Francuskie hamburgery a islamizacja

REKLAMA

Cała polityczna Francja dyskutuje o miejscowej (prywatnej!) sieci restauracji typu fast food o nazwie Quick. Poszło o to, że w ośmiu z 350 restauracji tej sieci wprowadzono hamburgery wyłącznie z mięsa wołowego z symbolem islamskiej „koszerności”, czyli halalu. Dodatki w rodzaju bekonu zostały zastąpione wędzonym i także „halalowym” mięsem z indyka. Decyzja Quicka podzieliła polityków. Większość otwarcie krytykuje takie posunięcie, uważając, że jest to krok w kierunku „gettoizacji” Francji i wprowadzenie mniejszościowych enklaw.

Tak argumentuje np. socjalistyczny mer miasta Roubaix, który złożył nawet doniesienie do miejscowej prokuratury!!! Jak na socjalistę przystało, chodzi mu dodatkowo o naruszenie zasady laicyzmu państwa, bowiem oferowane w Quicku w jego mieście posiłki „są zdeterminowane religijnie”, a klientom nie pozostawiono wyboru, oferując wyłącznie hamburgery wytwarzane z mięsa pochodzącego z rytualnego uboju (przypominamy: „Quick” jest prywatną firmą!). Wyraźnie podzieliła się rządząca UMP. Szef grupy parlamentarnej Unii, JanFranciszek Copé, bagatelizuje problem. Jego zdaniem, klienci mają wybór, a restauracje koszerne czy z jedzeniem chińskim nikogo przecież nie dziwią. Jednak niektórzy z partyjnych kolegów Copé wezwali do bojkotu sieci Quick w imię obrony „wartości republikańskich”. Deputowany UMP Ryszard Mallié pytał z kolei, czemu sieć nie wprowadza w piątki hamburgerów rybnych dla chrześcijan?

REKLAMA

Osiem restauracji sieci, które sprzedają wyłącznie żywność halal, znajduje się w miejscowościach i w dzielnicach zdominowanych przez muzułmanów. Dyrekcja Quicka sensownie uzasadniła swoją decyzję „odpowiedzią na ewolucję rynku”. Biznes, znacznie szybciej od polityków, wyciąga z takiej „ewolucji” naukę i patrzy na rzeczywistość dość realnie. A jaka ona jest, widać gołym okiem na ulicach przedmieść dużych miast i miasteczek…

REKLAMA