Szymowski: Sanepid czyli Agencja Bezpieczeństwa Zdrowotnego

REKLAMA

Afera wokół „taśm PSL” odwróciła uwagę od uchwalonych właśnie ustaw, które powołują kolejną służbą specjalną uprawnioną do prowadzenia inwigilacji obywateli na niespotykaną dotychczas skalę.

„Sanepid” (czyli Państwowa Inspekcja Sanitarna) – to słowo już za rok może zacząć budzić grozę większą niż w drugiej połowie lat czterdziestych hasło „Urząd Bezpieczeństwa”. Wszystko z powodu uchwalonych właśnie dwóch ustaw: ustawy o przeciwdziałaniu epidemii i nowelizacji ustawy o inspekcji sanitarnej. Jej pierwsze czytanie odbyło się w Sejmie 15 czerwca tego roku, na 16 posiedzeniu. Ustawę poparły wszystkie kluby, przy zaledwie jednym głosie sprzeciwu. Po raz kolejny więc wyszło na jaw, iż rządzące polską sceną polityczną partie niczym się od siebie nie różnią. Ustawa została skierowana do podpisu do prezydenta. A Bronisław Komorowski już zapowiedział, że ją podpisze. Skutki będą bardzo dolegliwe.

REKLAMA

Nowe definicje

Zmiany wprowadzają rozszerzenie obowiązku szczepień na wszystkich Polaków (nie tylko – jak dotąd – na dzieci). Zmianie ulega również definicja choroby zakaźnej. Od teraz będzie to każda choroba wywołana przez „biologiczny czynnik chorobotwórczy”. W tej definicji może się mieścić de facto wszystko, a tym samym każdy z nas (nawet chorujący na zwykłe przeziębienie) staje się nosicielem choroby zakaźnej. Najważniejsze jest jednak to, że nowe przepisy rozszerzają uprawnienia inspekcji sanitarnej o nadzór nad wykonywaniem obowiązku szczepień. Dotychczas w zakresie obowiązków tej formacji leżał tylko ogólny nadzór nad szczepieniami. Oznacza to również zmiany w zasadach stosowania przymusu bezpośredniego (czyli siły fizycznej) przy aplikowaniu procedur medycznych. Teraz będzie się to odbywać wyłącznie pod nadzorem lekarza i pracowników medycznych. Nie trzeba już będzie – jak dotychczas – wyroku sądu. W rolę sądu wejdzie lekarz, który będzie mógł w majestacie prawa zdecydować o przymusowym zaszczepieniu konkretnej osoby.

Ustawa ogranicza również zakres działania ministra zdrowia. Dotychczas to wojewoda decydował o ogłoszeniu epidemii. Teraz głos decydujący będzie miał główny inspektor sanitarny, który działać będzie na polecenie unijnych instytucji zajmujących się bezpieczeństwem epidemicznym. Jego decyzji nie będzie mógł zakwestionować nawet premier. Jest to kolejny dowód postępującej utraty suwerenności naszego kraju.

Poza kontrolą

Z kolei minister zdrowia został pozbawiony prawa do nadzoru nad inspekcją sanitarną i prawa do regulowania jej działalności (w tym do wydawania jej poleceń). Minister traci również prawo do kontroli działalności Sanepidu. Nad tą instytucją nie będzie również kontroli społecznej. Wszystko to przez Sentinel – specjalny program komputerowy zawierający bazę wszelkich informacji epidemiologicznych. W systemie tym znajdą się m.in. informacje o zachorowaniach, leczeniach szpitalnych, rejestracjach pacjentów. Doprowadzi to do sytuacji, że urzędnik Sanepidu siedzący za biurkiem będzie mógł w dowolnej chwili zasięgnąć informacji na temat stanu zdrowia konkretnego człowieka, w tym historii przebytych przez niego chorób, konsultacji lekarskich, zabiegów itp. I będzie mógł według własnego widzimisię zdecydować o jego dalszych losach.

Ustawa wprowadza również pojęcie „dochodzenie epidemiczne” czyli zespół czynności mających na celu wykrycie przyczyn epidemii. W trakcie tego dochodzenia pracownicy Sanepidu będą mieli niemal nieograniczone uprawnienia. Będą mogli stosować przymus bezpośredni (czyli siłę fizyczną), wchodzić do mieszkania bez uprzedzenia, będą mieli prawo wglądu do wszystkich kontaktów i rachunków bankowych, przeglądania poczty (także elektronicznej), a nawet stosowania środków techniki operacyjnej, czyli podsłuchów i podglądów. W celu przeprowadzenia każdej czynności Sanepid nie będzie musiał uzyskiwać wcześniej zgody ani sądu, ani prokuratora. W rolę wymiaru sprawiedliwości wejdą bowiem sami… pracownicy Sanepidu.

Ten stan prawny odróżnia Sanepid od wojska, policji i służb specjalnych, które muszą uzyskać zgodę sądu na stosowanie działań wkraczających w prywatną sferę życia obywateli. Poprzednią służbą specjalną, która miała prawo robić, co chciała, gdzie chciała, kiedy chciała i jak chciała, była osławiona CzeKa Feliksa Edmundowicza Dzierżyńskiego siejąca postrach w ZSRS po rewolucji bolszewickiej.

Wielki prawny bubel

Ustawa w tym kształcie, w którym została przegłosowana, nie jest możliwa do realizacji i do pogodzenia z innymi obowiązującymi w Polsce przepisami. Ustawa o ochronie informacji niejawnych wymaga zatrudnienia uprawnionych pełnomocników ds. ochrony tychże informacji. Pełnomocnicy ci muszą zdobyć certyfikaty uprawniające ich do wykonywania takich obowiązków, muszą zostać specjalnie przeszkoleni. Muszą też mieć do swojej dyspozycji kancelarie tajne, w których urzędowo przechowuje się wszelkie dokumenty opatrzone klauzulami „poufne”, „zastrzeżone”, „tajne” lub „ściśle tajne”. W Sanepidzie nie ma ani takiej liczby pełnomocników, ani kandydatów na pełnomocników, ani kancelarii. Tych ostatnich zresztą nie można sprawić sobie w ciągu jednego dnia. Obowiązujące w Polsce przepisy regulujące funkcjonowanie kancelarii tajnych są bardzo restrykcyjne i obligują m.in. do odgrodzenia kratami wejścia do kancelarii oraz zainstalowania specjalnych okien i drzwi. Aby sprostać tym wymaganiom, Sanepid musi rozpisać postępowania przetargowe, które potrwają wiele miesięcy. Tym bardziej że w Sanepidzie kancelarie będą musiałby być większe niż gdziekolwiek indziej.

Sanepid – mający uprawnienia do zdobywania wszystkich informacji – będzie musiał mieć więcej powierzchni na ich przechowywanie. Już choćby tylko z tego względu obie ustawy można określić jako prawne buble.

Gwałt na wolności

Nowa ustawa doprowadzi do powstania kolejnej instytucji państwowej mającej prawo do inwigilacji obywateli. W Polsce jak na razie funkcjonuje 11 takich instytucji. Są to: policja, a zwłaszcza funkcjonujące w niej Centralne Biuro Śledcze, Żandarmeria Wojskowa, Agencja Wywiadu, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Służba Wywiadu Wojskowego, Centralne Biuro Antykorupcyjne, Generalny Inspektorat Informacji Finansowej podlegający wiceministrowi finansów. W ograniczonym zakresie środki techniki operacyjnej stosować może również Biuro Ochrony Rządu oraz Straż Graniczna. Od 2011 roku mówi się przyznaniu uprawnień operacyjnych również celnikom zatrudnionym w Izbach Celnych w całym kraju. Jeśli pomysł ten zostanie wprowadzony w życie, będzie to dwunasta służba uprawniona do szpiegowania obywateli.

W tej sytuacji Sanepid zostanie służbą trzynastą, tyle że – w odróżnieniu od wszystkich innych – nie krępowaną  obowiązkiem uzyskiwania zgody sądu lub prokuratora. Dodatkowe uprawnienia Sanepidu (wchodzenie do mieszkań, stosowanie przymusu, podejmowanie decyzji o szczepieniu ludzi) sprawią, iż powstanie supersłużba specjalna, która w majestacie prawa będzie gwałcić naszą wolność.

Sam pomysł jej powołania jest chory. Nie ma bowiem żadnego uzasadnienia dla wprowadzania przymusowych szczepień. Szczepionka lub jej brak to indywidualna sprawa każdego z nas i jako taka powinna również pozostać w gestii indywidualnej decyzji. Na stronach deathbyvaccination.com znaleźć można szereg informacji o zagrożeniach medycznych wiążących się z przymusowymi szczepionkami. Autorzy portalu zamieścili również zdjęcia dzieci umierających po źle przeprowadzanych szczepieniach.

Jest duża kasa

O co więc chodzi w całej sprawie? Gdy nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Zgodnie z nowymi przepisami, minister zdrowia – pozbawiony kontroli nad Sanepidem – będzie musiał płacić za szczepienia wykonane przez jego urzędników. Pieniądze trafiać będą do koncernów farmaceutycznych produkujących szczepionki. W ich interesie będzie to, aby szczepionek wykorzystywać jak najwięcej. A to można zrobić tylko w jeden sposób: naciskać na pracowników Sanepidu, aby jak najczęściej prowadzili kontrole i podejmowali decyzje o szczepieniu jak największej liczby ludzi. Jeśli szczepionka wywoła powikłania, problem będzie miał nie urzędnik i nie dyrektor firmy farmaceutycznej, tylko człowiek niefortunnie zaszczepiony. Jak więc widać, na patologicznych, gwałcących wolność przepisach zarobić można miliardy złotych. I tu jest faktyczna przyczyna wprowadzonych właśnie przepisów. Przy czym pretensje możemy mieć w mniejszym stopniu do skorumpowanych polityków, którzy podnieśli lepkie ręce, głosując za ustawą, niż do tych, którzy z pełną świadomością w wyborach postawili przy ich nazwiskach krzyżyki.

REKLAMA