Wielkie miasto, ale tylko jeden Narodowy Fundusz Zdrowia

REKLAMA

Bronisław Komorowski, marszałek Sejmu szóstej kadencji, reprezentujący obecnie partię pod nazwą Platforma Obywatelska, bo wcześniej bywał w innych partiach – na ten przykład w Stronnictwie Konserwatywno-Ludowym czy Unii Wolności, dla kolorowej gazety „Gala”, resentymentalizując swoje dzieciństwo powiedział tak: „Z jednej strony mieszkał milicjant obywatelski, z drugiej – prostytutka pani Olesia, dalej złodziej i babcia, co ziołami wszystkich leczyła. Złodziej pilnował, żeby inni złodzieje u nas nie kradli; milicjant – żeby złodzieja koledzy nie złapali, prostytutka świadczyła usługi wszystkim zainteresowanym z całego baraku, a rodzice – jak przystało na parę naukowców – całkiem potrafili się w tym odnaleźć (???).

Gdyby marszałek, człowiek wielce oczytany, bo tego mu odmówić nie podobna, choć zdarzały mu się w życiu całkiem duże lapsusy( na przykład kiedyś powiedział, że Norwegia należy do Unii Europejskiej!!!- nie dość , że nie należy, to Unii Europejskiej do tej pory nie ma!- choć marszałek wszystko by za to oddał, żeby była!)- przeczytał „Dzienniki” Stefana Kisielewskiego założyciela Unii Polityki Realnej, partii, w której mam przyjemność być od wielu lat, to wiedziałby, że: „Polska Rzeczpospolita Ludowa była najweselszym barakiem w całym obozie socjalistycznym”(???). Ten barak, o którym wspomina marszałek z pewnością był częścią większego baraku, jakim była PRL, ale była i nic nie poradzimy, że historii się zmienić nie da, chyba, że zastosujemy wersję Orwella..

REKLAMA

Zaciekawiło mnie też sformułowanie: „milicjant obywatelski”(???) Słowo obywatelski- ciągnie się od Rewolucji Antyfrancuskiej, a więc od haniebnego dla cywilizacji europejskiej wydarzenia roku 1789… Obywatel Robespierre, Obywatel Danton, Obywatel Marat… No i demokracja – czyli iluzja władzy ludowej, rzec można z całą obywatelską odpowiedzialnością- obywatelskiej.

Słowo „obywatel” jest dla konserwatysty, słowem będącym synonimem uzależnienia – wolnego kiedyś człowieka – od zniewalającego go państwa, państwa tzw. obywatelskiego, o który to model państwa obywatelskiego pan marszałek tak zawzięcie walczy… od wielu lat- jeszcze w czasach wczesnej młodości. „Obywatelskość” zmusza każdego człowieka do zajmowania się sprawami, które na codzień go nie interesują, zmusza go do zajmowania się na siłę sprawami , których nie lubi i na których się nie zna… Bo żeby coś wiedzieć idąc do wyborów, trzeba głęboko siedzieć w zagadnieniach państwa, gminy, województwa… Kto z ludu ma na to czas? Tym zajmują się zainteresowani, którym marzy się dieta radnego czy posła!

Za PRL-u, którego Marszałek Bronisław Komorowski nie trawi, byli „obywatele”, do których obywatelski milicjant podchodząc legitymował, i gdy w dowodzie osobistym „obywatel” nie miał wpisanego zatrudnienia, właśnie zwracał się do niego pejoratywnie „obywatelu”. Chodziło o to, że im bardziej przywiązany był „obywatel” do państwa – tym większy był „obywatel” Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej!

A dzisiaj stopień przywiązania „ obywatela” do państwa jest tysiąc razy większy( nie ma jednak obowiązku pracy!) niż w PRL-u – i to Marszalkowi nie przeszkadza..!!!

A co III Rzeczpospolita – to nie jest ludowa? A jaka? I nie ma obywateli?…. I policjant jest obywatelski, i samorząd jest obywatelski, i wybory są obywatelskie… No i ma się rozumieć Platforma jest -Obywatelska! Jest to dalej kontynuacja państwa ludowo- demokratyczno- obywatelskiego…. Prawda?- Czy nie?

Dzisiaj są obywatele, czyli niewolnicy państwa…. Przed 1789 rokiem nie było „obywateli” tylko były istoty ludzkie i Boże, posłuszne Prawom Bożym, i „uzależnionym” – jak chce Lewica ale od Boga, a nie od skorumpowanego urzędnika państwowego… To chyba jednak różnica!

Co prawda dzisiaj III Rzeczpospolita nie jest już najweselszym barakiem w całym socjalistycznym obozie przyszłej Unii Europejskiej- bo ludziom nie jest do śmiechu, choć prawie wszystko co wprowadza się do ustawodawstwa jest – przezabawne obywatelsko..

Ale przejdźmy do innych spraw, ściślej pomysłów Platformy Obywatelskiej w sprawie poprawy sytuacji w Służbie Zdrowia.. No nareszcie coś w tej materii drgnie, bo już wszyscy chorzy mają dość tego poniewierania ich po państwowych szpitalach i gabinetach. I my podatnicy mamy dość wiecznego podnoszenia składki i wszelkich podatków, żeby ten komunistyczny twór ratować… .Czekamy na tę Platformę, pardon reformę – jak kania czeka na deszcz..!

Pani nowa minister, pani Ewa Kopacz z Szydłowca (znam osobiście- byliśmy nawet w debacie przedwyborczej podczas ostatnich wyborów do Sejmu (ustawodawczego) w Wyższej Szkole Handlowej w Radomiu) i mam nadzieję, że nie obrazi się, że napisałem z Szydłowca( Jurand był ze Spychowa, a Zbyszko z Bogdańca – i to nie przeszkadzało!).

W debacie było nas z.. piętnaście osób z różnych ugrupowań, jak na demokracje przystało, pełna różnorodność i pluralizm, ale jak doszło do pytania dziennikarki z Gazety Wyborczej czy leczenie powinno być prywatne czy państwowe- pluralizm zniknął! Wszyscy byli za państwowym, tylko ja ,jedyny za całkowicie prywatnym. Były pytania z sali, odpowiedziałem na nie ,jak umiałem najlepiej, wyjaśniając, że biedni nie będą umierali na ulicy , gdy nie będzie „darmowej służby zdrowia”, bo służba zdrowia nie jest po to, żeby w niej umierać, tylko po to, żeby leczyła chorych, a lepiej będzie leczył lekarz prywatny niż uspołeczniony przez państwo, można by powiedzieć – obywatelski!

Pani obecna minister, Ewa Kopacz z Platformy Obywatelskiej, siedząc obok mnie( bo z drugiej strony miałem Andrzeja Sobieraja z Solidarności tej dawnej!), mówiła mi na ucho, prywatnie, że jest za prywatyzacją, ale jak doszło do niej, żeby publicznie powiedziała co o tym myśli, zmieniła zadanie i powiedziała, że jest za publiczna służbą zdrowia i częściową prywatyzacją(???) To znaczy takim częściowym byciem w ciąży.. Bo logika jest nieubłagana… jak coś prywatne – jest dobre – to niech wszystko będzie prywatne; jak coś niczyje( państwowe) jest dobre- to niech wszystko będzie państwowe.. To oczywiście historia.. Dzisiaj posłanka Ewa Kopacz z Platformy Obywatelskiej, dawniej Unii Wolności jest ministrem zdrowia..

Pamiętam jakiegoś jegomościa siedzącego w pierwszym rzędzie( a na sali było ze 200 osób), który po wysłuchaniu mojego wystąpienia i odpowiedzi na pytania z sali powiedział:” Pan powinien skończyć na śmietniku”(???). Serio… Tak powiedział! Nie komentowałem tego, bo po co… Z kompletnymi idiotami się nie rozmawia…

I co słyszę z ust posłanki Ewy Kopacz, ministra zdrowia? Będzie reforma, znaczy się- myślę sobie – będą prywatyzować, oddawać ludziom pieniądze i robić rynek usług medycznych, żeby nareszcie powstała konkurencja i żeby pacjent poczuł się jak gość, a nie był poniewierany i wyciskany jak cytryna.

Będzie reforma! …ale administracji w tzw. służbie zdrowia. To znaczy, że ci siedzą pod oknami w biurze, teraz usiądą przy drzwiach i na odwrót… No nie zupełnie! Zamiast jednego Narodowego Funduszu Zdrowia będziemy mieli – sześć!!! W tym jeden rolniczy.. Narodowy Fundusz Zdrowia Rolniczego!!! Dobre sobie! Jestem oczywiście ciekawy szczegółów tej reformy- umieram wprost z ciekawości…

To tyle było krzyku, że trzeba nareszcie coś zrobić z tym komunistycznym nonsensem, a tu masz ci babo placek! To jeden zbędny Narodowy Fundusz Śmierci ( sam pan Bóg wie ile osób zmarło z powodu niedoczekania operacji, bo fundusz zablokował finansowanie operacji) przeżerający pieniądze podatników, zostanie zatopiony, pardon zastąpiony przez sześć innych równie niepotrzebnych i jak powiedziała pani minister Kopacz :” będzie konkurencja między nimi” (???).

Genialne!! Bo „umiejętność rządzenia polega na umiejętności podejmowania szybkich decyzji”- przypomniało mi się powiedzenie Nikodema Dyzmy. I inne: „Gdybyśmy mieli w kraju więcej ludzi takich jak pan, panie Dyzma – to inaczej byśmy stali” (!!!).

To teraz zamiast lekarze i szpitale konkurować ze sobą, ze sobą będą konkurować urzędnicy za nasze pieniądze!!! Naprawdę genialne! A ile nowych posad powstanie w tych nowych, konkurujących ze sobą Narodowych Funduszach Śmierci, ile nowych limuzyn się kupi, ile ponętnych sekretarek się zatrudni, jakie będą budżety tych funduszy??? Ojjjjj… ale dobrego przybędzie w kraju! A jak zaczną konkurować o ilość zatrudnionych- to dopiero biurokracja wzrośnie! I chociaż po jednym oddziale narodowego funduszu w każdym większym mieście by się przydało, żeby takie miasto dowartościować, bo mieszkańcy będą na pewno „ za”. W końcu nie zawsze trafia się nowy urząd w mieście..

Wygląda na to, że normę w ilości dokooptowanych urzędników , którą ustanowiło Prawo i Sprawiedliwość w ciągu dwóch lat na ilości 38 000 sztuk (!!!) -Platforma, że tak powiem Obywatelska- przekroczy w ciągu roku…, najpóźniej- rok i miesiąc!

Jeśli pomysł z konkurowaniem urzędów się sprawdzi można., go rozciągnąć na inne urzędowe dziedziny naszego uroczego życia..

Można „stworzyć” dwa lub trzy wydziały komunikacji w mieście; dwa lub trzy oddziały Sanepidów; kilka konkurujących ze sobą urzędów skarbowych; kilka oddziałów – oczywiście konkurujących ze sobą- inspektorów pracy, inspektorów BHP, izb celnych itp…

Przyznam, że takiego pomysłu się nie spodziewałem… bo Platforma mówi często co innego niż myślała wcześniej, i co innego niż mówiła później i co innego miała na myśli wtedy ,gdy mówiła, żeby powiedzieć to, o czym nie mówiła, bo nie mogła- ponieważ nie miała władzy…. Teraz władzę ma!

To jest dokładnie jak z Nelly Rokitą…

Mówi kilkoma językami…

Szkoda, że wszystkimi na raz!

(źródło)

REKLAMA