Wybuchowe obietnice PiS

REKLAMA

Z wystąpień prelegentów podczas konwencji programowej PiS i Zjednoczonej Prawicy w Katowicach wyłania się program tej koalicji. Niektóre propozycje są całkiem rozsądne, inne – bardzo szkodliwe. Niezbyt długo czekaliśmy też na odpowiedź ze strony rządzącej PO.

Jarosław Gowin zaproponował radykalną deregulację, w tym m.in. uproszczenie podatków i ograniczenie kosztów dla pracowników, pracodawców i administracji. Ponadto propozycja odpowiedniej ustawy ma wprowadzić zasadę, że wejście w życie nowej regulacji gospodarczej będzie uzależnione od likwidacji co najmniej tak samo istotnej regulacji już istniejącej (kto by decydował o tej skali istotności? – nie wiadomo). Gowin słusznie proponuje też, by każda decyzja administracyjna podjęta z naruszeniem prawa z mocy prawa była nieważna oraz przyjęcie ogólnej zasady domniemania zgody w postępowaniu administracyjnym. Daniny płacone przez mały biznes mają zostać zmniejszone o 7-9 mld złotych. Ponadto Anna Streżyńska, była prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, mówiła o konieczności uproszczenia procedur inwestycyjnych dotyczących infrastruktur „o znaczeniu cywilizacyjnym” oraz usług użyteczności publicznej.

REKLAMA

Podatki do zmiany

Michał Czarnik zaproponował wprowadzenie szeregu preferencji i ułatwień dla przedsiębiorców w zakresie prawa podatkowego i procedur administracyjnych, w tym m.in. ulgi podatkowe, uproszczoną księgowość czy wyłączenie lub ograniczenie większości obowiązków sprawozdawczych i ewidencyjnych. Z kolei Stanisław Szwed w ramach pakietu Narodowy Program Zatrudnienia zaproponował m.in. zmniejszenie do 50 procent stawki maksymalnej podatku od nieruchomości związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej dla przedsiębiorców zatrudniających określoną liczbę osób w wieku poniżej 35 lat (dlaczego nie dla wszystkich?), zmniejszenie do 50 procent stawki maksymalnej w podatku od środków transportu, wprowadzenie nowej kategorii podatnika – młodego przedsiębiorcy, który miałby zmniejszoną wysokość płaconych zaliczek w podatku dochodowym do 50 procent (dzielenie przedsiębiorców ze względu na wiek wywołuje nieuczciwą konkurencję), a dla osób rozpoczynających wykonywanie działalności gospodarczej – przedłużenie o dodatkowe 12 miesięcy możliwości stosowania obniżonej o 50 procent podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne.

Według Beaty Szydło, wiceprezes PiS i kandydatki tej partii na przyszłego premiera, prawo podatkowe ma być oparte na trzech „P”, czyli ma być prorozwojowe, przejrzyste i proste. PiS chce, by kwota dochodu wolnego od podatku, która jest dziś jedną z najniższych w Europie, została podniesiona z aktualnych 3091 złotych do 8000 złotych, co ma kosztować finanse publiczne 7 mld złotych. Ponadto Szydło zapowiedziała obniżkę VAT z 23 do 22 procent, 15-procentowy podatek CIT dla małych przedsiębiorstw i 100-procentową amortyzację wydatków inwestycyjnych. PiS chce także wprowadzenia zerowej stawki VAT na ubranka dziecięce, a z drugiej strony – opodatkowania sklepów wielkopowierzchniowych podatkiem obrotowym, co ma dać wpływy na poziomie 3 mld złotych, oraz wprowadzenia podatku od aktywów banków (0,39 proc.), co ma dać budżetowi 5-6 mld złotych. Andrzej Jakubiak, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, uważa, że banki będą starały się zrekompensować wprowadzenie nowego podatku, co spowoduje wzrost kosztów kredytu oraz cen innych usług finansowych. Według Tomasza Bursy, eksperta od sektora bankowego z Opti Capital, podatek bankowy w pierwszej kolejności odbije się negatywnie na posiadaczach akcji banków. – Banki będą bowiem coraz mniej skłonne do dzielenia się zyskami z akcjonariuszami i dywidendy z banków mogą stać się rzadkością. Banki będą bowiem wolały zachować zyski i przeznaczać je na zwiększenie kapitałów własnych – powiedział Bursa w rozmowie z Money.pl. Ponadto podatek płacony od wartości aktywów będzie zniechęcał banki do rozszerzania akcji kredytowej, bo wtedy będą musiały płacić więcej podatków.

Aby zdyskontować pozytywne propozycje podatkowe PiS, PO nagle także zapowiedziała zmiany w podatkach korzystne dla podatników. Kwota wolna miałaby zostać podniesiona, ale jedynie do 3575 zł. Ponadto – jak podała „Gazeta Wyborcza” – Polacy w wieku poniżej 30 lat mieliby zostać zwolnieni z podatku dochodowego, co ma im ułatwić wejście na rynek pracy. „Rząd zapowiadając likwidację PIT przystąpił do realizacji naszego systemu podatkowego. Co prawda likwiduje PIT nieśmiało, bo dla osób do 30 lat, ale jest to przejście na naszą stronę” – skomentowało na Facebooku Centrum Adama Smitha. – Moim zdaniem to przejaw głupoty, i to dosyć ciężkiej. Przecież ktoś za to będzie musiał zapłacić. To jest działalność kompletnie absurdalna. Jestem za tym, żeby ulżyć, ale wszystkim. Natomiast tutaj próbuje się różne dziwne działania podejmować na rzecz różnych grup społecznych. Mnie to trochę przeraża. Rząd co rusz deklaruje, że chce pomóc młodym, starym, ślepym, dobrze widzącym, wszystkim… Obawiam się, kto to sfinansuje – skrytykował z kolei pomysł w wywiadzie z serwisem naTemat.pl Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, dodając, że finansującymi będą najbiedniejsi, klasa średnia oraz sektor małych i średnich przedsiębiorstw.

Należy też zauważyć, że znacznie większym problemem od PIT są wysokie obowiązkowe składki na ubezpieczenie społeczne. Co ciekawe, premier Ewa Kopacz zdystansowała się od rewelacji „Gazety Wyborczej”, oznajmiając w radiowej Trójce, że „nie we wszystko musimy wierzyć, co jest napisane”, a kompleksowy program Platformy Obywatelskiej zostanie przedstawiony we wrześniu. Partia rządząca zapowiada też, że od przyszłego roku podstawowa stawka VAT ma zostać zmniejszona do 22 procent, a ponadto w przypadku zatrudniania pracowników na etatach firmy miałyby płacić 15-procentowy CIT zamiast 19-procentowego.

Z kongresowego wystąpienia posła Piotra Naimskiego, wiceministra gospodarki z rządzie PiS, wynika, że polska energetyka ma nadal opierać się na węglu, a PiS odrzuca unijny dogmat dekarbonizacji. Natomiast odnawialne źródła energii mają rozwijać się w Polsce na warunkach rynkowych, a nie ideologicznych. Ma też powstać ministerstwo ds. energii, a Ministerstwo Skarbu Państwa, które zajmuje się prywatyzacją państwowych przedsiębiorstw, ma zostać zlikwidowane. Ponadto prof. Jan Szyszko zauważa, że w ramach działań ekologicznych doprowadzono do niekontrolowanej rozbudowy nieefektywnej energetyki wiatrowej, podczas gdy „wstręt rządu (…) budziły te odnawialne źródła energii, które są wielką szansą Polski i które w ewidentny sposób spełniłyby jeden z postulatów pakietu klimatyczno-energetycznego. Są to polskie zasoby geotermalne. Przykładem może tu być geotermia toruńska, która wręcz z premedytacją była niszczona przez Ministerstwo Środowiska”.

Typowy socjalizm

Niestety w wystąpieniach osób związanych z PiS pojawiły się także czysto socjalistyczne pomysły polityki typowo stymulacyjnej, którą mają aktywnie wspierać m.in. spółki skarbu państwa. Dr Zbigniew Kuźmiuk, europarlamentarzysta PiS, zaproponował realizację Wielkiego Inwestycyjnego Programu Rozwojowego o wartości 1-1,5 biliona złotych w ciągu 6-7 lat. Miałoby to zostać zrealizowane poprzez zwiększenie możliwości inwestycyjnych spółki Polskie Inwestycje Rozwojowe o 25 do 40 mld złotych w latach 2015–2021, a także tworzenie Towarzystw Funduszy Inwestycyjnych spółek skarbu państwa (możliwości inwestycyjne na poziomie 75-150 mld złotych na przestrzeni sześciu-siedmiu lat) i wzmocnienie możliwości gwarancyjnych Banku Gospodarstwa Krajowego od 65 do 100 mld złotych w latach 2015-2021. Z kolei zdaniem Andrzeja Adamczyka, posła PiS, skarb państwa lub samorządy gminne posiadające działki pod budownictwo wielorodzinne powinny powoływać Mieszkaniowe Spółki Specjalnego Przeznaczenia, których celem byłoby pobudzenie rynku budownictwa mieszkaniowego. W ten sposób miałyby być budowane mieszkania pod wynajem, a spłata kredytu byłaby rozłożona na długi okres w ramach czynszu.

PiS i Zjednoczona Prawica, wzorem rządów PO-PSL, nie zapominają też o rozbudowie administracji. Podczas jednego z wystąpień zaproponowano ustanowienie szeregu nowych stanowisk biurokratycznych i niepotrzebnych programów:
1) powołanie pełnomocnika rządu ds. rozwoju społeczeństwa obywatelskiego;
2) utworzenie Funduszu Inicjatyw Edukacyjnych wspierającego tworzenie i rozwój małych szkół kreujących innowacyjne formy kształcenia oraz wzmacniającego grupy rodziców w gminach, w których likwidowane są placówki szkolne;
3) wprowadzenie Funduszu Grantów Instytucjonalnych, którego zadaniem byłaby budowa kapitałów żelaznych oraz trwałych, stabilnych i niezależnych podstaw materialnych sektora obywatelskiego;
4) stworzenie Programu Multiplikacji Dobrych Praktyk, polegającego na ustaleniu priorytetów potrzeb i problemów społecznych (bieda, bezrobocie, marginalizacja społeczna, bierność kulturowo-obywatelska itp.) oraz wyborze modelowych projektów sektorowych;
5) wprowadzenie Programów Rewitalizacji Proobywatelskiej Ochotniczych Straży Pożarnych i Kół Gospodyń Wiejskich, obywatelskiej aktywizacji sieci „Orlików” oraz Programu Rozwoju Uniwersytetów Ludowych;
6) powołanie Polskiego Korpusu Wolontariatu w celu realizacji zadań cywilizacyjnorozwojowych, aktywizacyjnych, solidarnościowych oraz reaktywacji i wsparcia etosu społecznikowskiego. Zdaniem prelegenta, w celu efektywnego zarządzania tymi programami warto rozważyć powołanie Narodowej Agencji Programów Obywatelskich.

Z kolei Robert Telus, poseł PiS, zaproponował zwiększenie finansowania rolnictwa z budżetu państwa, a także utworzenie Urzędu Zdrowia Publicznego, podległego premierowi, w skład którego weszłyby: Państwowa Inspekcja Sanitarna, Inspekcja Bezpieczeństwa Żywności i Weterynarii oraz Krajowe Centrum Promocji Zdrowia, co miałoby zwiększyć ochronę zdrowia publicznego i bezpieczeństwo żywności. Ponadto istniejące obecnie i działające w sposób nieskoordynowany Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, Ośrodki Doradztwa Rolniczego, Agencja Rynku Rolnego i Agencja Nieruchomości Rolnych miałyby zostać zespolone w jedną instytucję – Agencję Rozwoju Obszarów Wiejskich.

Dr Stanisław Kluza, minister finansów w rządzie Jarosława Kaczyńskiego i pierwszy przewodniczący KNF, zaproponował udomowienie banków. Beata Szydło zapowiedziała budowę polskiego przemysłu. Z kolei Barbara Bubula, posłanka PiS, chce zatrzymania monopolizacji mediów przez kapitał zagraniczny: do polskiego prawa miałyby zostać wprowadzone przepisy antymonopolowe dotyczące dopuszczalnego (na poziomie 20-25%) udziału w rynku mediów danego typu podmiotów powiązanych kapitałowo z zagranicą”. Zamiast prywatyzacji mediów publicznych, Bubula zaproponowała, by Telewizji Polskiej i Polskiemu Radiu zapewnić środki publiczne w wysokości co najmniej 1 promila PKB, co oznacza ponad 1,5 mld złotych rocznie.

Według PiS, państwo ma także bardziej dbać o osoby niepełnosprawne i o rodziny. W tym zakresie przewiduje się różnego typu zasiłki i inne świadczenia od podatników, w tym po 500 złotych na każde dziecko. Wsparcie finansowe dla rodzin ma kosztować łącznie 22 mld złotych. „Sorry Ewka, ale słaby strzał. Ja już mam 30 lat, więc na zerowym PIT-cie nie skorzystam – a Beata proponuje mi dodatkowe 500 zł na dziecko. Kto da więcej? Do wyborów jeszcze trochę czasu, więc liczę na waszą pomysłowość” – skomentował na Fecebooku Stefan Sękowski z „Gościa Niedzielnego”. Tymczasem rząd PO-PSL, rozporządzeniem Rady Ministrów, już podnosi kryteria dochodowe, które decydują o prawie do świadczeń z pomocy społecznej oraz wysokość poszczególnych świadczeń…

Wśród innych propozycji PiS warto jeszcze wymienić chęć przywrócenia poprzedniego wieku emerytalnego (60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn), co ma kosztować 10 mld złotych, czy likwidację Narodowego Funduszu Zdrowia (co w zamian?). Ponadto Beata Szydło powiedziała, że nie wprowadzi euro, dopóki Polacy nie będą zarabiali tyle, ile mieszkańcy starej Unii Europejskiej. – Chcę bardzo jasno postawić sprawę polskiej waluty. Złotówka dobrze służy rozwojowi naszego kraju. Póki Polacy nie będą zarabiali tyle, ile zarabia się w państwach tzw. starej Unii, my nie wprowadzimy Polski do strefy euro – zapowiedziała Szydło. To zdecydowanie słuszny postulat.

Kandydatka PiS na premiera poinformowała, że priorytetowe projekty jej partii będą kosztować 39 mld złotych, a z dodatkowych wpływów z VAT (9 mld złotych), uszczelnienia systemu podatkowego (52 mld złotych!), zahamowania wyprowadzania podatków z Polski do rajów podatkowych (4 mld złotych), opodatkowania hipermarketów i banków można uzyskać łącznie 73 mld złotych. Jednak koszty wydatków i wysokość dodatkowych wpływów z głównych propozycji programowych PiS przeanalizowali także dziennikarze „Dziennika Gazety Prawnej”. Z ich obliczeń wynika, że wydatki są niedoszacowane, a wpływy przeszacowane. Te pierwsze dziennikarze skalkulowali na 53 mld złotych, a te drugie – na około 34,5-37 mld złotych. Kto uzupełni dziurę? Podatnicy czy kolejne kredyty?

Kiełbasa wyborcza

Aby ratować coraz gorsze wskaźniki poparcia dla PO i zdyskontować propozycje PiS, partia przedstawiła także propozycję dla frankowiczów. Jak poinformowała Krystyna Skowrońska, posłanka PO, do Sejmu trafił projekt ustawy umożliwiającej przewalutowanie hipotecznych kredytów walutowych po kursie kupna franka szwajcarskiego według Narodowego Banku Polskiego z dnia poprzedzającego wystąpienie z wnioskiem o taką zamianę. Koszty tej operacji miałyby być podzielone pomiędzy kredytobiorców i banki – i dla tych drugich wyniosą 9,5 mld złotych. Rozwiązanie ma być skierowane do osób, które zakupiły mieszkanie nie większe niż 75 m2 lub dom nie większy niż 100 m2. PO szacuje, że z ustawy będzie mogło skorzystać około 60 tysięcy osób z około 550 tysięcy Polaków, którzy mają kredyty we franku. Jednak w pierwszym roku obowiązywania nowych przepisów tylko 4 procent kredytobiorców będzie mogło skorzystać z przewalutowania. – Propozycja PO dotycząca możliwości przewalutowania walutowych kredytów hipotecznych na złotówki jest ograniczona do niewielkiej liczby osób – powiedział Piotr Kuczyński, główny analityk Xelionu, dodając, że nie rozwiązuje ona też „systemowego” problemu kredytów we frankach szwajcarskich, a przewalutowanie powinno nastąpić po kursie obecnym, „z jakimś wyrównaniem” związanym z niesłusznie pobranymi kwotami tytułem spreadu. Mało tego, według wyliczeń Katarzyny Hytrek-Prosieckiej, dziennikarki TVN24 Biznes i Świat oraz Faktów TVN, po realizacji propozycji Platformy Obywatelskiej w sprawie pomocy dla frankowiczów raty zaciągniętych kredytów będą… wyższe.

Tymczasem, jak czytamy w serwisie bankowebezprawie.pl, wielkimi beneficjantami ustawy będą nie frankowicze, lecz… banki, gdyż „Platforma Obywatelska proponuje »pomoc« tym klientom, których wartość kredytu o 120% przewyższa wartość zabezpieczenia, a więc są największym kłopotem dla… bankierów, bo istnieje zagrożenie, że bankierscy lichwiarze nie zdołają odzyskać całości bezprawnie obliczanego »zadłużenia«”. – To pomoc dla banków, by rozwiązać problem banków z trudnymi kredytami. Gdy tymczasem chodzi o to, jak wyegzekwować prawomocne sądowe wyroki korzystne dla kredytobiorców – powiedział Henryk Kowalczyk, poseł PiS.

Tak jak Bronisław Komorowski przed drugą turą wyborów prezydenckich nagle wyciągnął gotowy projekt ustawy o referendum, by przypodobać się wyborcom (jednak nieskutecznie), tak samo PO szasta obietnicami przed wyborami parlamentarnymi. Ale biorąc pod uwagę całą masę niespełnionych obietnic tej partii, wyborcy już chyba w to nie wierzą. Partia KORWiN przygotowała listę niespełnionych obietnic PO, na której figurują m.in.: obniżki podatków i innych opłat, odchudzenie administracji, zakończenie finansowania partii z pieniędzy podatników, prywatyzacja przedsiębiorstw państwowych, walka z biurokracją, wprowadzenie ułatwień dla przedsiębiorców czy zmniejszenie deficytu budżetowego. Swoją drogą – dlaczego Polska nie jest normalnym krajem, w którym sensowne reformy proponuje się i wprowadza dla dobra Polaków, lecz po to, by wygrywać kolejne wybory (z tej samej przyczyny przed wyborami szaleje rozdawnictwo pieniędzy podatników)? Na tej samej zasadzie Sejm (wbrew posłom PO, którzy głosowali przeciw) przyjął właśnie zaproponowaną przez PSL poprawkę do ordynacji podatkowej, zgodnie z którą wszystkie wątpliwości skarbówka powinna interpretować na korzyść podatnika (zasada in dubio pro tributario). „Oby więcej takiej kiełbasy wyborczej jak ta. Nagle Sejm przyjął prawo, że »niedające się usunąć wątpliwości co do treści przepisów prawa podatkowego rozstrzyga się na korzyść podatnika«. Można, jak widać, działać w interesie obywateli, jeżeli ci za chwilę skorzystają z prawa wyborczego” – skomentowało na Facebooku Centrum Adama Smitha.

Propozycje PiS i Zjednoczonej Prawicy to mieszanka (wybuchowa?) dobrych rozwiązań wolnorynkowych (deregulacja, obniżki podatków, ułatwienia dla przedsiębiorców) oraz złych rozwiązań typowo lewicowych (interwencjonizm państwowy, wprowadzanie nowych podatków, stymulacja, wzrost biurokracji, rozszerzenie socjalu). Żeby się ostatecznie nie okazało, że w toku prac legislacyjnych pozostaną tylko te złe rozwiązania, a dobre w ogóle nie zostaną uchwalone…

REKLAMA