Kontrolerzy NIK stwierdzili nieprawidłowości aż w połowie finansowanych z kieszeni podatnika (unijnego i polskiego) zbadanych projektów dotyczących ochrony przyrody i edukacji ekologicznej oraz u 80 procent skontrolowanych beneficjentów.
Zdarzały się przypadki, że beneficjenci dotacji na etapie wnioskowania o dofinansowanie projektu nie posiadali nawet wystarczającego rozeznania odnośnie możliwości realizacji projektu w planowanym zakresie, np. występowania przedmiotu ochrony, którego dotyczy projekt, czy zgody na prowadzenie działań na obszarze, do którego wnioskodawca nie ma uprawnień.
NIK wskazuje, że beneficjenci mieli też duże problemy z kompletnym wykonaniem projektów i zakończeniem ich w terminie. Powszechną praktyką było wielokrotne aneksowanie umów o dofinansowanie. Zdarzało się, że nawet po zakończeniu realizacji projektu zmieniano zakres prac, terminy ich wykonania, wartość projektu, a nawet wskaźniki rezultatu, który zamierzano osiągnąć. W ocenie NIK aneksowanie umów po zakończeniu realizacji projektu wskazuje na dostosowywanie umowy do terminów i zakresu zrealizowanych działań oraz uniemożliwia ocenę terminowości i kompletności ich wykonania. Z kolei zmiana wskaźników rezultatu spowoduje, że projekt nie przyniesie takich efektów jak planowano, co z kolei mogło być argumentem do pozytywnego rozpatrzenia wniosku o dofinansowanie.
W ramach realizowanych projektów zawierano od kilku do ponad 400 umów na usługi i dostawy. W 35 proc. kontrolowanych podmiotów zastrzeżenia budził sposób wyłonienia wykonawców lub dostawców. W przypadku realizacji przez beneficjenta kilku projektów wykonawcami były zawsze te same firmy lub osoby.
Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wyłania się smutny obraz, że system przyznawania dotacji na działania dotyczące ochrony przyrody i edukacji ekologicznej nastawiony jest na pozyskiwanie i wydatkowanie dotacji unijnych i krajowych bez wystarczającej dbałości o jakość przygotowywanych projektów.
Źródło: NIK
Fot. T. Cukiernik