Pracujemy na zyski Niemców!

REKLAMA

PE Strasburg Fot. T.Cukiernik Unia Europejska służy dwóm celom: utrzymaniu zbędnych stanowisk pracy dla tysięcy niepotrzebnych biurokratów oraz realizacji planów i dążeń niemieckiego przemysłu.

Podatnicy 28 europejskich państw zapłacili niemieckiej Lufthansie, francuskiemu hotelowi i restauracjom w Strasburgu, a także operatorowi komunikacji tramwajowej w tym mieście, aby mogli Państwo czytać te słowa. Łącznie prawie tysiąc euro. W ten sposób mieszkańcy całej Unii Europejskiej, w tym Polski (rocznie ponad 500 zł od każdego Polaka lub ponad 1200 zł od każdego pracującego Polaka) składają się na rozwój niemieckiej i francuskiej gospodarki. Przy okazji gwarantowana prounijna propaganda – tak się przynajmniej wydaje unijnej biurokracji. Bo przecież zaproszony i opłacony dziennikarz powinien być wdzięczny za unijną hojność i pisać o Eurosojuzie w samych superlatywach, gdyż w przeciwnym razie przy następnej okazji może nie otrzymać już zaproszenia do Strasburga czy Brukseli. No trudno. Ja należę do tych dziennikarzy, którzy prawdopodobnie nie mają co liczyć na ponowne zaproszenie od unijnych urzędników, bo trudno napisać coś dobrego na temat rządzących Unią towarzyszy i coraz to głupszych regulacji wymuszanych przez lobbystów, a kosztem konsumentów i podatników.

REKLAMA

– Unia przewraca się, zanim jeszcze stała. Był to projekt z założenia zły. Był to projekt w zasadzie służący dwóm celom: pasożytowaniu gigantycznej biurokracji na gospodarkach narodowych państw oraz lobbingowi silnych środowisk przemysłowych czy finansowych w partykularnym interesie własnym – mówi Michał Marusik, europoseł z KNP. – I te cele zostały w jakiś sposób osiągnięte. Wielu polskich publicystów obawiało się, że projekt zmierza do stworzenia takiego państwa na wzór USA. Otóż absolutnie nie wierzę w to, żeby Wielka Brytania oddała swoją potęgę militarną w dyspozycję jakiejś Unii Europejskiej. Także Francja ma własną potęgę militarną i nie odda tego. Te mocarstwa nadal pozostały mocarstwami. Z kolei Niemcy uzyskały bardzo dużą przewagę nad całą resztą metodami lobbingu na rzecz swoich interesów przemysłowych, bankowych, medialnych. Na tym cały projekt się skończył, dalej nie rozwija, tylko nam szkodzi i mamy z tego powodu koszty, więc w zasadzie spokojnie i jak najszybciej należałoby wystąpić z Unii – dodaje.

Do Strasburga przyleciałem, żeby osobiście zobaczyć, jak z inicjatywy prawdopodobnie polskiej opozycji i przy jej pomocy socjalista Martin Schulz, przewodniczący europarlamentu, a prywatne księgarz bez matury po chorobie alkoholowej, wraz z innymi towarzyszami bezczelnie oczernia nasz kraj na forum międzynarodowym. Ot, cała unijna demokracja. Oderwana od koryta PO skomle u nóg sowie…, przepraszam, unijnych komisarzy, tak jak pod koniec XVIII wieku przeciwnicy Konstytucji 3 Maja prosili sąsiednie państwa zaborcze o pomoc. Analogia jest aż nazbyt widoczna. Skończyło się to drugim i trzecim rozbiorem Polski. W latach panowania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego I Rzeczpospolita coraz bardziej była uzależniona od Rosji. Zupełnie jak III Rzeczpospolita, która utraciła suwerenność przez wejście w skład Eurosojuzu, a następnie podpisanie traktatu lizbońskiego. Teraz o polskich sprawach decydują czerwono-brunatni nadzorcy z Brukseli, podżegani przez polskich sprzedawczyków i judaszy, którzy za plecami demokratycznie wybranego rządu plują na nasz kraj. Dzięki postawie premier Beaty Szydło ze wsparciem europosła prof. Ryszarda Legutki, a z drugiej strony przy braku merytorycznego przygotowania samych eurodeputowanych oraz przy pośrednim wsparciu ze strony eurosceptycznych europosłów polskich (Korwin-Mikke, Marusik, Iwaszkiewicz) i niepolskich (Mach, Schaffhauser, Chauprade, Bay) atak na Polskę kompletnie się nie udał.

Przy okazji pobytu w Strasburgu można potwierdzić swoje wyobrażenia o legendarnym unijnym rozpasaniu. Gdyby Unii Europejskiej zależało na cięciu kosztów, by oszczędzić pieniądze podatników, to aby zmniejszyć wydatki biurokratyczne, wszystkie unijne instytucje zostałyby przeniesione do Polski albo innego kraju Europy Środkowo-Wschodniej, nie wspominając o patologicznej kwestii utrzymywania dwóch olbrzymich kompleksów Parlamentu Europejskiego w Brukseli i Strasburgu oraz dodatkowo sekretariatu w Luksemburgu. W Polsce koszty funkcjonowania instytucji unijnych byłyby znacznie niższe: utrzymanie budynków, biur, koszty związane z pracą całego personelu pomocniczego wobec unijnych urzędników, koszty utrzymywania samych biurokratów czy choćby europosłów i tysięcy ich asystentów (hotele, restauracje, transport) czy koszty refundujące pobyt dziennikarzy. Tymczasem o braku jakichkolwiek hamulców w szastaniu pieniędzmi unijnego podatnika świadczy choćby podziemny parking w Parlamencie Europejskim w Strasburgu, który wygląda tak, jakby to był jakiś gigantyczny salon Mercedesa (efekt lobbingu koncernu ze Stuttgartu?).

Jednak to wszystko czemuś konkretnemu służy. – Niemcy jeszcze mają pewne kompleksy pozostałe po II wojnie światowej i jeszcze nie mają takiej armii, która by im pozwoliła samodzielnie kształtować politykę w skali globalnej. Lokalnie są ogromną potęgą gospodarczą i to wykorzystują – mówi Marusik. – To nie jest przypadek, że prawie wszystkie media w Polsce zostały wykupione przez niemieckie koncerny medialne. To nie jest przypadek, że większość banków polskich została wykupiona – zauważa. – W ten sposób rozegrali sprawę kapitałowo tak, że mają nad nami absolutną przewagę i my pracujemy na zyski Niemców. Biznes bankowy to taki sam biznes jak każdy inny, czyli starają się z kapitałów bankowych uzyskać jak największe dochody i uzyskują za pomocą regulacji, a głównie za pomocą takich regulacji, które skłaniają władze publiczne wszystkich państw, czyli władze państwowe, gminne, samorządowe do zadłużania społeczeństwa. Potem wszystkie kredyty nabijają zyski bankom – podkreśla europoseł. Gdzie w takim razie podziali się politycy broniący polskiego interesu i lobbyści działający na korzyść polskiej gospodarki? Wzięli pieniądze od Niemców, żeby cicho siedzieć?

Text & foto: Tomasz Cukiernik

Fot. PE w Strasburgu

REKLAMA