Partia KORWiN sprzeciwia się odbieraniu dzieci

REKLAMA

Podczas konferencji politycy partii KORWiN odnieśli się do artykułów prasowych, które mówią o bulwersujących praktykach w Jugendamcie, niemieckim urzędzie ds. dzieci i młodzieży, który co roku odbiera dziesiątki polskich dzieci ich rodzicom, najczęściej z błahych powodów.

 

REKLAMA

Jeden z pracowników niemieckiego urzędu przyznał nawet, że praktyki te motywowane są chęcią zysku pieniężnego.

– Jugendamt chce germanizować i zatrzymywać u siebie młodych obywateli. Ten urząd może zbyt wiele i bez wahania to wykorzystuje. Czekanie na błędy rodziców tylko po to, by odebrać im dzieci i zrobić na tym biznes, to skandaliczna sprawa. Stanowczo protestujemy przeciwko działaniom niemieckiego urzędu do spraw młodzieży, którego urzędnicy traktują polskie dzieci jak zwykły towar. Odbieranie dzieci z polskich rodzin pod byle pretekstem to jawna dyskryminacja – mówiła Katarzyna Zaleśna, sekretarz krajowa partii KORWiN. – Urzędnicy z Jugendamt działają w przekonaniu, że każda niemiecka rodzina będzie lepsza od własnej, polskiej. Uważamy, że to skandal i wzywamy polskie służby konsularne i dyplomatyczne do stanowczej obrony polskich dzieci i polskich rodzin w Niemczech – zaapelowała Zaleśna.

Europoseł Janusz Korwin-Mikke zauważył, że „Jugendamt odbiera nie tylko polskie dzieci, ale także dzieci innych narodowości”.

– Również w Polsce zdarzały się praktyki odbierania dzieci i dawania innym, bo w rodzinie była bieda. Przeciwko temu także protestujemy. Chciałbym przypomnieć, że te praktyki w Niemczech nie są nowością. Już podczas wojny Niemcy odbierali dzieci ich rodzinom, wspomnijmy sprawę dzieci Zamojszczyzny. Odbierano wtedy dzieci biednym polskim rodzinom i dawano niemieckim rodzinom w Monachium, Hamburgu etc. – przypomniał Korwin-Mikke. – Nie wolno odbierać dzieci rodzinom. My, jako partia, która głosi poszanowanie prawa rodziny, sprzeciwiamy się temu, żeby te praktyki hitlerowskie były stosowane w Polsce, Niemczech czy gdziekolwiek – dodał. – Sprawa z Jugendamt jest skandaliczna o tyle, że jak mówił jeden z pracowników, ludziom tym przyznawano premię 1000 euro za odebranie dziecka. Ludzie ci za pieniądze niszczyli rodziny. Takie praktyki są niedopuszczalne w cywilizowanym świecie – podkreślił europoseł.

REKLAMA