Michalkiewicz: Ksiądz Lemański chciał pokazać biskupowi „siłę demokracji”.

REKLAMA

Ze STANISŁAWEM MICHALKIEWICZEM rozmawia Rafał Pazio.

NCZAS: Tematem wałkowanym przez tygodnie był tzw. spór księdza Wojciecha Lemańskiego z arcybiskupem Henrykiem Hoserem.

REKLAMA

MICHALKIEWICZ: Moim zdaniem, jest to ożywiona próba – po rozporządzeniu prezydenta Putina z 20 maja nakazującym rosyjskiej FSB nawiązanie współpracy ze Służbą Kontrwywiadu Wojskowego w Polsce – budowy tzw. Żywej Cerkwi, dziś nazywanej Kościołem otwartym. W Kościele otwartym, jak w arce Noego, wprawdzie każdego zwierzęcia jest po parze, ale w ciemnych zakątkach dochodzi do grzechu sodomii i powstają liczne nieporozumienia. Przy okazji awantury z księdzem Lemańskim ujawnił się front obrony Kościoła polskiego przed jego biskupami. To front zdominowany przez agenturę. Ta agentura nie chce doprowadzić do widocznego rozłamu, by się nie zdekonspirować. Chce przejąć kontrolę nad strukturami pozostawionymi w całości. Nawet ksiądz Lemański się w pewnym momencie zorientował, że w tłumie rzekomych parafian w Jasienicy są osobnicy, których nie zna i którzy najbardziej aktywnie się zachowywali. Jako człowiek cwany, którym nie kieruje chrześcijańska pokora, zrobił w Jasienicy pokazuchę. Publicznie pouczał kanclerza kurii na temat procedur prawnych, a sam się w nich nie orientuje. Jeśli myli się w takich sprawach, to może mylić się również w wielu innych. Próbował stworzyć sobie dobrą pozycję wyjściową do odwołania od decyzji. Chciał pokazać biskupowi „siłę demokracji”. Był przekonany, że kiedy biskup zobaczy „siłę demokracji”, zreflektuje się i zakaz cofnie.

Ksiądz Lemański zaangażowany był w tzw. dialog chrześcijańsko-żydowski.

Ksiądz Lemański angażował się w robienie żydowskiej polityki. Albo wykonywał trochę nieświadomie zadania polityczne, albo zdawał sobie z tego sprawę. Na tyle się to nasiliło, że jego zwierzchnik kanoniczny, arcybiskup Hoser, zadał mu pytanie – co prawda kuria zaprzecza – czy jest obrzezany. Można biskupowi wytknąć użycie skrótu myślowego, ale pytanie dotyczyło tego, jaką religię ksiądz Lemański wyznaje. Czy przeszedł na judaizm, czy praktykuje tzw. judeochrześcijaństwo? Zewnętrznym znamieniem przejścia na judaizm byłoby obrzezanie i tutaj biskup, jako zwierzchnik kanoniczny księdza Lemańskiego, był uprawniony do zadawania takiego pytania. Miał prawo wiedzieć, czy kapłan jest rzymskim katolikiem czy judeochrześcijaninem.

Jak Pan ocenia to, w jaki sposób media zaangażowały się w tę sprawę?

Ksiądz Lemański z miejsca stał się celebrytą. Uważam, że co najmniej połowa dziennikarzy mediów głównego nurtu to są poprzebierani funkcjonariusze. Mają zadania na odcinku budowy „Żywej Cerkwi”, więc sprawa księdza Lemańskiego wpisuje się w ich cele.

REKLAMA