„W związku z pojawiającymi się zapytaniami dotyczącymi bezpieczeństwa belgijskiej elektrowni jądrowej Tihange, Państwowa Agencja Atomistyki informuje, że na terenie elektrowni nie doszło do awarii, a w związku z tym nie istnieje jakiekolwiek zagrożenie radiacyjne na terenie Polski.
Dystrybucja tabletek ze stabilnym jodem na terenie okolic elektrowni jest działaniem wynikającym z polityki bezpieczeństwa i nie wynika z jakiejkolwiek sytuacji awaryjnej.
Zobacz też: Zagrożenie katastrofą w elektrowni atomowej. Niemcy rozdają setki tysięcy tabletek z jodem
Dzięki temu mieszkańcy są wyposażeni w środki bezpieczeństwa, gdyby do awarii doszło w przyszłości. Uwzględniając powyższe, nie należy podejmować żadnych działań, a w szczególności przyjmować preparatów z jodem na własną rękę.
Państwowa Agencja Atomistyki jako dozór jądrowy prowadzi bieżący monitoring sytuacji radiacyjnej kraju 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu.
Nie nastąpiło jakiekolwiek podwyższenie poziomu promieniowania jonizującego nad terytorium Polski. Z danych monitoringowych Komisji Europejskiej (system EURDEP) wynika, że sytuacja radiacyjna w Europie również nie odbiega od normy (brak zagrożenia radiacyjnego”).
Informacje o rzekomej awarii kolportował jeden z lokalnych portali. Informacje te cytowane były przez wielu użytkowników portali społecznościowych. Antynuklearna histeria jest obecne w Niemczech od wielu dekad, była rozbudzana przez ekologów i innych lewaków, i inspirowana przez Moskwę.
Faktem jest, że jeden z bloków belgijskiej elektrowni atomowej Tihange ma na powłoce tysiące mikroskopijnych rys. To zdaniem Niemców grozi katastrofą i dlatego domagają się zamknięcia elektrowni. W Akwizgranie rozdają także tabletki z jodem mieszkańcom na wypadek nieszczęśliwego biegu wydarzeń.
Jan Bodakowski