Nowe, sensacyjne wątki afery seksualnej. Agenci Mossadu, detektywi i dziennikarze pracowali dla hollywoodzkiego knura. Pomagali Weinsteinowi tuszować jego sprawki

Harvey Weinstein, Georgina Chapman. Foto: PAP/AdMedia
Harvey Weinstein, Georgina Chapman. Foto: PAP/AdMedia
REKLAMA

Harvey Weinstein Hollywoodzki producent oskarżany o napastowanie kobiet i gwałty wynajmował byłych agentów Mossadu, by śledzili aktorki i dziennikarzy. Agenci mieli zapobiec dalszym oskarżeniom i rozprzestrzenianiu się seks skandalu.

Ponad 80 kobiet oskarżyło już Weinsteina. Początek dały relacje 13 z nich dla dziennika New York Times.

REKLAMA

Jak się okazuje wokół Weinsteina atmosfera gęstniała od kilku miesięcy, więc próbował on zapobiec wybuchowi skandalu wynajmując firmy detektywistyczne.

Jedna z nich zatrudniała nawet byłych agentów izraelskiego wywiadu.

Agenci pod fałszywymi tożsamościami kontaktowali się z dziennikarzami, których interesowały ekscesy Weinsteina i z aktorkami, które mogły oskarżyć producenta.

Jak donosi magazyn New Yorker Weinstein już w 2016 roku wiedział, iż mogą pojawić się zarzuty. Agenci śledzili więc dziennikarzy i aktorki próbując, by zneutralizować zagrożenie.

Posługując się fałszywymi tożsamościami kontaktowali się z nimi i próbowali wyciągnąć informacje.

Ich celem była m.in Rose McGowan gwiazda filmów Quentina Tarantino i Roberta Rodrigueza, która ostatecznie oskarżyła Weinsteina o gwałt.

Była agentka Mossadu podszyła się pod działaczkę praw kobiet z Londynu i pod takim przykryciem spotykała się z aktorką. Chciała dowiedzieć się m.in jakie dowody może mieć McGowan przeciwko Weinsteinowi.

Agentka miała również proponować aktorce publiczne wystąpienie na konferencji dotyczącej dyskryminacji kobiet i oferować jej za to 60 tys. dolarów

Potem, pod jeszcze innym przykryciem kontaktowała się z jednym z reporterów pracujących nad sprawą i próbowała dowiedzieć się, z którymi aktorkami spotykał się i jakie posiada informacje.

Dotarła m.n. do reportera New York Timesa, który od półtora miesiąca zbierał dowody w sprawie Weinsteina.

Zobacz też: Czystka w Arabii Saudyjskiej na zlecenie Trumpa? Miał na pieńku z ważnym księciem. Teraz oficjalnie popiera aresztowania

Dziennikarz stał się jednak podejrzliwy, gdy okazało się, że podstawiona agentka nie chce powiedzieć skąd wie o prowadzonym przez niego śledztwie.

Dizałanie agentów i firm wywiadowczych koordynowli prawnicy Weinsteina. Producent miał w sumie zapłacić agentom ponad 600 tys dolarów.

Pracującym dla agencji firmom udało się ostatecznie jeszcze przed publikacją zdobyć 100 stron książki, którą napisała Rose McGowan. W czasie spotkania aktorka pokazywała agentce maszynopis i cytowała obszerne fragmenty. Agentka wszystko nielegalnie nagrywała.

Oprócz agentów Weinstein wynajmował też dziennikarzy będących nieprzychylnymi wobec kobiet, które miały do czynienia z ekscesami Weinsteina. Ich zadaniem było m.in zdyskredytowanie i oczernianie kobiet.

Jak się okazuje Weinstein miał działać w ten sposób przez wiele lat,a nie tylko tuż przed wybuchem skandalu. Wiedza o jego zachowaniu była w środowisku filmowym i mediów powszechna. Tym niemniej udawało mu się zamiatać wszystkie   sprawy pod dywan, Aż do października tego roku.

Zobacz też: Sensacyjne wyznanie amerykańskiej armii w sprawie mordercy z Teksasu. „Dopuściliśmy się zaniedbań”

REKLAMA