Za rządów Tuska przybyło całe miasto urzędników wielkości Pułtuska lub Wieliczki!

REKLAMA

Platforma Obywatelska w czasie wyborów w 2007 r. głosiła ideę „taniego państwa”, sprowadzającą się do likwidacji przywilejów władzy. Po wygranych wyborach premier Donald Tusk obiecał zmniejszenie zatrudnienia w administracji rządowej (zastrzegając jednocześnie niewielki swój wpływ na samorządy). Fundacja Republikańska postanowiła zweryfikować te obietnice. Dlatego przygotowała raport „Zatrudnienie w administracji rządowej – dynamika i koszty” (tutaj).

Pomimo zapowiedzi walki z biurokracją, w latach 2008-2012 zatrudnienie w administracji rządowej za rządów PO wzrosło niemal o 20 tysięcy urzędników. To mniej więcej tyle ile mieszkańców liczą Pułtusk, Strzelce Opolskie, Tomaszów Lubelski, Trzebinia, czy Wieliczka. Rozrost biurokracji pociąga za sobą podniesienie kosztów jej utrzymania. Wydatki na administrację rządową w latach 2008-2012 wzrosły o 10,6 mld zł. Przeciętny podatnik płaci na administrację rządową średnio 1034 zł rocznie. Zwiększanie wydatków na administrację powinno powodować wzrost jej efektywności. W Polsce jest dokładnie na odwrót, o czym przekonują nas międzynarodowe badania. W rankingu „Doing Business” Polska spadła w roku 2012 w porównaniu do 2011 w większości badanych kategorii.

REKLAMA

Wnioski z raportu Fundacji nie napawają optymizmem:

1. W latach 2008-2012 liczba urzędników administracji centralnej wzrosła o 19 285, co daje wzrost o 10,64% (wzrost ten obejmuje osoby zatrudnione w oparciu o umowy o pracę oraz umowy o dzieło i umowy zlecenia). Taki wzrost oznacza, że w ciągu 5 lat rządów PO z kieszeni podatnika finansowane jest dodatkowe miasto urzędników wielkości na przykład Nakła, Pułtuska, Sulejówka lub Wieliczki! Na podstawie samych umów o pracę, w latach 2008-2012 państwo zatrudniło w administracji centralnej dodatkowych 16 640 urzędników.

[nggallery id=54]

2. Wynagrodzenia w sektorze publicznym rosną szybciej niż w sektorze prywatnym. Najszybciej wynagrodzenia rosną w administracji rządowej. Wynagrodzenia w sektorze administracji, mimo powolnego zmniejszania różnic, są wciąż 30% wyższe niż w sektorze przedsiębiorstw.

[nggallery id=53]

Wprawdzie zauważalna jest tendencja zmniejszania się różnicy między poziomem wynagrodzeń, to tempo tej zmiany jest bardzo powolne. Warte odnotowania jest, że w analizowanym okresie, wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw rosną prawie 2 razy szybciej niż w administracji rządowej. Niemniej dysproporcja równa prawie jednej trzeciej na korzyść administracji jest istotna. Ma to szczególne znaczenie jeśli weźmiemy pod uwagę, że sektor przedsiębiorstw generuje wpływy podatkowe podczas gdy administracja je konsumuje.

3. Wydatki na administrację w latach 2008-2012 wzrosły o 10,6 mld złotych. Przeciętny podatnik płaci na administrację centralną średnio 1034 zł rocznie. Kwotę 10,6 mld zł. udałoby się zaoszczędzić, gdyby począwszy od roku 2008 nie zwiększano zatrudnienia w administracji, zaś wydatki waloryzowano o normalny wskaźnik wzrostu wynagrodzeń i cen. Jest to kwota dwa razy większa niż dodatkowe wpływy z VAT wygenerowane podwyżką z 22 do 23%! To połowa sumy, którą Polska wydała w 2011 r. na obronę narodową. 2 mld zł więcej niż wydatki państwa na kulturę i media w 2011 r!

[nggallery id=55]

4. Urzędy zatrudniają w oparciu o umowy o dzieło i umowy zlecenie. Ograniczają nowe zatrudnienie w oparciu o umowy o pracę, aby uniknąć zarzutu zwiększania ilości etatów. W ten sposób po przeliczeniu wskaźnikiem przeciętnego wynagrodzenia, zatrudniono w latach 2008-2012 dodatkowo 2 645 urzędników (18,95% więcej). Wydatki na umowy cywilnoprawne wzrosły w latach 2008 – 2012 o 393 mln zł, co daje zmianę o 36,85%. To tylko o 179 mln zł mniej niż wydatki państwa na szpitale kliniczne w całym 2011 r. i dwa razy więcej niż wynosi zadłużenie Centrum Zdrowia Dziecka. Sytuacja jest o tyle paradoksalna, że przedstawiciele tego rządu walczą z umowami cywilnoprawnymi, zwanymi przez nich umowami śmieciowymi, jednocześnie zatrudniając w oparciu o nie nowych pracowników urzędów. Administracja publiczna działa więc w oparciu o proceder, za który krytykowany jest sektor prywatny – omija kodeks pracy i stałe koszty pracy zatrudniając w oparciu o umowy o dzieło i zlecenia.

5. Oprócz znacznych wzrostów wydatków na zatrudnienie i ukryte zatrudnienie (wspomniane wyżej umowy cywilnoprawne), Polacy obciążani są dodatkowymi kosztami rozrastającej się biurokracji – nowych pracowników trzeba wdrożyć, przeszkolić, wyposażyć. Te koszty w odniesieniu do nowych urzędników tylko w roku 2011 wyniosły – UWAGA – 1,17 mld zł.! To prawie cztery więcej niż wydatki państwa w 2011 r. na hospicja i opiekę paliatywną. W tym samym czasie wydatki na Fundusz Kościelny wyniosły 89 mln zł.

Raport Fundacji można pobrać tutaj (plik pdf). Zachęcamy do podzielenia się raportem z innymi!

REKLAMA