PIS to nie prawica. Samozagłada Jarosława Kaczyńskiego?

REKLAMA

Artur Zawisza (doradca Prawicy RP), w wywiadzie w „Rzeczpospolitej”, postawił pod znakiem zapytania prawicowość Jarosława Kaczyńskiego a samą formację określił jako „krypto-spółkę prawa handlowego”, która „w sensie ideowym (…) nawiązuje do nurtu próbującego od dwustu lat imitować klasyczną prawicę”. Poniżej fragmenty rozmowy:

[nice_info]Nie żałuje pan po czasie tamtej decyzji o wyjściu z PiS? Może była błędna, skoro wypadliście z gry i nie możecie realizować swych przekonań?[/nice_info]

REKLAMA

Artur Zawisza: Patronami polityków katolickich są kanclerz Tomasz Morus i biskup Jan Fisher, którzy zostali skazani na śmierć z powodu odmowy akceptacji działań moralnie wadliwych. Im więcej czasu mija, tym jestem bardziej zadowolony z wyjścia z PiS. Odchodziłem z lekkim sercem, bo PiS przestał pełnić dwojaką rolę, którą chciałoby mu się przypisywać. W sensie ideowym przestał pełnić rolę prawicy, a więc partii konserwatywno — wolnościowej. Nie realizuje żadnego z tych dwóch członów klasycznej definicji prawicowości, bo zamiast przywiązania do pryncypiów jest radykalizm, a zamiast opcji wolnościowej mamy etatyzm. Co więcej – w sensie politycznym przestał pełnić rolę zjednoczenia polskiej prawicy wedle modelu „wielkiego namiotu”, jak Republikanie w USA.

[nice_info]Czy z powodów taktycznych, by uczestniczyć w tej dyskusji (o in vitro – przyp. redakcji) w Sejmie, nie doradziłby pan teraz Markowi Jurkowi sprzymierzenie się z PiS?[/nice_info]

Taki eksperyment już miał miejsce. Próba współkonstruowania PiS jako szerokiego zjednoczenia prawicy w latach 2001-2006 się nie powiodła, czego przykładem nie jest tylko przypadek Marka Jurka lecz szeregu innych, znanych osób. Została partia o charakterze prywatnym – nie jest dobrowolną korporacją społeczną tylko krypto-spółką prawa handlowego, której założyciele mają większościowe udziały i w momentach krytycznych nimi dysponują. Z kolei w sensie ideowym PiS nawiązuje do nurtu próbującego od dwustu lat imitować klasyczną prawicę: bonapartystowsko-bismarckowsko-neosanacyjnego. Czyli takiego, który stawia porządek państwowy na pierwszym miejscu. To sprzeczne z przesłaniem katolickim, prawnonaturalnym, narodowym i wolnościowym. Owszem, porządek państwowy jest rzeczą ważną, ale ważniejszy jest ład narodowy zakorzeniony moralnie, obyczajowo, kulturowo i społecznie.

[nice_info]Czy PiS idzie drogą samozagłady?[/nice_info]

Jeśli chce zdobyć większość głosów wyborców, to Jarosław Kaczyński nie jest na dobrej drodze. Nawet mając tak „mozaikowe” poglądy jak on, można je bardziej perswazyjnie pokazać opinii publicznej. Tylko, że Kaczyński nie chce. Nie do końca wiadomo, czy z powodów czysto charakterologicznych, że się zaciął i tkwi w uporze, czy też uważa, że trzeba zacisnąć zęby i poczekać na upadek Platformy, a wtedy wziąć wszystko.

[nice_info]Co znaczy, że Kaczyński ma „mozaikowe” poglądy?[/nice_info]

Nie jest przedstawicielem klasycznej prawicy. Zastosował trik w dialogu z opinią publiczną: przedstawił radykalizm jako prawicowość. Przez to zebrał szerokie segmenty elektoratu, od ideowców po tych, którzy bazują na emocjach. Wiele grup go poparło z zupełnie różnych przesłanek. To podobna sytuacja jak z Lechem Wałęsą w roku 1990. Bo Kaczyński jest jak Wałęsa: uprawia magię społeczną i wielu słyszy co chce. Znakiem rozpoznawczym pozostał radykalizm, który dla 20 proc. obywateli nadal jest czymś atrakcyjnym. Ale dla większości przestał być. Wyborcy wolą żyć w spokoju, mieć miękko, łagodnie i sympatycznie, a nie lotta continua — nieustającą walkę.

[nice_download]całość: Rzeczpospolita[/nice_download]

REKLAMA