Grecja protektoratem UE

REKLAMA

Poniedziałek 13 lipca przejdzie do historii jako dzień, w którym Grecja straciła swoją niepodległość po 185 latach wolności, jako dzień, w którym demokracja umarła w kraju, który ją wymyślił i jako dzień, w którym Unia Europejska podjęła decydujący krok w kierunku samodestrukcji – pisze w serwisie euobserver.com brukselski dziennikarz Gareth Harding.

Same negocjacje Herding określa mianem „umysłowego waterboardingu”. Grecja, która ma całkowicie pusty skarbiec, otrzymała ofertę nie do odrzucenia: powzięcia drakońskich środków, których żądają kredytodawcy albo opuszczenia strefy euro. W efekcie Grecja, której motto brzmi „Wolność albo śmierć”, a narodowa pieśń ma tytuł „Hymn do wolności”, stała się niewiele więcej niż protektoratem Unii Europejskiej. Grecki parlament nie może już podejmować suwerennych decyzji, a musi przyjąć reformy, których żąda Bruksela. Grecka administracja musi wypełniać dyrektywy niewybieralnych demokratycznie ciał: Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego – opisuje katastrofalną sytuację Herding. Z kolei greckie aktywa o wartości 50 mld euro ma przejąć od greckiego państwa fundusz prywatyzacyjny. Jak informuje „Rzeczpospolita”, trafi do niego wszystko co się jeszcze w Grecji da sprywatyzować, włącznie z ziemią na wyspach.

REKLAMA

Jak podkreśla w wywiadzie z serwisem www.newstatesman.com Yanis Varoufakis, były minister finansów Grecji, z ateńskimi politykami warunki porozumienia negocjowała nieformalna Europgrupa (ministrowie finansów krajów strefy euro), „nieistniejąca prawnie grupa, która ma największy wpływ na życie Europejczyków. Nie jest odpowiedzialna przed nikim, nie istnieje prawnie, obrady i decyzje nie są protokołowane. A są to bardzo ważne decyzje dotyczące niemal życia i śmierci. Nikt za nic nie odpowiada”.

Katastrofalny stan greckich finansów publicznych to efekt dekad socjalistycznych rządów wydających miliardy euro, których nie posiadały, coraz bardziej zadłużając kraj. W procederze pomogły unijne dotacje, których Grecja dostała ponad 100 mld euro, a także fakt, że Ateny porzuciły drachmę na rzecz euro. Teraz, zadłużony na prawie 180 procent PKB kraj, ma dostać kolejne gigantyczne kredyty – 86 mld euro – głównie po to, by w terminie te już zapadające raty kredytowe spłacać… tym samym międzynarodowym instytucjom! To tylko odsunie w czasie bankructwo Grecji.

Zobacz także: Unia jest przygotowana na Grexit

REKLAMA