W obronie byłego posła KNP

REKLAMA

Poniosłem klęskę. Poniekąd z powodu zaniedbania, również z powodu niedopatrzenia. Ale przede wszystkim z powodu atmosfery. Parę dni temu zacząłem pisać ten tekst. I publikuję go za późno. Powinienem był nie czekać, tylko dokońc zyć i dać na stronie KNP… Oto ten tekst:

Nasza partia to w 90% mężczyźni. Jest zatem zdumiewające, z jaką siłą w ostatnich miesiącach szerzą się w niej plotki. Oto jeden kolega źle się wyraził o drugim – na co drugi natychmiast wyraził o tym swoja opinię. Ta pierwsza wiadomość była nieprawdziwa – ale stosunki między tymi Kolegami są nadal nasączone nieufnością. Oto ktoś puścił plotkę, że pewien Znany Polityk powiedział, iż Ważny Członek KNP powiedział mu, że jestem rosyjskim agentem. W rzeczywistości powiedział ze śmiechem: „oczywiście nie mogę wykluczyć, że JKM jest ruskim agentem” – co jest świętą prawdą, bo niby jak można to wykluczyć? Nawet jak sam p. Putin powie, że to nieprawda…

REKLAMA

A plotka leci.

Oto jakiś Pan Anonim napisał w komentarzu na jakimś blogu, że nie dopuści, by takie „odrzuty” jak WCzc. Jarosław Jagiełło miały coś do powiedzenia w partii. I oto inny – Wybitny – Członek KNP na swoim blogu tę anonimową wypowiedź cytuje, nadając jej niejako realność.

Panowie (i Panie, i Trzeciopłciowcy…)! Anonimów się nie czyta – a jeśli się przeczytało, to nie robi się z nich żadnego użytku i w żadnym przypadku nie cytuje jako czegoś rozsądnego. Proszę zrozumieć: to nie tylko jakieś służby specjalne, ale oddelegowani komentatorzy z PO, PiS czy czego tam jeszcze wchodzą sobie na nasze strony, sieją plotki, serwują opinie – a my to powtarzamy! Proszę przyjąć do wiadomości, że i PO, i PiS mają ludzi po prostu opłacanych do szerzenia na naszych stronach czarnej propagandy. I trzeba być na to przygotowanym. A co do WCzc. Jarosława Jagiełły: przyjrzałem się bliżej jego działalności, jestem nią zbudowany i bardzo się cieszę, że człowiek ten – który zrezygnował z szefowania łódzkiemu PiS-owi, a potem w Sejmie głosował na ogół PiS-owi na złość – zasilił nasze szeregi.

Tu koniec tamtego tekstu.

P. Jagiełło nie wytrzymał nacisków i pomawiania go o niestworzone rzeczy – i wystąpił z Kongresu Nowej Prawicy. Odebrałem to bardzo boleśnie. Dużo wysiłku włożyłem, by prostować niesłuszne opinie o tym człowieku. Nawet po jego odejściu jakaś łódzka gazeta napisała, że odszedł, bo dowiedział się, że ja nie umieszczę go na pierwszym ani na drugim miejscu na liście wyborczej. Tymczasem nic takiego oczywiście nie ogłaszałem – bo p. Jagiełło wiedział o tym od samego początku. A gdyby chciał robić karierę, to nie występowałby z PiS-u lub wstąpiłby do PO…

Traktowano go obrzydliwie. Zakładałem, że jako polityk ma twardą skórę. Jednak głupota ludzka jest nieprawdopodobna. KNP-owcy bali się, że wystartuje i wejdzie do Sejmu. Nie będzie na pierwszych miejscach? To może nas przeskoczyć! Przecież wszedł z listy PiS-u z trzynastego miejsca! Pomijając zawiść – jest to kretynizm. Powiedzmy, że lista KNP zdobyła np. 15 tys. głosów, z czego „Jedynka” miałaby 12 tysięcy. A teraz załóżmy, że znalazłby się na niej p. Jagiełło, na trzynastym miejscu (na którym ktoś uciągnął 200 głosów), zebrał tych własnych głosów 13 tys. i przeskoczył „Jedynkę”…

…to wtedy z wynikiem 27.800 lista KNP dostałaby dwa, a może nawet i trzy miejsca!

W liście do mnie p. Jagiełło napisał: „Moja decyzja podyktowana jest świadomością, że do skutecznego pełnienia służby publicznej potrzebne jest zaufanie, którego w KNP nie ma. Materializuje się po raz kolejny pogląd, iż warunkiem porozumienia i współpracy nie jest wspólnota idei i systemów wartości, ale politycznych wyborów i życiorysów”.

No właśnie – a ja z tym cały czas walczę… Straciliśmy wspaniałego człowieka – i niech to będzie nauczka na przyszłość. Cześć ludzi opluskwiających p.Jagiełłę to niewątpliwie agenci innych partyj, część to zawistnicy, część – ludzie pełni dobrej woli, dbający o czystość szeregów, ale po prostu nierozsądni… Jedno jest pewne: „wtyki” cieszą się z roboty, jaką zrobiły.

A moje niedopatrzenie bierze się stąd, że podobno ziarenkiem, które przeważyło szalę, była moja odpowiedź na pytanie, czy dotrzymam obietnicy, że ci którzy za czymś tam głosowali, zostaną w Wolnej Polsce wsadzeni do więzienia. Odpowiedziałem, że oczywiście tak. Tymczasem za tym czymś głosował akurat p. Jagiełło. Gdyby to miało być powodem, to bym się dziwił. Ja np. z przyjemnością odsiedziałbym rok wiezieniu – byle Ministerstwo Zdrowia uległo likwidacji. A jeśli obiecałem – to i własnego brata wsadzę. Tym chętniej, że go nie mam.

Ale może jednak nie to było powodem…

Wspominając przypowieść o synu marnotrawnym (Ewangelia wg św. Łukasza, 15,11-32) – co akurat nie dotyczy p.Jagiełły – kończę zazwyczaj słowami z poprzedzającej ją opowieści o zaginionej owcy: „Większa jest radość w Niebie z jednego grzesznika nawróconego niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych”. Jednak przypowieść o synu marnotrawnym kończy się tak: „Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: »Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego«. Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: »Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę«. Lecz on mu odpowiedział: »Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się«”. Nie wiemy, jak dalej ułożyły się stosunki między ojcem a obydwoma braćmi; nie wiemy, czy gospodarstwo, w którym miłosierdzie wzięło górę nad sprawiedliwością, kwitło – czy zaczęło się rozpadać? Jednak synowie spolegliwi jakoś powinni mieć fory w porównaniu z marnotrawnymi. I niech to będzie jakiś morał.

REKLAMA