana. Zapleczem Pana Rysia został prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz i dziennikarz Paweł Rabiej.

Petru, który według sondaży i części mediów nie miał szans nawet na przekroczenie progu, zaledwie kilka tygodni przed wyborami awansował do ścisłej czołówki, wyprzedzając PSL, Ruch Kukiza i walcząc o trzecie miejsce z Zjednoczoną Lewicą Leszka Millera. Medialne „przestawienie wajchy” najlepiej obrazuje zestawienie tekstów tych samych autorów w największych portalach informacyjnych w Polsce. „To się nie może udać. NowoczesnaPL Ryszarda Petru trafiła w zły czas, złe miejsce i złe nastroje społeczne” – pisał portal NaTemat.pl pod koniec maja, by w ubiegłym tygodniu (piórem tego samego autora) przekonywać: „Ryszard Petru wydaje się być konkretnym gościem, czasem wręcz zbyt srogim, skupionym na liczbach ekonomistą. Ale ma też mniej znaną twarz, znacznie łagodniejszą. (…) Współpracownicy Ryszarda Petru mają ze swoim szefem jeden problem: ekonomista nie lubi tabloidów i nie chce »ustawek«, choć dla wielu polityków taka sesja to spełnienie marzeń”.

Kto nie lubi Rysia…

Szybki wzrost notowań Petru w ostatnich tygodniach nie spodobał się nie tylko mniejszym partiom, które dopiero walczą o wejście do parlamentu, ale również starszym i większym, którym Petru podbiera elektorat. Najbardziej zagrożone poczuło się środowisko Leszka Millera, którego koalicja ma w tych wyborach podwyższony próg, a według „urabiających” wyborców sondażowni wymagane 8 proc. nie jest takie pewne. Efektem zatargu było nazwanie Petru przez byłego premiera „człowiekiem wynajętym przez banki”. Petru pozwał Millera, a sąd nakazał przeprosiny w trybie wyborczym w mediach.

Na tym epizodzie oskarżenia wobec Pana Rysia i jego zaplecza o związki z bankami się nie skończyły. W ubiegłym tygodniu obok Petru na pierwszy plan wysunął się dr Marek Radzikowski, który jest doradcą Petru i zajmuje się programem gospodarczym jego formacji. Jak ustalił portal mPolska24.pl, dr Radzikowski „jest lub jeszcze niedawno był doradcą zarządu w Związku Banków Polskich”. Jak pisze redaktor naczelny portalu, Mariusz Gierej, ZBP to instytucja, która „w imieniu banków lobbuje ich interesy”, a sam Radzikowski „bardzo obszernie się wypowiadał w sprawach np. frankowiczów, robiąc za eksperta, ale głównie robiąc dobrze bankom”.

„Jak należałoby nazwać sytuację, w której doradcą, współzałożycielem i współtwórcą programu jego formacji jest doradca instytucji zrzeszającej banki w Polsce i wielokrotnie stający w mojej ocenie w obronie ich interesów na forum publicznym i w mediach? Moim zdaniem, nadaje się to do rozstrzygnięcia przez sąd w trybie wyborczym oczywiście, bo jak widać, być może sąd się mocno pospieszył w swojej ocenie” – komentował wyrok w sprawie Millera Gierej.

Równie interesująco jak doradca Petru wyglądają jego kandydaci do parlamentu. Na listach Nowoczesnej nietrudno bowiem znaleźć managerów największych korporacji, ludzi powiązanych z sektorem bankowym, prawników, a także dziennikarzy. Formacja Pana Rysia wygląda więc jak doskonale przemyślany okręt (nie mylić z platformą, która wbrew politycznym kalkulacjom patrzy na nowy twór wilkiem), który do Sejmu wpłynie z grupą mogącą ze względu na swoje powiązania stać się lobbystyczną wysepką dla największych graczy, którym nie w smak są rządy krzyczących o opodatkowaniu ich ludzi Kaczyńskiego.

REKLAMA