Parlament UE będzie monitorował internet pod kątem eurosceptycyzmu

REKLAMA

Finansowo-gospodarcze załamanie eurosocjalistycznej Grecji, Hiszpanii, a w końcu systemu UE jest jedynie kwestią czasu. Ale eurolewica nie chce odejść od tego chorego systemu i od ub. roku gorączkowo wynajduje zastępcze cele propagandowo-polityczne, w tym „walkę” z wszelaką, najczęściej urojoną „dyskryminacją” czy z „prawicowym ekstremizmem”.

Np. wg lutowych doniesień brytyjskiej „Daily Mail”, już niedługo specjalna agencja brukselskich władz ma otrzymać dostęp do wszelkich informacji osobistych o obywatelach państw UE, w tym danych o ich zdrowiu, przeszłości prawnej, a nawet do ich e-maili i odwiedzanych stron internetowych. Wg brytyjskiej gazety, Komisja Europejska już przygotowuje odpowiednią dyrektywę. Z kolei wg doniesień dziennika „The Daily Telegraph”, Parlament Unii Europejskiej już od lipca ub. roku planuje przeznaczyć na „monitorowanie” internetowych dyskusji i polemik – pod kątem ich eurokrytycyzmu – ok. 2 mln euro. A niektórzy europosłowie i funkcjonariusze UE chcą wpływać na przebieg tych dyskusji i „obalać” argumenty i fakty podawane przez krytyków UE. Tak wynika z poufnych dokumentów Euro-Parlamentu, do których dotarli brytyjscy dziennikarze. Ponoć szczególną kontrolą funkcjonariuszy UE mają zostać objęte te kraje, w których widoczny jest znaczny wzrost nastrojów sceptycznych i krytycznych wobec polityki i ustroju UE oraz systemu euro.

REKLAMA
REKLAMA