„Fakt” informuje, iż policja najechała dom staruszka. który produkował nalewki dla własnych potrzeb. Jej łupem padła aparatura i cały zapas trunków.
81-letni Bronisław Zwolak z Huty Starej na Podkarpaciu produkował nalewki, którymi smarował nogi. Pewnego dnia pod jego domem zjawiła się policja w sile kilku radiowozów.
Funkcjonariusze poszukiwali ściganego listem gończym 30-latka.
„Fakt” nie podaje, czy złapali przestępcę, wiadomo jednak, że znaleźli aparaturę do produkcji bimbru i nalewki. Pan Zwolak na próżno tłumaczył, iż produkuje nalewki, którymi smaruje nogi.
– Wynieśli wszystko i jeszcze straszą sądem. Ale ja przecież tego nie piłem, ani nie sprzedawałem – zarzeka się straszy pan. – Bez niego nie zrobiłbym kroku – mówi pan Bronisław.
Staruszek leczył nie tylko siebie, ale też swoją żonę Mariannę. Jak tłumaczy do produkcji nie mógł używać wódki, czy spirytusu ze sklepu, bo „przypiekały” skórę.
Gorliwi funkcjonariusze zabrali nie tylko aparaturę, ale też cały zapas leku.
– Przeżyłem tyle lat, nigdy nie byłem karany. Państwo zamiast mnie gnębić za te moje lata pracy w kopalni, w lesie przy wycince, powinno dołożyć mi do emerytury. Wtedy będzie mnie stać na maści – mówi pan Bronisław.
Staruszkowi grożą nawet 2 lata więzienia.
W całej Europie po domach produkuje się własne nalewki i nikomu to, nie przeszkadza. Ale nie u nas. W III RP jak w PRL. Walka z bimbrownictwem ma swą długą tradycję. Dzielni policjanci z Podkarpacia są prawdziwymi spadkobiercami prl-owskiej milicji.
Zobacz też: Nareszcie! Niemki mają nowy sposób na gwałty. Zobacz pancerne majtki z szyfrem i alarmem [VIDEO]
