Ludzie ważniejsi od budżetu

REKLAMA

„Robert Gwiazdowski w swoim wpisie na stronie Warsaw Enterprise Institute zaprezentował założenia swojego programu zmian w finansach publicznych, który, jak napisał, z chęcią zaprezentuje Pawłowi Kukizowi i podpowie, jak go wcielić w życie. Mimo że założenia te przewidują zmiany, które uważam za pozytywne, takie jak likwidacja podatków dochodowych oraz tzw. składek na ubezpieczenia społeczne, to jednak mam duże obawy, czy faktycznie poprawią sytuację większości Polaków, a tym bardziej, czy zostaną pozytywnie odebrane przez wyborców” – napisał na swoim blogu Jacek Sierpiński, czołowy polski libertarianin.

Celem programu – jak pisze Gwiazdowski – jest zwiększenie wynagrodzeń netto młodych ludzi. Ale uwaga: „bez uszczerbku dla budżetu państwa”. To założenie powoduje, że program zmian musi stać się programem zmian bardzo ograniczonych – nie tyle zmian polegających na zmniejszeniu bezwzględnych obciążeń podatkowych Polaków, co zmian polegających na zastąpieniu jednych podatków drugimi przynoszącymi podobne przychody. Takie zmiany mogą wprawdzie spowodować pewne zmniejszenie bezwzględnych obciążeń podatkowych wskutek ewentualnego zmniejszenia kosztów poboru podatków (Gwiazdowski o tym nie wspomina), czy też – pośrednio – zmniejszenie relatywnych obciążeń podatkowych wskutek ewentualnego zwiększenia dochodów (Gwiazdowski o tym też nie wspomina), jednak to pierwsze nie będzie znaczące, a to drugie nie jest oczywiste i obarczone ryzykiem błędu. Mogą również spowodować zmniejszenie obciążenia podatkowego jednych ludzi kosztem zwiększenia go innym. A to, że ktoś będzie miał większe wynagrodzenie netto nie musi wcale oznaczać, że nie będzie musiał oddać państwu tyle samo, albo i więcej, w innych podatkach i nie pozostanie mu na własne wydatki tyle samo lub mniej.

REKLAMA

Co proponuje Gwiazdowski? Zastąpienie podatku dochodowego od osób fizycznych i „składek” na ubezpieczenie społeczne jednolitym podatkiem od funduszu wynagrodzeń w wysokości 25%. To rzeczywiście zmniejszy koszty pracy i powinno skutkować jakimś tam zwiększeniem wynagrodzeń netto, a także – najprawdopodobniej – zmniejszeniem bezrobocia. Choć nie jest wcale powiedziane, że wynagrodzenia zwiększą się o różnicę między podatkami obecnymi a podatkiem planowanym. Pracodawcy mogą być skłonni do zostawienia sobie jak największej części zaoszczędzonych w ten sposób pieniędzy, a w warunkach sporego bezrobocia wielu pracowników nie będzie w wystarczająco dobrej pozycji negocjacyjnej, by przekonać ich do przeznaczenia ich na wynagrodzenie.

Oczywiście to powoduje zmniejszenie wpływów do budżetu państwa i samorządów, więc Gwiazdowski wprost proponuje zwiększyć wpływy z istniejących źródeł przychodów państwa i stworzyć źródła nowe. I tak podatek dochodowy od osób prawnych Gwiazdowski proponuje zastąpić podatkiem od przychodów w wysokości 1-2%. Taki podatek wprawdzie np. wprowadzi równiejsze warunki konkurencji pomiędzy spółkami polskimi a zagranicznymi, które już nie będą mogły sztucznie zwiększać kosztów w celu obniżenia podatku poprzez np. kupowanie licencji od spółek-matek z siedzibami w winnych krajach – ale z drugiej strony będzie niekorzystny dla przedsiębiorstw zarabiających na dużym obrocie przy niskiej marży. Być może część z nich zniknie z rynku, a część z nich podwyższy marżę i w efekcie cenę dla swoich klientów. Taki podatek będzie też niekorzystny dla przedsiębiorców wchodzących na rynek, zwłaszcza tych zajmujących się działalnością, w której zyski pojawiają się po długim czasie – bo będą musieli go płacić od początku, zanim jeszcze pojawią się jakieś dochody.

W przypadku VAT Gwiazdowski proponuje zniesienie stawek preferencyjnych i wprowadzenie jednolitej stawki 20%. Pozornie jest to zmniejszenie, jednak w wyniku likwidacji stawek preferencyjnych w przypadku wielu towarów będzie to zwiększenie. I Gwiazdowski sam przyznaje, że ma być to zwiększenie, wskazując, że efektywna stawka VAT wynosi niespełna 16%. Wzrost cen żywności proponuje wyrównywać jedynie najuboższym, poprzez dodatkową redystrybucję – świadczenia z pomocy społecznej.

Gwiazdowski postuluje także wprowadzenie podatku katastralnego (od wartości nieruchomości). Nie pisze, jaka ma być jego stawka, ale stwierdzenie „zamiast likwidowanych danin” wskazuje, że ma być on wyższy od obecnego podatku od nieruchomości, bo ma to być „jeden ze sposobów rekompensaty gminom ubytku z tytułu udziału w podatku PIT”. W odróżnieniu od obecnego podatku od nieruchomości podatek ten będzie w większym stopniu obciążał ludzi posiadających nieruchomości mieszkalne, co dla osób o niskich dochodach, którzy z oszczędności całego życia wybudowali sobie domy może być sporym ciosem. Wprawdzie Gwiazdowski pisze, że domy i mieszkania do pewnej wartości mogłyby temu podatkowi nie podlegać, ale z drugiej strony wyraźnie wskazuje, że celem tego podatku jest skłonienie ludzi do przeniesienia się do mniejszych mieszkań i przeznaczania większej części dochodu na wydatki proprodukcyjne.

O cięciach w wydatkach publicznych Gwiazdowski wspomina jedynie pod kątem przyszłych emerytur, dając jasno do zrozumienia, że dzisiejsza młodzież, mimo obciążenia tymi wszystkimi podatkami, nie będzie mogła liczyć w przyszłości na emerytury powyżej pewnego minimum. Zgodnie z przyjętym na początku założeniem, nie są rozważane cięcia w administracji czy dopłatach do rozmaitych grup interesu.

Z tego wszystkiego wyłania się dość mało zachęcający dla wielu ludzi – zwłaszcza mniej zamożnych i niebędących przedsiębiorcami – obraz: dość niepewna obietnica wzrostu wynagrodzeń w połączeniu z groźbą wzrostu cen (zwłaszcza na podstawowe artykuły), zwiększenia podatku od mieszkania/domu oraz – w przypadku młodych – niskiej emerytury w przyszłości. Wyborcy Kukiza, rekrutujący się spośród ludzi niezadowolonych z sytuacji ekonomicznej, mogą powitać te postulaty z niechęcią, nawet jeżeli byłyby one poparte prognozami i wyliczeniami pokazującymi, że powinny być to zmiany dla nich korzystne. Reforma systemu emerytalnego polegająca na odejściu od pseudoskładek jest konieczna – utrzymywanie fikcji „odkładania w ZUS na przyszłe emerytury” jest szkodliwe – jednak jeżeli młodzi ludzie mają zgodzić się na minimalne świadczenia od państwa w przyszłości, to muszą otrzymać coś w zamian.

Dlaczego kurczowo trzymać się założenia o tym, by nie czynić „uszczerbku dla budżetu państwa”? Dlaczego nie zaproponować radykalnych cięć w urzędach, administracji, dopłatach dla rozmaitych grup interesu (oczywiście wymagałoby to zmian w wielu ustawach) i równocześnie realnej bezwzględnej obniżki obciążeń podatkowych – likwidacji podatków dochodowych, „składek” na ubezpieczenia społeczne, ale bez wprowadzania podatku katastralnego, podatku od funduszu wynagrodzeń, podatku od przychodów spółek? Jeżeli już jakiś podatek miałby – częściowo! – zastąpić likwidowane podatki dochodowe, to lepiej już kilkakrotnie powiększyć istniejący podatek od nieruchomości niż wprowadzać podatek katastralny. Obciąża on nieruchomości mieszkalne w stopniu niewielkim, jest bardzo prosty w wyliczaniu i pobieraniu, nie wymaga do tego aparatu urzędów skarbowych, zagraniczne spółki (np. sieci handlowe) nie mogą od niego „uciec”, a także stanowi przychód gmin, więc w przypadku częściowego zastąpienia nim podatków dochodowych samorządy w większym stopniu oparłyby się na własnym źródle finansowania, a nie na tym, co otrzymają od państwowego fiskusa. Byłaby to finansowa podstawa do zdrowej decentralizacji, a także konkurencji podatkowej między gminami, ponieważ stawki tego podatku też są ustanawiane przez gminy i mogą być zmniejszane nawet do zera.

Jacek Sierpiński

REKLAMA