Francuska lewica to wylęgarnia pedofilii

REKLAMA

Ostatnio zapanowała prawdziwa moda na szukanie w Kościele katolickim pedofilów. A wystarczy rozejrzeć się dookoła i okaże się, iż najbardziej zarażona tym zboczeniem jest lewica, przynajmniej francuska. Wystarczy sięgnąć trochę do historii. W 1959 roku głośna była sprawa „różowych baletów”, czyli seksualnych spotkań dorosłych z nieletnimi w okolicach Paryża, ze szczególnym uwzględnieniem pałacyku myśliwskiego Pavillon du Butard. Pałacyk pozostawał wówczas w dyspozycji marszałka Zgromadzenia Narodowego, Andrzeja Le Troquera, polityka – a jakże… – socjalistów (SFIO). Sąd wziął jednak pod uwagę jego sędziwy wiek i skazał go jedynie na rok więzienia w zawieszeniu i 3 tys. franków grzywny.

Kolejny głośny polityk i osoba przyznająca się do zachowań pedofilskich to Daniel Cohn-Bendit. O jego dziwnych preferencjach zrobiło się głośno, kiedy przypomniano fragmenty jego wspomnień dotyczących pracy z dziećmi w wieku od czterech do sześciu lat. Cohn-Bendit wspomina m.in. rozbieranie go przez pięcioletnią dziewczynkę („to było fantastyczne, to gry erotyczno-maniackie”).

REKLAMA

W latach siedemdziesiątych „wybitni” przedstawiciele lewicy domagali się legalizacji seksu pomiędzy nieletnimi poniżej 15 lat oraz pomiędzy dorosłymi a nieletnimi powyżej 15 lat. List podpisali m.in. Kouchner, Lang, Sartre, Simone de Beauvoir, Aragon, Andrzej Glucksmann…

Znacznie młodsza sprawa dotyczy radnego socjalistów, Juliana Bobota. Policja znalazła w jego komputerze materiały pedofilskie, co stało się powodem jego ustąpienia w 2009 roku z pracy w merostwie X dzielnicy Paryża. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że 34-letni Bobot odpowiadał w tymże merostwie za… szkolnictwo. Za podobne zainteresowanie cyberpedofilią w 2006 skazano również radnego Zielonych, Alana Rista, wiceszefa rady regionalnej regionu paryskiego. Za „agresję seksualną” wobec nieletniego doczekał się wyroku także były socjalistyczny mer Montoire i radny regionu – Michał Cureau (18 miesięcy w zawieszeniu i 10 tys. euro grzywny).

Wreszcie to lewicowy dziennik „Libération” promował jeszcze w 1977 roku „narodziny Frontu Wyzwolenia Pedofilów” (FLIP), publikując materiały zachęcające do refleksji nad depenalizacją pedofilii. W tym samym roku ten sam dziennik opublikował pedofilski coming out pisarza Gwidona Hocquenghema, kolejnego bojownika 68’, wcześniej współzałożyciela Homoseksualnego Frontu Akcji Rewolucyjnej. Pisarz w wywiadzie proponował odbieranie pociech matkom, które „wyobrażają sobie, że mają wyłączne prawo do swoich dzieci”. I tak oto można dojść do wniosku, że lewica jest wylęgarnią pedofilii…

REKLAMA